08.10.2019

Volkswagen dobrze wie, dokąd zmierza. Przyszłość tej marki jest elektryczna

Echa frankfurckiego salonu powoli cichną, ale warto tam jeszcze na chwilę wrócić. Zawartość stoiska Volkswagena jednoznacznie pokazuje kierunek, w którym idzie ta marka.

Nie da się ukryć, że gwiazda stoiska Volkswagena podczas salonu IAA we Frankfurcie była jedna. Mowa o ID.3 – czyli o pierwszym całkowicie elektrycznym modelu tej marki. Pisaliśmy już o nim: ma potencjał, by na dobre zrewolucjonizować europejski rynek samochodowy. Jest przestronny, nieźle wygląda i – oprócz dobrych parametrów – otrzyma także dobrą cenę. Bardzo możliwe, że trójka w jego nazwie, wskazująca na to, że to trzeci tak istotny model w historii marki (po Garbusie i Golfie) wcale nie jest na wyrost.

Ale ID.3 miało zacne towarzystwo.

Koncern Volkswagena miał we Frankfurcie do dyspozycji całą halę. Część należąca do marki z Wolfsburga miała kilka poziomów i wyglądała naprawdę spektakularnie. W różnych miejscach stoiska ustawiono kilka egzemplarzy ID.3 (a i tak każdy z samochodów był bardzo mocno oblegany). Nie był to jednak jedyny pokazywany tam model.

Każdy Volkswagen na stoisku był „zelektryfikowany”.

Całkiem sporo odwiedzających oglądało też Volkswagena e-Up!’a. Elektryczny Up! to idealny samochód do miasta: mały, zwinny i bardzo żwawy. Może wjeżdżać do stref czystego transportu w wielu europejskich metropoliach, a do tego ma całkiem spory zasięg, wynoszący 260 km (według WLTP). Da się nim bez problemu wybrać na weekendową wycieczkę pod miasto.

Co więcej, wyceniono go w Polsce na 96 290 zł. Z uwzględnieniem planowanych dopłat do aut elektrycznych, cena e-Up!’a spadnie u nas poniżej 70 tysięcy złotych. To sprawia, że staje się realną alternatywą dla aut spalinowych.

Przedstawiono też samochody koncepcyjne.

Zarówno ID.3 jak i elektryczny Up! są już gotowe do tego, by trafić w ręce klientów. Ale targi motoryzacyjne słyną nie tylko z pokazów „przyziemnych” aut produkcyjnych. Żaden szanujący się salon nie może obyć się bez samochodów koncepcyjnych i prototypów. Tak samo było też w tym wypadku!

Dlatego we Frankfurcie można było zobaczyć koncept ID.Vizzion, który zapowiada przyszłość aut typu sedan czy liftback. Niektórzy mówią, że to „Passat jutra”. Cóż – pożyjemy, zobaczymy, ale trzeba przyznać, że ID.Vizzion wygląda bardzo efektownie.

Oprócz zapowiedzi nadchodzącej stylistyki, jest to też zapowiedź nadchodzącej technologii i kierunku, w jakim zmierza motoryzacja. ID. Vizzion jest nie tylko elektrycznym samochodem, ale i takim, który w znacznym stopniu wyręcza kierowcę w jego zadaniach. Nie ma tradycyjnej kierownicy ani pedałów. Za sterowanie odpowiada system, który Volkswagen określa jako „Digital Chauffeur”.

Zadbano jednak o to, by w aucie nikt się nie nudził, nawet gdy za jazdę odpowiada „cyfrowy szofer”. ID.Vizzion będzie mieć przestronne i nowoczesne wnętrze, z wyjątkowo rozbudowanym systemem multimedialnym i z funkcją „rozszerzonej rzeczywistości”. Powiecie, że to wizja, która zbyt daleko wybiega w przyszłość? Zobaczymy już niedługo!

Inne auta na stoisku też były interesujące.

ID.Buggy wzbudzał uśmiech na twarzy chyba każdego, kto przechodził obok. Myślę, że surferzy z Kalifornii już ostrzą sobie zęby na ten ekologiczny, cichy i szybki plażowy pojazd. Wyglądem nawiązuje do buggy z lat 60. i 70. Nawiązania nie kończą się jednak na stylistyce. Tak jak dawne plażowe pojazdy na bazie Garbusa, tak i ID.Buggy ma silnik z tyłu. Ale Garbus nie osiągał 100 km/h w około 7 sekund… a tutaj należy się spodziewać właśnie takich wyników.

Sympatycznie wygląda też ID.Buzz, czyli nowoczesna interpretacja legendarnego Ogórka. Sterowany panelem dotykowym i z wnętrzem, którego układ można dowolnie zmieniać w miarę potrzeb: współczesne „dzieci-kwiaty” będą zachwycone, gdy ID.Buzz trafi już na rynek. Tyle że zapewne zamiast przygrywać sobie na gitarze, będą woleć puścić kilka ulubionych utworów ze Spotify…

Miło widzieć, że – mimo oferowania najnowocześniejszej i bardzo zaawansowanej technologii – Volkswagen chętnie nawiązuje do przeszłości i sięga po styl retro. Ale zanim na rynek trafią tamte modele, powitamy jeszcze inny model. Oczywiście elektryczny.

Mowa o ID.4.

Po trójce zwykle nadchodzi czwórka: dlatego po ID.3 następny „w kolejce” będzie model, który najpewniej zostanie nazwany ID.4. Prototyp tego auta też został pokazany we Frankfurcie, ale kto chciał go obejrzeć, musiał wykazać się spostrzegawczością. Zamaskowany, pomalowany w pasy egzemplarz postawiono w szklanym boksie. Kręcił się w nim i był podświetlony migającymi stroboskopami. Nie było łatwo cokolwiek zauważyć… ale o to chodziło. Na oficjalne, pełne zdjęcia trzeba jeszcze poczekać. Tym razem celem takiego pokazu było podgrzanie atmosfery.

ID.4 będzie crossoverem. W końcu to ten segment obecnie rośnie i jest niezwykle chętnie wybierany przez klientów. Ma mierzyć około 4,6 metra. O ile ID.3 można nazwać elektrycznym „odpowiednikiem” Golfa, ID.4 stanie się odpowiednikiem Tiguana. Wejdzie do produkcji w przyszłym roku. I w Volkswagenie nikt nie wątpi w jego sukces.

Podobnie jak w sukces innych „elektryków”.

To, że we Frankfurcie Volkswagen pokazał wyłącznie modele elektryczne, było jednoznacznym komunikatem. Ta marka wie, w którą stronę chce podążać. Nie boi się dużych zmian i jest na nie w pełni gotowa. Producent z Wolfsburga stoi w awangardzie elektrycznej rewolucji. Jest nieunikniona, ale ma szanse być bardzo przyjemna dla kierowców.

Materiał powstał we współpracy z firmą Volkswagen.