Być może nie widać tego na pierwszy rzut oka, ale nowy Range Rover wznosi pojęcie dopieszczenia klienta na zupełnie inny poziom.
O tym, że nowy Range Rover będzie wyglądał jak poprzedni pisał już tydzień temu Piotr. Dziś potwierdzają to świeże zdjęcia – nowy RR wygląda jak dopieszczona wersja poprzedniego, a najnowiej wygląda z tyłu. Jest taki:
W zasadzie wszystko, co należy wiedzieć o tym aucie pokazano tutaj:
Wciąż jest wielkie, będzie sprzedawane w wersji z normalnym (2997 mm) i przedłużonym (3197 mm) rozstawem osi, po raz pierwszy w historii modelu może być siedmiomiejscowy. Auto w krótszej wersji ma 5052 mm długości, w dłuższej – 5252 mm. W obu jest wysokie na 1870 mm i ma 2047 mm szerokości.
Na liście silników wysokoprężne 3.0 mild hybrid o mocy od 249 do 350 KM, trzylitrowa, rzędowa jednostka benzynowa o mocy 350 KM i 4,4-litrowe, turbodoładowane, benzynowe V8 o mocy 530 KM. Ten ostatni załatwia sprint do 100 km/h w 4,6 sekundy, ale potrafi emitować nawet 450 g CO2 na km. Jeśli komuś to bardzo przeszkadza, to musi poczekać na hybrydę plug-in, która według WLTP potrafi przejechać na prądzie do 100 km i chwali się średnią emisją 30 g CO2 na km, a do 100 km/h dobija w 5,6 s. Już w materiale wideo producent informuje, że realny zasięg w trybie elektrycznym ocenia na 80 km.
Ważniejsze od tych wszystkich cyferek jest jednak to, co nowy Range Rover ma w środku
Przypuszczam, że ci, którzy kupują takie auta kwestią zużycia paliwa i pojemności silnika przesadnie się nie przejmują, za to docenią to, że w środku jest jak w jakimś luksusowym odrzutowcu. Z tyłu może być np. tak:
podczas gdy z przodu o tak:
Tak, można sobie skonfigurować samochód w ten sposób, żeby z tyłu miał zupełnie inną tapicerkę niż z przodu.
Oczywiście wnętrze może być obszyte luksusowymi skórami, albo wręcz przeciwnie – nowoczesnymi tkaninami, które nie będą miały nic wspólnego ze zwierzętami. Żeby odciąć podróżujących od otoczenia Range Rover może być wyposażony w zestaw nagłośnienia Meridian Signature z 35 głośnikami, w tym z systemem aktywnej redukcji szumów otoczenia stworzonym na bazie specjalnych głośników zamontowanych w zagłówkach. Dwa głośniki w każdym zagłówku redukują niepożądane odgłosy, by podróżujący mogli się koncentrować na słuchaniu muzyki czy rozmowie.
Podróżować mają jak na latającym dywanie dzięki nowemu, pneumatycznemu zawieszeniu
Jest ono oczywiście superinteligentne i na podstawie danych z nawigacji i obrazu z kamer steruje amortyzatorami tak, by nie dać odczuć podróżującym, że jadą po dziurawej drodze. Albo i poza drogą, bo Range Rover, jak na legendę przystało, może brodzić w wodzie o głębokości do 90 cm, nacierać na przeszkody pod kątem 34,7 stopni i zjeżdżać ze wzniesień o nachyleniu do 29 stopni. Do tego dzięki systemowi czterech skrętnych kół, w wersji z krótszym rozstawem osi do zawrócenia wystarczy mu 10,95 m wolnej przestrzeni, wersja przedłużona potrzebuje 11,15 metra. Nieźle, jak na jeżdżący kiosk Ruchu o długości 5,25 metra.
W Wielkiej Brytanii ceny nowego Range Rovera startują od 94 400 funtów, czyli jakichś 516 tys. zł. Polski cennik rozpoczyna się od kwoty 613 tys. zł za wersję z 249-konnym silnikiem Diesla i krótkim rozstawem osi. Wersja przedłużona kosztuje co najmniej 681 tys. zł. Najdroższy jest przedłużony model z silnikiem 4.4 w wersji First Edition – kosztuje 944 900 zł.