06.11.2018

Trochę SUV, trochę pickup. Oto Volkswagen Tarok. Zapowiada się hit Ameryki Południowej

Co by się stało, gdyby do T-Roca dołożyć z tyłu pokaźnych rozmiarów pakę? Volkswagen postanowił się przekonać i tak powstał Tarok. Trochę SUV, trochę pickup.

Do tego z co najmniej jednym bardzo ciekawym rozwiązaniem na pokładzie.

Tarok = ?

Opcje – czysto hipotetyczne – są trzy. Albo jest to miks nazw Taro (średniej wielkości pickup Volkswagena z lat 80. i 90.) i Amarok (największy obecnie produkowany pickup Volkswagena). Albo miks nazw T-Roc (najmniejszy SUV Volkswagena) i Amarok. Albo po prostu tak się wylosowało z volkswagenowskiej puli SUV-owych nazw na literę T.

Abstrahując jednak od nazewnictwa, Volkswagen Tarok jest studyjną zapowiedzią pickupa niemieckiej marki, która w niedługim czasie powinna trafić do sprzedaży w niemal niezmienionej formie. Początkowo wyłącznie na rynek brazylijski, ale możliwe jest też wprowadzenie Taroka do innych krajów. Przy czym zapewne mowa tu głównie o kolejnych krajach Ameryki Południowej, gdzie za takimi autami klienci po prostu szaleją.

W samej Brazylii Tarok będzie trzecim, środkowym pickupem w ofercie. Wejściową propozycją jest Saveiro, mierzący niecałe 4,5 m. Na szycie jest natomiast dostępny również w Europie Amarok o długości ponad 5,2 m.

Możliwe jednak, że Tarok zawita kiedyś również do Europy. Co warto o nim wiedzieć?

Duży, sprytny pickup.

Po pierwsze – to będzie spory samochód jak na europejskie warunki. Volkswagen nie podał wprawdzie dokładnych wymiarów, ale cała długość nadwozia ma zamykać się w okolicach 5 m. Czyli idealnie trafia pomiędzy Saveiro a Amaroka w Brazylii, natomiast u nas… i tak jest po prostu wielki.

Po drugie – Volkswagen pomysłowo rozwiązał kwestię przestrzeni ładunkowej, zakładając oczywiście, że takie rozwiązanie trafi do modelu produkcyjnego. W standardowym układzie Volkswagen Tarok jest samochodem 5-osobowym, oferując do tego pakę o głębokości 1206 mm.

Jeśli jednak chcemy przewieźć dłuższe przedmioty, a nie wieziemy ze sobą akurat kompletu pasażerów, możemy… złożyć oparcia tylnej kanapy i postawić do pionu jej siedziska. W rezultacie uzyskamy pakę o głębokości 1861 mm.

Dalej mało? Możemy rozłożyć tylną burtę i przewozić przedmioty o długości 2775 m.

Jest tylko jeden haczyk.

Nie jest tak, że kupimy Taroka i będziemy mogli przewozić dowolne przedmioty o długości prawie 2,8 m. Muszą one bowiem zmieścić się w dość wąskim otworze, zasłoniętym standardowo oparciami tylnej kanapy.

Wrzucimy tak więc deskę surfingową, rower, imponująco długie narty albo coś podobnego, ale z dużą lodówką możemy mieć już problem.

Patrząc jednak z innej strony, wygląda to na potencjalnie ciekawe miejsce do… spania. Tylko warto wyposażyć się w odpowiednio ciepłe skarpetki, bo nogi na pewno nie zmieszczą nam się w kabinie. Ale przynajmniej na głowę nie będzie padać.

A co w środku?

Volkswagen Tarok bez wątpienia wygląda we wnętrzu dużo lepiej niż Saveiro i przy okazji nowocześniej niż Amarok.

Po raz kolejny niemiecki producent nie podaje zbyt wielu szczegółów, ale uwagę zwracają w pełni cyfrowe zegary oraz spory wyświetlacz, otoczony kolorowym dekorem kokpitu. Ten ostatni nawet prawie udanie maskuje surowość wnętrza, ale też nie ma się co oszukiwać – to pickup, a do tego przeznaczony na rynek brazylijski. Do tego nawet nie najwyższy w gamie.

Pod maską w modelu studyjnym umieszczono silnik 1.4 TSI o mocy 150 KM, który dostosowano do warunków brazylijskich – można go zasilać albo niemal czystym bioetanolem (E100) albo bioetanolem wymieszanym z benzyną (E22). Silnik połączono z automatyczną skrzynią biegów o sześciu przełożeniach oraz stałym napędem na obie osie.

Czy Volkswagen Tarok przyjąłby się w Polsce?

Trudne pytanie. Z jednej strony spełnia wszystkie wymagania, żeby stać się hitem. Ma względnie duże koła, logo Volkswagena i stoi trochę wyżej nad ziemią niż standardowe auta osobowe.

Z drugiej strony może być za duży i za mało SUV-owy, żeby stać się hitem pokroju T-Roca albo Tiguana. A jeśli ktoś będzie potrzebował użytkowego pickupa, to raczej nie zdecyduje się na samochód, który kusi dość specyficznym rozwiązaniem przestrzeni bagażowej i cyfrowymi zegarami. Wybierze coś prostszego i bardziej praktycznego.