23.03.2023

Skuter 125 nie jest dla każdego. Warto to wiedzieć przed zaliczeniem gleby na rondzie

To jest trudne, wsiąść na skuter 125 bez wcześniejszego przygotowania i zacząć dojeżdżać nim do pracy. A na motocykl to już w ogóle. Można zakończyć przygodę na łatwym zakręcie. Dlatego lepiej zacząć od myślenia.

Podobno wszystko da się wytrenować, jeżdżenie jednośladem też. Pytanie tylko, czy należy trenować za wszelką cenę? Jazda skuterem 125 jest względnie łatwa, nie znaczy to jednak, że powinien to robić każdy. Nie ma przymusu i wstydu, bo coś jest nie dla kogoś. Lepiej w porę odpuścić lub nawet nie zacząć, niż skończyć źle.

Skuter 125 nie jest dla każdego

Dwie sprawy mnie zainspirowały, żeby napisać to zdanie. Pierwsza – to liczba ogłoszeń sprzedaży skuterów z niskim przebiegiem, którą ostatnio widuję. Ludzie chyba zniechęcają się po jednym sezonie. Druga to film, na którym widać, jak skuterzysta przewraca się i uderza w słup podczas przejazdu przez pozornie łatwe rondo. Warto sobie zadać pytanie, czy skuter 125 jest dla mnie, zanim się go kupi.

Na filmie widzimy, jak motocyklista (kierowca skutera o pojemności silnika 125 to formalnie motocyklista) przejeżdża przez rondo. Łuk drogi nie wydaje się być przesadnie wygięty, prędkość skutera również nie wygląda na nadmierną. Sytuacja nie wygląda na taką, kiedy motocyklista wchodzi w zakręt zbyt szybko i nie potrafi z niego wyjść. Kończy się jednak źle, bo bohater filmu uderza w krawężnik i w znak drogowy.

Nie twierdzę, że akurat ten człowiek się nie nadaje do prowadzenia skutera. Twierdzę, że lepiej się zastanowić, na co jesteśmy gotowi by oszczędzić jedną godzinę dziennie.

Jednoślad oszczędza czas, ale to kosztuje

Mniej więcej jedną godzinę oszczędzałem każdego dnia, gdy jeździłem skuterem do pracy, w porównaniu do innych środków transportu. Ceną za to, oraz za darmowe parkowanie, jest ciągłe zagrożenie ze strony innych pojazdów, a także płynące od samego kierowcy.

Aż w zadumę popadłem.

Trudno jest wsiąść na motocykl bez wcześniejszego doświadczenia i od razu płynnie jechać, bo utrudnia to konieczność zmiany biegów. Dlatego bardziej niebezpieczny może się okazać wybór skutera, jako środka transportu. Obsługuje się go jak rower bez możliwości pedałowania i ta łatwość może okazać się zgubna. Można bez żadnego przygotowania wsiąść i znaleźć się między tysiącami pędzących stalowych puszek. Umożliwia to posiadana od trzech lata kategoria prawa jazdy B, i bardzo dobrze. Trzeba tylko wiedzieć, że ulice wielkiego miasta to nie jest szczególnie przyjazne miejsce, to nie jest wycieczka na piknik w słoneczny dzień.

Nie będzie wstydu, jeśli zdasz sobie sprawę że:

Ja wsiadłem na skuter i pojechałem w miasto bez żadnych przygotowań. Wszystkiego nauczyłem się przez rozpoznanie bojem i popełniłem wiele błędów. Uwielbiam to, ale trudno mi to szczerze polecić wszystkim. Pamiętam, jak odmienna była jazda między pędzącymi po stolicy autami od moich wyobrażeń. Dlatego jakoś szczególnie nie wyrywam się, by ten sposób transportu polecać wszystkim bez wyjątku. Jest znakomity, jeśli dobrze rozpozna się jego i własne wady.

Przed pierwszym wyjazdem do pracy skuterem 125 polecam wykupić jazdy doszkalające, popytać doświadczonych w miejskiej jeździe kolegów lub zacząć od małych wyzwań. Trzeba też zignorować wszystkich mistrzów kierownicy, którzy wyśmiewają jazdę na kiblu. Zapewniam, że przejazd przez niewielką miejscowość to zupełnie inna bajka niż podróż po jednym z trzech pasów ruchu w stolicy, gdzie auta obok gnają minimum 100 km/h. I jak widać, nie trzeba oszałamiającej prędkości, żeby słabo skończyć na pozornie niewinnym zakręcie. Jest fajnie, ale do jeżdżenia po mieście jednośladem trzeba podejść z głową, najlepiej już na początku przygody.

Czytaj dalej:

Jaki skuter 125 bym sobie kupił? A taki jeden – przegląd