16.10.2020

Niemcy nas biją. Samochodami. Którzy obcokrajowcy powodują najwięcej wypadków?

Według Polskiego Biura Ubezpieczycieli Komunikacyjnych, aż 17 tysięcy zdarzeń drogowych w 2019 r. w Polsce to wypadek z obcokrajowcem. Za niemal 30 proc. z nich odpowiadają Niemcy. A jak „radzą sobie” Polacy za granicą? 

485,7 tysiąca: tyle zdarzeń drogowych miało miejsce w Polsce w 2019 roku. Na tę liczbę składa się 30,3 tysiąca wypadków. Reszta to kolizje, czyli zdarzenia, w których nie było rannych ani zabitych. Jak podaje Polskie Biuro Ubezpieczycieli Komunikacyjnych, około 3,5 proc. z tych wypadków i kolizji spowodowali obcokrajowcy. To oznacza, że w 17 tysiącach przypadków kierowca, który wysiadał (o ile był w stanie to zrobić) z rozbitego wozu, słyszał słowo „przepraszam” w obcym języku.

Z roku na rok, obcokrajowcy powodują coraz więcej wypadków

Jak wynika z raportu, w 2015 r. kierowcy z innych państw zawinili 12,3 tysiąca razy, w 2016 i 2017 r. po 14,6 tysiąca, a w 2018 r. odpowiadali za 15,2 tysiąca zdarzeń.

Tendencja zapewne odwróci się w roku 2020, ze względu na kilkanaście tygodni z zamkniętymi granicami, a także z powodu mniejszej mobilności ludzi i rzadszych podróży. Tak czy inaczej, w „normalnych” latach do Polski przyjeżdża coraz więcej obcokrajowców. To siłą rzeczy oznacza także – niestety – więcej kolizji i wypadków z ich udziałem.

Entschuldigung!

Wypadek z obcokrajowcem: na kogo najłatwiej trafić?

Być może spodziewaliście się tu innego wyniku. Ja – szczerze mówiąc – tak, ponieważ na ulicach Warszawy spore zagrożenie stwarzają kierowcy firm zajmujących się przewozem osób. Nie chcę tu niczego sugerować, ale już kilka razy byłem pasażerem kierowcy, który – delikatnie mówiąc – z językiem polskim radził sobie równie słabo, co z przestrzeganiem przepisów i obserwacją otoczenia. Nie pochodził bynajmniej z Niemiec.

Tymczasem to właśnie mieszkańcy kraju kojarzącego nam się z przestrzeganiem surowych przepisów i z kulturą na drodze, sieją prawdziwy postrach na polskich drogach. Aż 27 proc. zdarzeń spośród wspomnianych 17 tysięcy spowodowali kierowcy zza Odry.

Na drugim miejscu: kierowcy z Ukrainy

Dysproporcja między wynikami na „podium” jest spora: 27 proc. powodowali Niemcy, a Ukraińcy: 11 proc. Na trzecim miejscu są Litwini (8,5 proc.), następnie Białorusini i Czesi. Aż 38,1 proc. zdarzeń to sprawka kierowców z krajów innych niż wymienione, opisanych w raporcie jako „pozostałe”.

Polacy nie pozostają dłużni Niemcom i też powodują kolizje

Niemcy niechętnie dzielą się statystykami dotyczącymi tego, którzy obcokrajowcy najczęściej powodują wypadki nad Renem. Ale istnieją za to raporty na temat zagranicznych wyczynów polskich kierowców.

W 2010 roku Polacy spowodowali za granicą 34,6 tysiąca szkód. W 2017 r. było to już niemal dwa razy tyle: 65,2 tysiąca. Najczęściej rozbijaliśmy się właśnie w Niemczech, gdzie miało miejsce aż 50,1 proc. zdarzeń tego typu. Notowana na drugim miejscu Wielka Brytania była miejscem tylko 7,3 proc. „polskich” kolizji i wypadków. Na trzecim miejscu: Francja, na czwartym – Włochy.

Wychodzi na to, że mamy jednak 1:0 dla Polski, czyli znowu wygraliśmy

Nieco ponad 32 tysiące – czyli tyle, ile zdarzeń spowodowali Polacy w Niemczech – to o wiele więcej niż niecałe 4600, czyli wynik niemieckich kierowców u nas. Mimo wszystko, lepiej uważać i nauczyć się kilku podstawowych zwrotów po niemiecku. Zacznijmy od „miałem pierwszeństwo!” i „wzywam policję”. „Niemcy mnie biją” lepiej sobie odpuścić.