17.11.2020

Policja rozbiła Gang Kołpaków. A właściwie gang złodziei kołpaków

W Bukareszcie plagą były kradzieże oryginalnych kołpaków. Nowiutkie Dacie były ogołacane z plastikowych ozdób. Policja przeprowadziła uderzenie i zabezpieczyła ponad 400 skradzionych dekli.

Wydawałoby się, że kradzieże kołpaków to temat z lat 90. Rzeczywiście, strach było wtedy postawić na osiedlu samochód z oryginalnymi kołpakami. Jeden dzień i można było im pomachać na do widzenia, ewentualnie spotkać się z nimi w weekend na lokalnej giełdzie samochodowej. Ludzie mocowali je na trytytki, żeby wydłużyć złodziejom czas kradzieży albo drapali na nich swoje tablice rejestracyjne. Tak to było, a potem się ucięło, bo inne formy przestępczej działalności stały się o wiele bardziej opłacalne.

Kradzieże kołpaków w Bukareszcie stały się nieznośne

Tymczasem mieszkańcy jednej z dzielnic Bukaresztu zaczęli skarżyć się na lokalnym komisariacie policji na znikające kołpaki. Jakby przenieśli się w czasie i znowu był rok 1997. Zasypywana zgłoszeniami policja zaczęła intensywniej patrolować okolicę i wkrótce wytypowała dwóch podejrzanych w wieku ok. 20 lat. Jeden stał na czatach, drugi kradł kołpaki, a potem jechali do swojej kołpakowej dziupli, gdzie selekcjonowali łupy na „sprzedamy na bazarze” i „wystawimy na internetach”. Policja ujęła ich i zabezpieczyła ponad 400 kołpaków. To był naprawdę dobrze funkcjonujący proceder, zobaczcie sami:

Sądząc z kształtów widocznych na szczycie każdego stosu, złodzieje celowali najwyraźniej w Skody i inne produkty VAG, ale nie oszczędzali też Dacii. Nie wiem jak to jest, ale praktycznie wszystkie aftermarketowe kołpaki są okropne, a praktycznie wszystkie oryginalne – bardzo ładne. Wydawałoby się, że to okrągły kawał plastiku i co tu można zepsuć lub poprawić, a tymczasem fabryczne kołpaki niesłychanie podnoszą walor wizualny pojazdu. No nie jest tak?

Oryginalne kołpaki na moim Kangoo prezentują się wspaniale, lepiej niż alufelgi.

To nie koniec sukcesów rumuńskiej policji

Ostatnio w spektakularny sposób zatrzymała trzech złodziei katalizatorów. Był pościg i strzelanina, wprawdzie polegająca na tym, że policja strzelała w powietrze a nie do złodziei (w końcu to Bukareszt, a nie Detroit), ale faktycznie użyto broni i dopiero wtedy miłośnicy katalizatorów postanowili się poddać i oddać w ręce policji. Wszystkie te rzeczy mogą wydawać nam się odrobinę zabawne i z innej epoki, do momentu jak nie przypomnimy sobie, jak to jeszcze kilkanaście lat temu cieszyliśmy się, że ukradziono nam tylko radio lub kołpaki, a nie cały samochód.

Zdjęcie główne: Wikimedia Commons