25.10.2019

Pierwszy miks z Japonii mojego własnego autorstwa

Kiedyś to musiało nastąpić. Oto mój krótki miks z Japonii. Mam nadzieję, że nie ostatni.

Nie mam dziś niestety czasu, żeby szczegółowo opowiadać o motoryzacji w Japonii, więc pozwólcie że na razie uraczę Was 41 zdjęciami z pierwszego dnia wyjazdu, a jak wrócę i będę miał trochę więcej czasu, to przygotuję solidniejsze opracowanie na temat preferencji japońskich nabywców i tego, co można spotkać na tamtejszych ulicach. Przy okazji, jeśli ktoś chce zapolować na jakieś ciekawe wozy w Japonii to niech trzyma się z dala od Tokio. W stolicy jest mało aut, a i tak są koszmarne korki. Ponoć aglomeracja tokijska liczy sobie 35 mln mieszkańców. To właściwie cała Polska ściśnięta na mikroobszarze.

Zacznę od tego Subaru R2. To oczywiście kei-car, co widać po żółtych tablicach. Kei-car z czasów, kiedy robiono odważne i niecodzienne kei-cary.
W drodze z lotniska do Jokohamy widać trochę złomu, ale niewiele.
Suzuki Wagon R ma się tu świetnie w swojej kolejnej generacji.
Jak się dobrze przyjrzycie, zobaczycie Dodge’a. Vany tej marki są tu popularne – widziałem już trzy. Mają swoją japońską nazwę: DAJIBAN (Dodge van).
Parking depozytowy. Zwracam uwagę na GMC Jimmy.
Wyjazd z centrum handlowego. Same minivany (o tym w następnym odcinku)
Niektóre kei-cars mają odlotowe rozwiązania, np. okrągłe klamki.
To się zdarza.
Ten wyjątkowy kei-pickup ma też wyjątkową nazwę: Suzuki Mighty Boy.
Cullinan. Skrolujcie dalej.
Nissan sprzedaje Renault Twizy jako elektrycznego kei-cara.
Nissan zabrał nas też do swojej głównej siedziby, gdzie wystawiono wspaniałą Silvię…
Przedwojenny model wzorowany na Austinie
I cudownego Skyline’a KGC110 „Kenmeri”
To także Nissan, wspaniałe kombi Stagea – de facto Skyline R34 kombi.
Niezwykle charakterystyczne ciężarówki japońskie (głównie to Isuzu): 2 osie z przodu i 2 z tyłu, ale solo. Pomiędzy nimi numer jeden rynku japońskiego: NIssan Note.
Trafia się też konfiguracja 2+1
Ktoś po prostu sobie jechał Toyotą Mirai
Suzuki Alto wygląda trochę inaczej niż to znane u nas.
Nissan Clipper/NV100 wygląda jakby miał światła z Corvette. Pasują mu.
Corolla to osobna submarka w Japonii, zupełnie inna niż w Europie. Tu Axio (sedan) i Fielder (kombi).
Daihatsu Cast. Ładne, czy też raczej „kawaii”
O, Honda Integra!
O, Honda… yyy no właśnie. Liczba modeli Hondy nieznanych u nas jest porażająca. SMX, Mobilio, Spada, Step WGN, Freed, Fit kombi – i to wszystko są auta typu kombi i van.
Świetny samochód na Japonię. Łatwy do zaparkowania.
Toyota Windom lub Gracia, czyli Camry IV kombi. U nas nie sprzedawane.
Suzuki SJ – tutaj znane oczywiście jako Jimny i jest oczywiście kei-carem.
Nissan 200SX S15. Model nigdy nie eksportowany.
Nissan Cedric – model eksportowany krótko do USA jako Infiniti, chyba Q45 II.
Grat. A podobno nie ma tam gratów.
Suzuki Hustler. Japończycy mówią „HASURAA”
Renault Lutecia, czyli nasze Clio. Dość popularne w Japonii, ale głównie w wersji Sport.
Dość niespodziewany przedstawiciel popularnego w latach 80. stylu mini-trucking.
Daihatsu Esse – poprzednik modelu Cast.
Nie jestem w stanie rozgryźć marki tego dostawczaka.
FIGARO
Suzuki Alto w swojej 3-drzwiowej wersji jest „sportowym kei-carem”, tzn. wygląda groźnie i ma manualną skrzynię biegów zamiast CVT. Moc dalej państwowa: 64 KM.
Nagle wrzucony w krzaki Cadillac.
To nieprawda, że w Japonii nie ma starych samochodów.
Jest ich bardzo dużo (tu Toyota Soarer). Po prostu nie ma tu zaniedbanych śmietników. Prawie wszystkie auta są w świetnym stanie.