09.11.2018

Oglądałem nową Hondę CR-V. Czy nadal jest tak praktyczna jak poprzednicy?

Najnowsza, piąta generacja SUV-a Hondy za Oceanem jest dostępna już od ponad roku. Do Europy trafia dopiero teraz, a ja miałem okazję przyjrzeć jej się z bliska.

Historia Hondy CR-V trwa już od 23 lat. Generacja, która właśnie trafia do salonów, to ta z numerem pięć. To nigdy nie była terenówka. To nigdy nie było też samochód, który miał się wybitnie prowadzić albo być szybki. Nie miał szczególnie mocnych wersji silnikowych, nikt nie bił nim rekordów na Nurburgringu.

W CR-V chodziło (i chodzi nadal) o praktyczność.

Oto model rodzinny. Taki, do którego pakuje się dzieci, mnóstwo bagażu, rowery, jedzenie i psa, a następnie jedzie się nim nad morze, w góry albo po prostu przed siebie. Bez problemów i bez zbytniego angażowania kierowcy.

Nowa generacja też ma taka być. W stosunku do poprzednika nieco urosła (teraz mierzy 4587 mm), jest szersza, ale przede wszystkim ma dłuższy rozstaw osi – aż o 40 mm. To ma się oczywiście przekładać na przestrzeń w środku. Po raz pierwszy w historii modelu CR-V jest dostępne także w wersji siedmioosobowej.

Pod maską nie będzie diesli.

Na polskim rynku póki co będzie dostępny silnik benzynowy 1.5 turbo. W wersji z ręczną skrzynią biegów ma 173 KM i może mieć napęd na przód lub na cztery koła. W odmianie ze skrzynią bezstopniową CVT i z AWD jego moc rośnie o 20 KM. Tak mocnego CR-V jeszcze nigdy wcześniej nie było – ale nadal nie należy spodziewać się sportowych wrażeń.

W przyszłym roku do gamy dołączy wersja hybrydowa. Silnik wysokoprężny nie jest przewidziany – po raz pierwszy od czasów pierwszej generacji. Trochę szkoda, bo Honda umie robić dobre diesle. Ale rozumiem – takie mamy czasy…

Miałem okazję zobaczyć nowy model z bliska.

Była to prezentacja statyczna. Na jazdy CR-V jeszcze przyjdzie czas i na pewno opowiemy na Autoblogu także o tym, jak wygląda świat zza kierownicy Hondy. Ale wczoraj skupiłem się głównie na praktyczności wnętrza i na tym, jakie całość robi pierwsze wrażenie. A to właśnie pierwsze wrażenie często decyduje o tym, czy klient kupi dany samochód, czy pójdzie do konkurencji.

Na początku: CR-V z zewnątrz. Samochody stały w salonie, dookoła chodzili ludzie i nie było innych wozów, żeby służyły za punkt odniesienia. Ale widać, że to duże auto. Wygląda całkiem ładnie i zaskakująco spokojnie.


Gdy oglądałem CR-V na zdjęciach, nie byłem przekonany, czy tak duże tylne lampy bedą pasować. Ale na żywo pasują.


Nawet gdy nie stapiają się z czerwonym lakierem.


Czarny na pewno będzie często wybierany przez klientów.


Pora na wnętrze. Zaczynamy nietypowo: od bagażnika. Ma 561 litrów. Pod spodem – niespodzianka! – koło dojazdowe, a nie tylko zestaw naprawczy.


Po złożeniu tylnej kanapy (robi się to jednym ruchem) powstaje płaska powierzchnia.


Tak to wygląda od strony tylnych drzwi.


Gdy oparcie jest rozłożone, kanapa jest bardzo obszerna i wygodna. Podłoga z tyłu: prawie płaska, co z pewnością spodoba się pasażerowi jadącemu na środku.


Opcjonalnie, tylna kanapa może się też przesuwać – nawet o tyle, ile widać na tym zdjęciu. Przy okazji: która z tapicerek jest waszym zdaniem ładniejsza? Ja głosuję na jasną.


Pora na kokpit. Najpierw w jasnych kolorach. Całość jest dobrze zmontowana i ergonomiczna. Doceniam pozostawienie fizycznych przycisków od klimatyzacji. Miłym akcentem jest miękkie obicie miejsca, w którym kierowca będzie opierał prawe kolano. Z kolei wysokie umieszczenie lewarka zmiany biegów docenią osoby zamawiające odmianę z ręczną przekładnią.


Schowek między przednimi fotelami jest olbrzymi. Widoczną półkę można odsunąć. Wtedy podobno może się tam zmieścić nawet laptop. Niestety, całość rusza się w taki sposób, że nie zdziwię się, jeśli za kilkadziesiąt tysięcy kilometrów będzie trzeszczeć.


Na koniec: kokpit CR-V z ciemną tapicerką. Drewnopodobna okleina przypomina minione lata. Ale wygląda nieźle.


Cennik nowego modelu startuje od 109 900 zł za wersję 173 KM ze skrzynią ręczną. Najdroższe CR-V, w widocznej na zdjęciach odmianie Executive i ze skrzynią CVT, kosztuje 174 500 zł. Pierwsze egzemplarze trafiają już do klientów.