Ciekawostki

Albo kiedy wpadasz w zakręt swoim nowym BMW, ale właśnie wygasła ci subskrypcja na zawieszenie

Ciekawostki 29.10.2023 524 interakcje
Tymon Grabowski
Tymon Grabowski 29.10.2023

Albo kiedy wpadasz w zakręt swoim nowym BMW, ale właśnie wygasła ci subskrypcja na zawieszenie

Tymon Grabowski
Tymon Grabowski29.10.2023
524 interakcje Dołącz do dyskusji

Już w środę zawieszenie adaptacyjne w twoim BMW może przestać działać, przypominam więc o zapłaceniu abonamentu. A swoją drogą, czy oni nie mieli się z tego wycofać?

W idealnym świecie wymyślonym przez producentów samochodów, nie jesteś nigdy właścicielem funkcji swojego auta i jego wyposażenia. Każde włączenie czegokolwiek to obowiązkowa mikropłatność. Och, cóż to byłby za cudowny świat, gdyby można było w pełni zintegrować system samochodu z twoim kontem i przy włączaniu ogrzewania tylnej szyby pobierać 0,29 zł za działanie tej funkcjonalności. Odpowiednio drożej kosztowałaby regulacja lusterek, a już podgrzewanie fotela to tak z dwa zeta za minutę. Nie widzę inaczej. BMW też nie widzi inaczej, dlatego oferuje zawieszenie w abonamencie. Tak, to nie kit. Płacisz 95 zł miesięcznie za coś, co w samochodzie już jest.

BMW oferuje aż cztery wersje zakupu zawieszenia adaptacyjnego M

Na miesiąc – za 95 zł, na rok – za 940 zł, na 3 lata za 1460 zł i na wieczność za jedyne 2100 zł (zabrakło 37 zeta). Oczywiście na wieczność to nikt nie weźmie, bo po co mu/jej to, kiedy leasing pojazdu się zakończy. Lepiej wziąć na 3 lata, zaoszczędzi się aż 640 zł.

BMW opisuje zawieszenie adaptacyjne M w taki sposób:

Dzięki adaptacyjnemu zawieszeniu sportowemu M nie musisz już wybierać między komfortem a dynamiką. W ułamku sekundy dostosowuje się ono do kontrolowanych czujnikami warunków, zapewniając pełne bezpieczeństwo nawet w trudnych sytuacjach na drodze. Czy to na wyboistych drogach, ostrych zakrętach, czy też podczas gwałtownego hamowania możesz cieszyć się dynamiczną jazdą, pełnym komfortem i optymalną kontrolą pojazdu.

Rozumiem zatem, że z wyłączonym/nieaktywnym zawieszeniem M nie mogę się cieszyć dynamiczną jazdą, pełnym komfortem i optymalną kontrolą? To trochę niepokojące. Wprawdzie nie planuję zakupu BMW, ale jeśli nabyłbym jakąś mocną wersję i ona prowadziłaby się jak wóz drabiniasty aż do momentu pobrania funkcji z BMW Connected Store, to mógłbym być nieco rozczarowany. Swoją drogą, nie znalazłem profesjonalnego testu porównawczego BMW z włączonym zawieszeniem adaptacyjnym M i bez niego. Znalazłem za to film, który pozwala sprawdzić, czy wasze BMW ma uruchomione zawieszenie adaptacyjne:

BMW pisze, że sprzęt umożliwiający korzystanie z tej funkcji jest instalowany fabrycznie i bezpłatnie

Ale zaraz dodaje, że trzeba sprawdzić, czy nasze auto ma tę możliwość. Doszliśmy więc do sytuacji, w której kupując nowe BMW nie wiemy, co ma w wyposażeniu i możemy się tego dowiedzieć dopiero później, kiedy zechcemy dokupić funkcje w abonamencie. Jeśli rzeczywiście wszystkie nowe BMW mają regulowane zawieszenie ze „sterowanymi elektronicznie zaworami w amortyzatorach”, to daje to mocno do myślenia. Jak tania musi być instalacja tego elementu w fabryce i jak bardzo dochody z subskrypcji muszą przewyższać podwyższony koszt produkcji samochodu? Przecież to jest ryzyko producenta: może zbuduje 100 tys. aut z regulowanym zawieszeniem, których odbiorcy nigdy nie włączą tej funkcji i cała instalacja z zaworami, sterowaniem i czujnikami nigdy na nic się nie przyda? Najwyraźniej z kalkulacji wynika jednak co innego.

Samochody z zawieszeniem adaptacyjnym M, które jest nieaktywne, nie powinny być dopuszczone do ruchu

Skąd wiadomo, że to zawieszenie, zaprojektowane pod kątem regulacji i działania na bazie czujników, działa równie dobrze bez nich? Poza tym założeniem podczas badania technicznego jest to, że wyposażenie zamontowane w samochodzie ma być sprawne. To dlatego m.in. przykrywało się szmatami lub plastikowymi pokrywkami halogeny, żeby nie musiały działać na badaniu. Gdyby diagnosta był złośliwy, mógłby kazać zademonstrować działanie zawieszenia adaptacyjnego, bazując na wizualnych oględzinach od spodu – możliwość regulacji jest, ale w samochodzie nie działa. Wynik – negatywny.

Negatywnie oceniam te praktyki i uważam, że należy ich zakazać

Nabywca ma prawo wiedzieć, z jakim wyposażeniem kupuje samochód. Wyobraźmy sobie, że ktoś kupuje nowe BMW bez zawieszenia adaptacyjnego M (tak mu się wydaje), nigdy nie dopłaca za tę funkcję, a potem, gdy przychodzi do wymiany eksploatacyjnej – musi kupić części dostosowane do zawieszenia regulowanego, które są droższe niż do zwykłego, choć nigdy tej funkcji nie chciał i nie użył. Praktyki bawarskiego producenta w tej sprawie pozostaje więc skwitować wulgarnym powiedzeniem:

[tutaj byłoby to wulgarne powiedzenie, ale jestem kulturalnym człowiekiem]

Czytaj również:

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać