17.07.2020

Tragiczne półrocze branży moto w Europie. Wszyscy producenci na minusie

Wszyscy. Absolutnie. Bez żadnego wyjątku.

Już styczeń i luty – według analiz ACEA – nie były najlepsze na tle poprzednich lat, ale to, co stało się w trakcie epidemii COVID, można określić tylko jednym słowem: dramat.

Cała branża w Europie zanotowała prawie 40-procentowy spadek sprzedaży.

A dokładniej 38,1 proc., jeśli brać pod uwagę całe pierwsze półrocze 2020 r. W poszczególnych miesiącach było jeszcze gorzej – w ujęciu rok do roku marzec był gorszy od poprzedniego marca o 55,1 proc., kwiecień o przerażające 76,3 proc., natomiast maj o 52,3 proc. Czy w ten sposób sprzedano tylko tyle aut, ile powinno się sprzedawać, to temat na inny tekst, ale nikt raczej nie powinien się dziwić, że producenci będą teraz szukać oszczędności.

W kwestii krajów, w których sprzedaż załamała się na w największym stopniu, na podium znalazła się Hiszpania (spadek o 50,9 proc. w pierwszym półroczu), Włochy (spadek o 46,1 proc.) oraz Francja (spadek o 38,6 proc.). Tuż poza podium znaleźli się Niemcy, gdzie sprzedaż spadła o ponad jedną trzecią.

Dobra, przynajmniej dla producentów, wiadomość jest taka, że czerwiec był pod względem sprzedaży o wiele lepszy. Uśredniony spadek wyniósł 22,3 proc. rok do roku, więc może w kolejnych miesiącach sprzedaż wróci do normy.

Ale to tylko średnia – są oczywiście wygrani i przegrani.

Dane podawane przez ACEA są wprawdzie wstępne, ale już teraz można przygotować krótką listę tych, którzy na pandemii stracili najwięcej, i tych, którzy stracili najmniej. Przynajmniej procentowo.

Statystyki dotyczą przy tym krajów Unii Europejskiej, Wielkiej Brytanii i ESWH (Islandia, Lichtenstein, Norwegia, Szwajcaria).

Zacznijmy od najgorszego TOP 3.

Smart

To pewnie nie do końca jest spowodowane COVID-19, ale nie ma żadnych wątpliwości co do tego, że to Smart stracił najwięcej w pierwszym półroczu 2020 r. Sprzedaż w porównaniu do 2019 r. spadła aż o 87,5 proc, przy czym wartości liczbowe są jeszcze smutniejsze. Zamiast niecałych 51 000 egzemplarzy, Smart sprzedał ich teraz… trochę ponad 6000.

Chociaż w sumie było to do przewidzenia po ostatnich zmianach. Zobaczymy, co będzie dalej.

Alpine

Napisałbym, że skoro jest kryzys, to ludzie nie potrzebują niepraktycznych samochodów sportowych, ale musiałbym to w dalszej części tekstu odszczekać, więc nie będę tego pisał. Po prostu Alpine nie wyszło w pierwszym półroczu – to tyle.

Nie wyszło do tego stopnia, że sprzedaż spadła o 78,7 proc – z 2574 egzemplarzy do… 547.

Opel

O to miejsce trwała zacięta bitwa. Wygrał ją ostatecznie Opel ze spadkiem 55 proc., wyprzedzając tym samym Jaguara (minus 54 proc.), Mazdę (minus 52,6 proc.), Ładę (minus 51,4 proc.) i Hondę (minus 51,1 proc.). Teoretycznie ogromny spadek (minus 54,9 proc.) zaliczyła też kategoria Inne w grupie FCA, ale nie wliczamy tego do wyników.

Jeśli natomiast chodzi o grupy producenckie (więcej niż jedna marka w gamie), to największy spadek sprzedaży zanotowało… FCA (minus 46,3 proc). Liderem spadków w tej grupie była – tak, zgadliście – Alfa Romeo, która sprzedała o 51,8 proc. mniej aut niż w pierwszym półroczu 2019 r. (14 147 zamiast 29 339). Kiepsko poszło też Jeepowi (minus 50,2 proc.), a i sam Fiat nie miał najlepszego okresu (minus 44,9 proc.).

Drugie jest PSA (to się dobrali doskonale) z wynikiem 45,4 proc. na minusie. Na trzecie miejsce wskakuje Jaguar Land Rover (minus 45 proc.).

To teraz najlepszy (najmniej poszkodowany) TOP 3.

Porsche

Teraz widzicie, dlaczego musiałbym odszczekać to, że ludzie w czasie kryzysu nie kupują samochodów sportowych. Jasne, pewnie standardowo nie były to same 718 i 911, a Cayenne i Panamery, ale to tak czy siak sportowa i niezbyt kryzysowa marka.

A jednak spadek sprzedaży w jej przypadku wyniósł zaledwie 15,2 proc., czyli zamiast 35 590 egzemplarzy Porsche sprzedało 30 184. Nieźle.

DS

Chciałem zażartować, że to jest jakiś pomysł – sprzedawać mało, żeby nie stracić dużo w razie kryzysu, ale patrząc na przypadek Alpine – też bym się nie popisał.

Owszem, DS sprzedał w pierwszym półroczu 2019 r. niewiele aut (24 307 – nawet Alfie poszło wtedy lepiej), ale też ma wyjątkowo wierną klientelę, bo stracił w pierwszym półroczu 2020 r. zaledwie 16,3 proc. sprzedaży (20 335). W sumie to całkiem niezły znak, może kiedyś przestaniemy się nabijać z DS.

Żartowałem, nie przestaniemy.

Lexus

I tutaj dwie ciekawostki. Po pierwsze tylko DS i Porsche zanotowały spadek poniżej 20 proc. Trzeci na podium Lexus to już 24,8 proc. straty. Po drugie – o ten stopień na pudle Lexus toczył bratobójczą wojnę z Toyotą (spadek o 28,1 proc.).

W sumie to jest i trzecia ciekawostka – jest jeszcze tylko jedna marka w Europie, która zanotowała spadek poniżej 30 proc. To Volvo z wynikiem 29,2 proc. na minusie. A tak wszyscy przekonywali, że Volvo się skończyło i 4-cylindrowe silniki je dobiją. A tu proszę – top najmniejszych spadków.

Wszyscy inni, w tym Volkswagen, Skoda, Audi, Seat, Peugeot, Citroen, Dacia (!), BMW, Mercedes i tak dalej zaliczyli gigantyczne straty, często przekraczające wyraźnie 30, a nawet i 40 proc.

Jeśli natomiast chodzi o wyniki grupowe, to najlepiej poszło Toyocie, która straciła w sumie tylko 27,9 proc. sprzedaży. Potem jest już tylko gorzej – grupa Volkswagen straciła 36,1 proc., podobnie jak Hyundai, a na najniższym stopniu podium stanęła grupa BMW (minut 33,7 proc.).

To, że teraz może być już tylko lepiej, to raczej oczywiste. Pytanie, jakie będą konsekwencje tak gigantycznych strat poniesionych przez producentów. Ale o tym będziemy się pewnie przekonywać przez najbliższe lata.