15.05.2020

Nowy, polski samochód właśnie trafił do klientów. Ma pod maską diesla 4.2

Aero 4×4 – bo o nim mowa – to polski samochód wojskowy. Piętnaście pierwszych sztuk dotarło do 6. Brygady Powietrznodesantowej im. gen. bryg. Stanisława Sosabowskiego w Krakowie.

Nikt nie spodziewał się nowego, polskiego pojazdu, prawda? Właśnie się pojawił, tyle że nie jest ani nowym Polonezem, ani reinkarnacją Malucha czy Warszawy. Powstał do pracy – i to w bardzo ciężkich warunkach. Mowa o pojeździe wojskowym.

Oto Aero 4×4.

Nietypowa, jak na samochód, nazwa wynika z jego głównego zastosowania. Ma bowiem służyć brygadom spadochroniarzy. Został zaprojektowany w taki sposób, by mógł być bez problemu zrzucany na spadochronach ze śmigłowca lub z samolotów transportowych, na przykład z Herculesów C-130E. Do tych ostatnich mają się zmieścić aż trzy egzemplarze. W przypadku śmigłowców, Aero 4×4 musi być podczepiony pod pokładem. Aby mógł bezpiecznie dotrzeć na ziemie, „po drodze” muszą otworzyć się dwa spadochrony, każdy o powierzchni 700 metrów kwadratowych.

Na ziemi, Aero ma służyć do transportu żołnierzy, rannych i sprzętu. Oprócz tego, ma radzić sobie podczas holowania przyczep i uzbrojenia.

Opracowało go konsorcjum polskich firm.

W jego skład wchodzą takie przedsiębiorstwa, jak np. „Auto-Podlasie” i „Auto Special Oddział Sobiesław Zasada Warszawa”. Do odpowiedniej brygady trafiło już 15 sztuk wraz z przyczepami, a cały kontrakt opiewa na 55 pojazdów, wartych łącznie 33,1 mln złotych. Konsorcjum musi zrealizować zamówienie do końca 2022 roku.

Jakie są dane techniczne tego auta?

Wymiary Aero 4×4 to 3,6 m długości, 2,1 m szerokości i 2,3 m wysokości. Otwarte nadwozie powstało z rur i paneli, a cały pojazd waży 1800 kg.

Jak sama nazwa wskazuje, jest to pojazd z napędem na cztery koła. Ma także blokady mechanizmów różnicowych, a opony mają wkładki Run Flat. To oznacza, że po ich przestrzeleniu lub przebiciu, jazda nadal powinna być możliwa.

Pod maską – silnik Diesla 4.2.

Osiąga 131 KM, a moc jest przenoszona na koła poprzez pięciobiegową skrzynię manualną. Prędkość maksymalna wynosi równe 100 km/h.

Oczywiście nasuwa się pytanie na temat pochodzenia tego silnika, a także innych części pojazdu. Wątpię, by Polacy zaprojektowali jednostkę napędową od zera. Nie chodzi wcale o to, że byłoby to niemożliwe. Ale taka operacja jest trudna, kosztowna i nieopłacalna. Lepiej postawić na sprawdzoną, znaną jednostkę, którą wiadomo, jak naprawiać i do której dostępne są części.

Stawiam na jednostkę Toyoty 1HZ.

Na silnik znany ze starszych Land Cruiserów może wskazywać nie tylko pojemność i moc, ale i np. wygląd kół, gałki zmiany biegów czy pedałów Aero 4×4. Nie jestem ekspertem od offroadu, ale to wszystko brzmi jak niezły pomysł. Motor Toyoty powinien być trwały, a do tego łatwy w naprawach np. na Bliskim Wschodzie czy w Afryce.

Co sądzę o Aero 4×4?

Nic, ponieważ kompletnie nie interesuję się wojskowością. Trochę się tylko cieszę, że wreszcie mamy jakiś nowy pojazd, który – mam nadzieję – nie wzbudza salw śmiechu wśród znawców tematu. Nie napiszę, że „spadnie wrogom z nieba”, bo to już oklepany dowcip. Ale oby spadł z nieba polskiemu wojsku, które potrzebuje modernizacji sprzętu.

Fot. materiały prasowe producenta