10.05.2021

Za ile poszła Corolla z 1985 r. z przebiegiem 112 tys. mil i w średnim stanie? Za tyle: 150 tys. zł

Nie znam powodu, dla którego ta Toyota Corolla AE86 GT-S została wylicytowana za tak wysoką kwotę, ale chyba się domyślam.

Niespełna dwa tygodnie temu mogliście przeczytać na Autoblogu o pewnym projekcie: Kunihiro Oto, właściciel warsztatu tuningowego Daddy Motor Works, jest właśnie w trakcie budowy treningówki do driftu. Samo w sobie nie byłoby to oczywiście niczym nad wyraz ciekawym, gdyby nie fakt, że Oto-san dysponuje Toyotą Corollą AE86 Levin, a w miejscu seryjnego silnika 4A-GE montuje… 3-cylindrową jednostkę z Toyoty GR Yaris.

fot. gnixon, BringaTrailer.com

Wzbudziło to całkiem spore zainteresowanie. Pojawiły się głosy osób, które nie były przekonane nie tylko do „3-cylindrowości”, ale także do kwestii turbodoładowania i rozkładu masy. Trudno się dziwić – hachi-roku zdążyła dorobić się statusu kultowej i niektórzy nie tolerują żadnych odstępstw od przepisu, który powstał na deskach kreślarskich producenta.

fot. gnixon, BringaTrailer.com

Muszę niestety te osoby zmartwić. Ale to za chwilkę

Tak się składa, że na Bring a Trailer sprzedała się właśnie do bólu seryjna Toyota Corolla AE86 GT-S, czyli amerykański odpowiednik Toyoty Sprinter Trueno. Jednak zanim przejdę do kwestii, która zasmuci wiele osób (bo nie o sam fakt sprzedaży tu przecież chodzi), dwa słowa nt. porównania japońskiej i amerykańskiej wersji auta.

fot. gnixon, BringaTrailer.com

Różnice nie były nad wyraz duże. Przykładowo pod maską Corolli GT-S pracował nie silnik 4A-GEU, a 4A-GEC, który spełniał bardziej restrykcyjne amerykańskie normy emisji spalin i przez to zamiast 120 KM oferował o 6 KM mniej.

fot. gnixon, BringaTrailer.com

Poza tym amerykańska Corolla AE86 (która, co ciekawe, w numerze VIN miała wpisywane „AE88”; „AE86” widniało na tabliczce znamionowej jako oznaczenie modelu) dysponowała otwieranymi przednimi reflektorami rodem z japońskiego Trueno, a tylne lampy zapożyczono z Corolli Levin.

fot. gnixon, BringaTrailer.com

I teraz uwaga: taki właśnie samochód, różniący się szczegółami od najbardziej kultowych wersji JDM, z przebiegiem 112 tys. mil (180 tys. km) i w stanie, ujmijmy to, adekwatnym do stanu licznika i wieku (wliczając w to odrobinę korozji), sprzedał się za… równe 40 tys. dol. Czyli 150 tys. zł, nie wliczając prowizji dla BaT.

fot. gnixon, BringaTrailer.com
fot. gnixon, BringaTrailer.com

Dlaczego Toyota Corolla AE86 GT-S tyle kosztuje? Obstawiam tzw. „głupie chińskie bajki”

Mówię oczywiście o mandze i anime, które często są prześmiewczo (lub, o zgrozo, zupełnie na serio) nazywane w ten sposób. Powiedzmy sobie wprost: Corolla GT-S czy jej japońscy bracia mogłyby sobie być wręcz niesamowicie udane, ale nie widzę powodu innego niż manga i serial „Initial D”, dla którego te auta miałyby być dziś warte tyle pieniędzy. Za tyle można kupić naprawdę przyzwoite egzemplarze Mazdy RX-7 FD czy… Nissana Skyline R32 GT-R. Albo Lancera EVO IX.

Kto zgadnie, do jakiego samochodu trafiły potem te tylne lampy? / fot. gnixon, BringaTrailer.com

Najciekawsze w tym wszystkim jest to, że nowy właściciel Toyoty najprawdopodobniej wcale nie zamierza jej upalać na lokalnych krętych drogach. Samochód ma zostać odrestaurowany do stanu salonowego – nie sądzę, żeby ktoś z takimi planami zamierzał również pokonywać zakręty bokiem.

Ale może chociaż Corolla posłuży do rozwożenia tofu?*

 

* – główny bohater „Initial D”, Takumi Fujiwara, m.in. do tego używał swojej AE86.