23.01.2023

Rzecznik Praw Obywatelskich uważa, że każdy mandat za prędkość to potencjalny błąd

RPO chce, żeby błąd pomiarowy urządzeń do mierzenia prędkości znalazł się w przepisach. Tak naprawdę chce opisać przepisami praktykę.

Rzecznik Praw Obywatelskich zwrócił się z wnioskiem do Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji, żeby zrobić coś z błędem pomiarowym. Ma być krzywdzący dla kierowców, wnioskuje więc o zmianę przepisów. Niechcący może podnieść faktyczny limit prędkości w terenie zabudowanym i może trochę źle rozłożył akcenty.

RPO w sprawie błędu pomiarowego

Zdaniem RPO błąd pomiarowy jest krzywdzący, a przynajmniej, gdy zderzy się go z polskimi przepisami. RPO w swoim wniosku dużo pisze o tym, co nie podoba się kierowcom. Oto początkowe tezy z jego pisma:

Zdaniem RPO należy sankcjonować przekroczenie prędkości dopiero o 4 km/h ponad dopuszczalny limit. W związku z tym widełki 1-10 km/h przewidziane taryfikatorem nie mają za dużego sensu i powinno się karać w pierwszym przedziale za przekroczenie od 4 do 10 km/h. Rzecznik od razu ma argument wyprzedzający na to co powiecie, bo powiecie, że takie rozumowanie nie ma końca. Przecież w ten sposób od razu należy podwyższyć na 7 km/h, bo jest błąd pomiaru, a jak na 7, to od razu na 10, z powodu błędu pomiaru i tak w nieskończoność. Zdaniem RPO wątpliwości należy rozstrzygać na korzyść obwinionego, przynajmniej ja tak rozumiem logikę tego wywodu. Nie wiem, dlaczego RPO skupia się tak bardzo na początku taryfikatora i dlaczego już wtedy nie można rozstrzygnąć wątpliwości na korzyść obwinionego, ale problem jest szerszy.

Należy inaczej rozłożyć akcenty

Historia uczy, że w korespondencji do MSWiA należy dobrze rozkładać akcenty. Wydaje mi się, że RPO rozłożył je nienajlepiej. Rozpoczyna krytyką przedziału przekroczeń w zakresie 1-10 km/h i proponuje, żeby początek tabelki zaczynał się od przedziału 4-10 km/h, ale dalej dostrzega, że problem jest znacznie poważniejszy. To że urządzenia mogą mylić o 3 km/h w jedną lub drugą stronę, może mieć przykre konsekwencje.

Błędem pomiarowym mogą zostać skrzywdzeni kierowcy, którym zmierzono prędkość ponad 50 km/h w terenie zabudowanym i kwalifikują się do zatrzymania prawa jazdy. Także ci, którzy balansują na granicy limitu punktów karnych, wtedy faktycznie jazda w terenie zabudowanym z prędkością 51 km/h nabiera super ważnego znaczenia. Od tego zacząłbym rozważania, że można stracić prawo jazdy z powodu błędu pomiarowego, bo to jest realny problem. Pozostałych osób mandat za przekroczenie o 1 km/h w ogóle nie obchodzi i nawet nie wiem, czy istnieje ktoś kto go dostał. Natomiast w granicznej sytuacji, gdy tracimy prawo jazdy, trzeba dochodzić swych praw w sądzie, a zdaniem RPO nie ma sensu angażować aparatu państwowego w ten proces. Proponuje inne rozwiązanie.

Usankcjonować prawnie margines błędu pomiarowego

To proponuje rzecznik i jest to rozwiązanie stosowane w innych krajach. W tłumaczeniu z prawniczego na nasze, to policja miałaby nie karać kierowców za przekroczenie prędkości w granicach błędu pomiarowego. Zmierzono ci 53 km/h w terenie zabudowanym? To jedziesz nieukarany do domu, bo dopiero od 54 km/h można ci wlepić punkty i mandat. Od 53 odjęto 3 i już jechałeś legalne 50 km/h, tego chce RPO.

Na pewno istnieją przypadki, gdy czyjeś minimalne przekroczenie prędkości stało się przyczyną dużych kłopotów, które potem trzeba było rozwikłać w sądzie. Praktyka jest zaś taka, że policjantom nie chce się marnować „strzału” z radaru na kogoś, kto praktycznie jedzie przepisowo. Mają wystarczająco dużo zawodników z większymi przekroczeniami. Z drugiej strony liczenie na dobrą wolę policjantów może być zawodne i może lepiej wpisać ten margines błędu do przepisów? Obawiam się, że jest to bez znaczenia i tak naprawdę RPO chce usankcjonować praktykę. Problemem polskich kierowców nie jest błąd pomiarowy urządzeń, a przekonanie o własnej nieomylności. I na to złagodzenie przepisów na pewno nie pomoże.

Czytaj również: 

Czarny, biały i szary dym z rury wydechowej prawdę ci powiedzą. Kolor spalin jest ważniejszy niż myślisz