24.08.2021

Kup elektryczną Mazdę MX-30, a damy ci jakąś spalinową na 10 dni gratis. To jest plan

Amerykański oddział Mazdy szuka sposobu na zachęcenie klientów do zakupu MX-30. I ma niekonwencjonalną propozycję

Gwoli przypomnienia – Mazda weszła na rynek aut elektrycznych w swoim oryginalnym stylu. Gdy wszyscy biją się o zasięgi, Japończycy stwierdzili, że człowiekowi wiele do szczęścia nie trzeba i stworzyli SUV-a, który na jednym ładowaniu przejeżdża do 200 km. To nie jest samochód, który wylał się na ulice szerokim strumieniem, więc dla przypomnienia, wygląda tak:

Podczas redakcyjnego testu Tymon narzekał, że auto ma ciasne wnętrze, źle wsiada się na tylną kanapę przez quasi drzwi, MX-30 jest powolne i ma niesatysfakcjonujący zasięg. Ale Tymon to człowiek bez gniazdka pod ręką, więc i tak nie miał gdzie go ładować i korzystać z niego zgodnie z koncepcją wymyśloną przez producenta, czyli ładując każdego dnia jak telefon.

Piszę o tym dlatego, że jest możliwe, że Mazda w USA wie, że z tych samych powodów MX-30 może nie spodobać się Amerykanom

Sugerują to nietypowe wybiegi tamtejszego oddziału, mające zachęcić do zakupu. Wprowadzając auto do sprzedaży tamtejsi dealerzy proponują 500 dolarów na instalację ładowarki albo korzystanie z publicznych punktów ładowania. No dobra, to nic zaskakującego, inni producenci proponują podobne atrakcje. Ale do tego Mazda USA oferuje do MX-30 dowolny samochód z silnikiem spalinowym, bezpłatnie na 10 dni w roku, przez pierwsze 3 lata od zakupu. To na wypadek, gdyby ktoś stwierdził, że potrzebuje pojechać gdzieś dalej niż pozwala zasięg auta.

Przyznam, że to bardzo odważny pomysł i to z kilku względów

To odważne, by klientom, którzy kupili ciasny, wolny pojazd o niewielkim zasięgu proponować większe, szybsze samochody o zasięgu ograniczonym siecią stacji paliw. Przypuszczam, że na miejscu takiego klienta, gdybym już przywykł do MX-30 i potem spędził parę dni z jakimś CX-5, czy szóstką, mógłbym z niezadowoleniem przyzwyczajać się znowu do elektryka. Po drugie, patrząc na polskich właścicieli samochodów elektrycznych, wśród których część wyznaje zasadę „zapomniał wół jak cielęciem był”, niektórzy właściciele MX-30 mogliby uznać taką propozycję za potwarz. W końcu nie po to są nowocześni i świadomi ekologicznie, żeby z powrotem wsiadać do sadzomiotów, kopciuchów, śmierdzieli i blachosmrodów, choćby nie wiem co.

Za to normalni użytkownicy samochodów elektrycznych mogą uznać to za świetny pomysł

Jeśli na co dzień jeżdżą niewiele i 200 km zasięgu wystarczy im w zupełności, to taka Mazda mogłaby być jedynym autem w rodzinie. Na wycieczki w odległe miejsca w Stanach i tak wybiera się samoloty. A takie 10 dni w roku na wypady do rodziny, czy wypoczynek w miejscach oddalonych na tyle blisko, by nie lecieć samolotem, taka benzynowa Mazda może być jak znalazł. Szkoda, że tylko przez pierwsze 3 lata. Czy w USA Mazda MX-30 nie nadaje się do tego, by służyć dłużej?