23.01.2023

Opel Astra 1.6 za ponad 200 000 zł. Nie, w tym tytule nie ma błędu

Opel Astra 1.6 za równe 204 000 zł – w tym wstępie też nie ma żadnego błędu. Jest tylko mały haczyk, ale do clickbaitu zdecydowanie nam daleko. 

Spodziewałem się, tak swoją drogą, że pierwszy Opel Astra za ponad 200 000 zł będzie Oplem Astrą w wersji elektrycznej. Nie miałem racji – ten trochę szokujący moment nadszedł jeszcze zanim firma udostępniła cennik wersji w całości zasilanej prądem. Mało tego, nie chodzi nawet o niemal zawsze droższą odmianę kombi, a o hatchbacka.

Ale nie przeciągajmy. Przed wami…

Opel Astra za ponad 200 000 zł. Tako rzecze cennik.

Właściwie to jeszcze nie cennik, a komunikat prasowy, zapowiadający wprowadzenie na nasz rynek nowego wariantu Opla Astry, czyli Astry GSe. Ale w komunikacie znalazła się też i cena – tak, ta, którą przeczytaliście już wcześniej, czyli 204 000 zł.

Dlaczego, skoro pod maską pracuje benzynowe, turbodoładowane 1.6 o mocy 180 KM, za które – nawet dzisiaj – trudno oczekiwać od klientów wyskoczenia z ponad 200 000 zł? Powodem jest oczywiście uhybrydyzowanie całego napędu – oprócz jednostki benzynowej Astrę GSe napędza jeszcze silnik elektryczny i upchnięto do niej akumulator o pojemności 12,4 kWh.

I tutaj krótka historia z życia, a raczej z czytania prasówki. Początkowo byłem przekonany, że Astra GSe dostanie silnik benzynowy o mocy 200 KM, dwa silniki elektryczne, w sumie 300 KM i sprint do setki zajmie jej 6,1 sekundy. Dalej nie urywa, ale brzmi już całkiem rozsądnie, jak za ciepłego hatchbacka z 300 KM pod maską.

Tyle tylko, że nie. To, co widzicie w powyższym akapicie, to specyfikacja Grandlanda GSe, który debiutuje równolegle z Astrą GSe i kosztuje co najmniej 252 900 zł.

Opel Astra GSe – moc i przyspieszenie do setki

Opel Astra GSe dostanie słabszą wersję tego napędu, czyli ze słabszym silnikiem benzynowym (180 zamiast 200 KM) i jednym (zamiast dwóch) silników elektrycznych. Sprint do setki zajmie, uważajcie, bo wolę tego nie powtarzać, 7,5 s.

To z kolei oznacza, że w wyścigu ciepłych kompaktów spod świateł, o włos wyprzedzi nas… Skoda Octavia RS, ale ta z dieslem pod maską (7,4 s) i ta bez napędu na obie osie. Ta z napędem na obie osie albo benzynowym 245 KM raczej nie da nam żadnych szans, a wszystkim daleko do granicy 200 000 zł, przynajmniej bez dodatkowego wyposażenia.

W sumie to z cywilnymi Octaviami też lepiej nie próbujmy się ścigać, bo co najmniej dwie odmiany (2.0 TSI 190 i 2.0 TDI 200 KM) zostawią nas tak mocno z tyłu, że aż nam się akumulatory zagrzeją ze złości.

Oczywiście w krajach, gdzie występują dopłaty do hybryd plug-in, porównanie cennikowe może wyglądać zdecydowanie inaczej. Ale u nas ich nie ma – i w sumie bardzo dobrze.

Ale jest i dobra wiadomość.

Dobra jest taka, że Opel Astra GSe ma być naprawdę dobrze wyposażony, oferując m.in. 18-calowe felgi, nowe, sportowe fotele z atestem AGR, tapicerkę z alcantary, pakiet systemów wspomagania kierowcy, system kamer 360 stopni, system multimedialny z 10-calowym ekranem, CarPlay i Android Auto, a także bezprzewodową ładowarkę.

Jest też jednak i gorsza wiadomość – Opel Astra GSe w wersji kombi będzie jeszcze droższy. Na razie nie podano o ile, ale między „zwykłą” Astrą PHEV a Astrą GSe jest niemal 30 000 zł różnicy, natomiast między hatchbackiem a kombi – około 5000 zł. Czyli, jeśli dobrze pójdzie, zbliżymy się tutaj do granicy 210 000 zł. Za Opla Astrę, powtarzam, za Opla Astrę.

Czytaj również:

Tak jeździ nowy Opel Astra w prawie każdej wersji. Pierwsze wrażenia i szybki test