Wiadomości

Wszyscy idą w elektryczność. Tymczasem Aston Martin: oto nowy model z V12

Wiadomości 16.03.2022 45 interakcji

Wszyscy idą w elektryczność. Tymczasem Aston Martin: oto nowy model z V12

Piotr Barycki
Piotr Barycki16.03.2022
45 interakcji Dołącz do dyskusji

Niestety jest on nie tylko nowy – jest też prawdopodobnie jednym z ostatnich przedstawicieli swojego gatunku. Nic więc dziwnego, że Aston Martin V12 Vantage wzbudził tak wielkie zainteresowanie, że wszystkie egzemplarze, które planowano wyprodukować, sprzedano jeszcze przed premierą.

Ale zanim słowa i obrazki, posłuchajcie, jak przepięknie brzmi to V12 – bo pewnie na co dzień nie będzie nam dane go posłuchać:

To skoro mamy to już za sobą, można przejść do konkretów.

Aston Martin V12 Vantage – powstaną tylko 333 egzemplarze.

Wszystkie są przy tym już dawno temu sprzedane – pomimo tego, że Aston Martin nie podał nawet publicznie ceny, którą życzy sobie za możliwość zajęcia miejsca za kierownicą Vantage z V12 pod maską. Najwyraźniej na tym poziomie nie ma już znaczenia, ile auto kosztuje – zainteresowanych i tak stać.

Stać ich pewnie będzie też na paliwo, które 5,2-litrowa widlasta dwunastka będzie prawdopodobnie kotłować bez litości, karmiąc tym samym stado 710 KM (753 Nm), które pozwolą rozpędzić się maksymalnie do ponad 320 km/h. Ze startu zatrzymanego do 100 kilometrów na godzinę rozpędzimy się natomiast w zaledwie 3,5 sekundy – o ile oczywiście kupimy sobie takiego Astona.

Za poskromienie tak potwornie mocnego silnika ma odpowiadać dwusprzęgłowa przekładnia ZF o 8 przełożeniach, która całą tę moc będzie kierować na tylną oś.

Aston Martin V12 Vantage zrzucił też trochę zbędnych kilogramów.

Nowy układ wydechowy jest teraz lżejszy o 7,2 kg w porównaniu do zwykłego Vantage’a. Ceramiczne tarcze hamulcowe odchudzają auto o w sumie kolejne 23 kg. Można też zamówić specjalne felgi, które oszczędzą dodatkowych 8 kg. Z włókna węglowego wykonano przedni zderzak, maskę, przednie błotniki i tylny zderzak. Jeśli komuś nadal mało, to może też zamówić wersję bez tylnego skrzydła.

Równocześnie podniesiono sztywność nadwozia i poszerzono je o 40 mm, żeby koła – przy zwiększonym rozstawie – nadal chowały się w całości pod błotnikami. Powiększono też grill, żeby zapewnić lepszy przepływ powietrza, zmieniono tylny zderzak i zamontowano z tyłu opony o profilu 315/30 (275/35 z przodu). Konieczne było też przemodelowanie zawieszenia – chociażby poprzez zmianę sprężyn.

Sporo włókna węglowego znajdziemy też we wnętrzu – pozostawiono m.in. całkowicie nieosłonięte tylne części kubełkowych foteli, o akcentach na kierownicy czy desce rozdzielczej nie wspominając.

A jeśli chcę kupić coś z V12, ale takiego bardziej dostępnego?

To niestety będzie problem, bo mało kto stara się z tak potężnymi jednostkami próbować walczyć z normami emisji. Wśród marek bardziej popularnych V12 w swojej ofercie ma już właściwie tylko Mercedes i to w jednym modelu – Maybachu zbudowanym na bazie klasy S (oznaczenie S 680). Do niedawna swojego rywala dla Maybacha wystawiało też BMW w postaci 12-cylindrowej serii 7, ale niestety ten model musieliśmy już pożegnać. Najmocniejsze Audi A8 też wyposażone jest najwyżej w 4-litrowe, benzynowe V8.

W poszukiwaniu 12 cylindrów pozostaje nam więc przeglądanie oferty Bentleya i podobnych. W sumie może to nie być taki zły pomysł – chociaż konkurent dla Vantage’a raczej to nie będzie.

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać