18.10.2021

Nie będzie nowej Skody Fabii Combi. Miała być, ale się nie opłaca

Skoda Fabia Combi? Tak, kiedyś było coś takiego – nieduże, niedrogie, piekielnie praktyczne i uniwersalne. Ale to by było na tyle – nowej praktyczniejszej Fabii nie będzie.

Na otarcie łez pozostaje nam jeszcze cały czas obecna w ofercie czeskiego producenta Fabia Combi Classic, czyli poprzednia generacja Fabii, produkowana równolegle z nowszą. Ale ta sytuacja też nie będzie trwała wiecznie.

A co potem?

Nic. Jak podaje serwis auto.cz, w tym momencie skończy się całkowicie historia Fabii z powiększonym bagażnikiem. Przy czym losy niedoszłej Fabii Combi są o tyle ciekawe – jak na niezbyt porywające auto – że zmieniały się co najmniej kilkukrotnie. Początkowo nowej Fabii Combi nie planowano, później nowy prezes Skody oficjalnie zapowiedział, że nowa wersja Combi będzie, ale później, natomiast teraz – choć już mniej oficjalnie – dowiadujemy się, że jednak nic z tych planów nie wyszło.

Kombiowałbym.

Dlaczego? Według wiadomości rozesłanej do pracowników Skody problemem były oczywiście europejskie normy emisji i, co za tym idzie, konieczność stawiania na samochody elektryczne lub zelektryfikowane w większym stopniu. Czeski producent przez jakiś czas próbował zaprojektować nową Fabię Combi tak, żeby jej produkcja była opłacalna, ale – jak informuje auto.cz – misja ta zakończyła się niepowodzeniem.

Nowa Fabia Combi prawdopodobnie nigdy więc nie powstanie, przy czym nie ma żadnej pewności, czy jej miejsce zajmie w przyszłości podobny samochód elektryczny, czy po prostu pozostanie po niej ziejąca luka. Gdybym miał postawić na którąś z tych opcji pieniądze, to postawiłbym na tę drugą. Zaletą Fabii Combi było to, że miała sporą przestrzeń bagażową i była tania. W samochodzie elektrycznym to pierwsze jest osiągalne, ale to drugie – w wymiarze zbliżonym do Fabii – już nieszczególnie. Przynajmniej nie w tym momencie, a i wątpię, żeby kiedykolwiek.

Tym samym, dzięki unijnym regulacjom, możemy pożegnać kolejny segment.

Segment A już właściwie nie istnieje, a na placu boju pozostały jedynie ostatnie niedobitki, które pewnie nie doczekają się następców. Segment B – mimo że przerośnięty – dalej jakoś żyje, ale za to jego bardziej praktyczne wcielenie, czyli B kombi, zostało niemal całkowicie wymiecione. Można to wprawdzie tłumaczyć w jakiejś części modą na SUV-y, ale tutaj trudno dziwić się producentom – skoro mogą mogą dorzucić klientowi spory podatek od SUV-a, to po co mają się męczyć z modelami, które musieliby sprzedawać taniej? A jeśli z kolei podniosą cenę zwykłego modelu, to kto go kupi – w końcu B-kombi było dla tych, którzy chcą dużo i tanio. I to tanio było jednak kluczowe.

Żegnamy więc powoli Fabię Combi, mając jednocześnie w świadomości dwie kwestie. Po pierwsze – ta Fabia Combi, z jej lekko anemicznymi silnikami, jest dla Unii Europejskiej problemem do tego stopnia, że producentowi nie opłaca się opracowywać następcy. I po drugie – w tym samym geograficzno-politycznym regionie jak najbardziej chwalebne jest produkowane ponad 2-tonowych, 6- lub 8-cylindrowych SUV-ów, byleby tylko miały gdzieś jakiś malutki akumulatorek. W sumie to nawet nie muszą mieć akumulatorka – liczy się tylko to, żeby klient dopłacił tyle, żeby starczyło na kary. W rezultacie takiego GLE 450, który emituje do 249 g CO2 na kilometr opłaca się produkować, a Fabii Combi, która emitowałaby pewnie połowę z tego na tym samym dystansie (patrząc na dane Combi Classic) – już nie.

Brzmi logicznie.