24.04.2022

Napisałem ten wpis na telefonie stojąc pod światłami i czekając na zielone

Światła mnie pokonały. Po ośmiu zmianach nie pojawiła się zielona strzałka do skrętu w lewo i musiałem zejść i poprowadzić skuter przez przejście dla pieszych.

Nasze osiedle zyskało ostatnio kolejną zbyteczną sygnalizację świetlną. Na wprost jeszcze jakoś da się przejechać, ale jeśli komuś przyjdzie do głowy stanąć na lewym pasie (prowadzącym właśnie z głównej drogi na osiedle), to musi poczekać na zieloną strzałkę uruchamianą czujnikiem, zapewne znajdującym się w asfalcie. Dopóki jedziesz samochodem, to owszem, trzeba się naczekać, ale w końcu się uda. Ale kiedy jedziesz jednośladem…

Kiedy jedziesz jednośladem, czujnik go nie wyczuwa i zielona strzałka nie zapala się

Można stać, stać i stać. Wracałem wieczorem z premiery filmu, siąpił deszcz, stanąłem i stoję. Nie ściemniam, przeczekałem osiem zmian świateł na wprost i strzałka nie zapaliła się. Potem poczytałem o tym w internecie i dowiedziałem się, że po prostu miałem pecha, bo akurat z tyłu nie nadjechał żaden samochód osobowy, który wzbudziłby czujnik i spowodował zapalenie się zielonej strzałki. Zresztą jak znalazłem, takich problematycznych miejsc w Polsce jest więcej. Nie do wiary, że nawet złe zatrzymanie pojazdu może spowodować zawieszenie się świateł na sygnale czerwonym. Płynie z tego kilka ważnych wniosków:

Dość niezwykłe jest to, że „nowoczesność” w przypadku sygnalizacji świetlnych oznacza zupełne pominięcie jednośladów. Prawie tak, jakby ktoś projektujący ten system powiedział „motocykle? Czy to są lata 60.?” i po prostu zlekceważył istnienie osób, które nie przemieszczają się wszędzie samochodem osobowym.

To nie ja siedzący na skuterze, ale tak mniej więcej wyglądałem

Na grupie skuterowo-motocyklowej znalazłem inne osoby z tym samym problemem i padł nawet pomysł, żeby od spodu skutera montować sobie magnes, który teoretycznie miałby wzbudzić czujnik zabudowany w asfalcie. Nie zamierzam tego robić, ponieważ jest to rodzaj poddania się idiotyzmowi tej sytuacji i próba obejścia czegoś, co w ogóle nie powinno zaistnieć. Zamierzam raczej zbombardować mailami zarząd dróg miejskich i zobaczyć, co mi odpowiedzą.

No dobrze, to było osiem zmian świateł. Kończę pisać wpis i idę prowadzić skuter wzdłuż pasów. Na zielone nie mam co liczyć.

Czytaj również: Najdroższe tablice rejestracyjne. Za tę ktoś zapłacił 40 mln zł