31.07.2019

Nowy Android Auto jest jeszcze lepszy. Fabryczne systemy mogą nie istnieć

Nowe menu, zmienione czcionki, wygodniejsza obsługa – zmiana na lepsze. Oto nowy Android Auto.

Ta zmiana nie była niespodzianką – Google zapowiedziało update już w maju, ale nie precyzowało kiedy dokładnie zostanie wprowadzony. Ale już jest – wersja 4.5.5928 weszła do dystrybucji. W Polsce Android Auto wciąż nie jest dostępny, ale da się go łatwo zainstalować korzystając z takich serwisów jak apkmirror.com. 

Zaktualizowałem aplikację wczoraj i jestem z niej bardzo zadowolony.

W wyglądzie Android Auto na smartfonie nie zmienia się nic – podobno Google nie aktualizuje wersji telefonowej bo jeszcze w tym roku zostanie ona zastąpiona w całości przez Tryb Samochodowy Asystenta Google. Ale po podłączeniu do samochodu, na ekranie systemu multimedialnego nic nie wygląda jak wcześniej.

Tu wtrącenie – jeśli po zainstalowaniu update’u nie widzisz zmian, wejdź w ustawienia Android Auto na telefonie i zakliknij to pole:

A jeśli mimo zainstalowania najnowszej wersji nie widzisz takiego pola, wejdź w ustawienia systemowe, w aplikacjach wyszukaj Android Auto i kliknij „wyczyść pamięć”. 

Po chwili od podłączenia smartfona do portu USB w samochodzie na ekranie pojawiło się nowe menu Android Auto z listą zainstalowanych aplikacji współpracujących z AA. Niektórzy piszą, że po uruchomieniu automatycznie odpala się nawigacja, ale sprawdziłem u siebie – Android odpala ekran, który wyświetlał w momencie odłączenia urządzenia przy poprzednim użytkowaniu.

Nie da się zmieniać kolejności ikon na liście, przesuwają się same tak, by najczęściej używane były u góry. Póki co aplikacji współpracujących z AA nie ma tak wiele, a wrzucenie „pod rękę” najczęściej używanych zdaje się być dobrym pomysłem.

Świetnym rozwiązaniem w nowym Android Auto jest pasek dolny, który zyskał dodatkowe funkcjonalności. Przykładowo – gdy odpalisz nawigację, w dolnym pasku dostępny jest uproszczona wersja odtwarzacza muzyki – w moim przypadku Spotify. Chcąc przełączyć utwór nie muszę już przechodzić do ekranu odtwarzacza – zmieniam go wciąż mając na wierzchu nawigację. 

Wciąż jednak nie da się wyszukiwać utworów w Spotify tak, jak to możliwe na smartfonie – wersja na Android Auto nie przewiduje wpisywania utworów, czy wykonawców z palca. Według mnie to nie problem – Asystent Google radzi sobie świetnie z rozumieniem komend głosowych, wciąż można też palcem wskazać którąś z ostatnio odtwarzanych list.

Przy okazji – jak widać zmienił się krój pisma. Według Google nowy jest bardziej czytelny.

Zawartość dolnego paska zmienia się w zależności od tego co mamy na ekranie głównym.

Gdy okno zajmuje odtwarzacz (nowy layout), dolny pasek zajmuje nawigacja. O ile akurat wyznaczycie jej jakąś trasę – gdy robiłem poniższe zdjęcie, nie miałem wprowadzonej trasy w navi. W prawym dolnym rogu cały czas mamy do dyspozycji Asystenta Google (to dla tych, którzy nie chcą, albo nie mogą wywołać go komendą „OK, Google”), a obok pojawił się symbol dzwoneczka – gdy ktoś wyśle nam SMS, czy wiadomość na Messengerze albo Whatsappie, przy dzwoneczku pojawia się czerwona kropka. Oczywiście wiadomości można dosłuchać i odpowiedzieć na nią głosowo (działa z SMS-em i Whatsapp, z Messengerem wciąż nie). Kropa w lewym dolny rogu wywołuje menu z listą aplikacji.

Nawigacja wciąż nie przewiduje możliwości dodawania ostrzeżeń.

W smartfonowej wersji Map Google jakiś czas temu pojawiła się możliwość dodawania fotoradarów, czy informacji o utrudnieniach w ruchu. W odmianie na Android Auto wciąż jej nie ma, ale jeśli doda je ktoś inny, na wyświetlaczu w samochodzie ostrzeżenie pojawia się. Sprawdziłem wczoraj – na Lotniczej we Wrocławiu faktycznie suszyli. Mam nadzieję, że z czasem będzie można dodawać takie ostrzeżenia również w AA. 

Drugi element, jakiego brakuje części użytkowników, to możliwość dodawania punktów pośrednich w nawigacji – wersja na Android Auto wciąż kuleje i pod tym względem. Można dodać kilka punktów docelowych, ale nie układają się one w jedną trasę. Można też dodać punkt pośredni typu stacja paliw, czy restauracja, ale podać dowolnego adresu, czy wskazać punkt na mapie klikając w niego palcem – wciąż się nie da.

Te ostatnie elementy to powody, dla których ciągle spieramy się w redakcji czy Android Auto faktycznie może zastąpić fabryczny system multimedialny z klasyczną nawigacją. W mojej opinii – jak najbardziej. Daje mi wszystko czego mi trzeba, a już się nauczyłem dogadywać z asystentem Google na tyle, by praktycznie nie dotykać ekranu. I pasuje mi np. że gdy podłączę smartfon do auta, automatycznie zaczyna odtwarzać utwór, którego słuchałem wcześniej na Spotify w domu, czy na słuchawkach. Ale tym, którzy oczekują większej liczby funkcji, chociażby integracji z Yanosikiem, czy innymi aplikacjami nawigacyjnymi – wciąż czegoś brakuje.