19.10.2018

Nie znajdziesz ciekawszego Poloneza na sprzedaż niż ten. Trzeba tylko jechać do Chiang Mai

Chiang Mai to 130-tysięczne miasto w północnej części Tajlandii, największe w tym rejonie. Ma przyjemny klimat, trochę zabytków i jednego fana FSO Poloneza, który przerobił go na „tajskie AE86”.

Widziałem już różne Polonezy z najdziwniejszymi swapami, nawet z lekko niemieszczącymi się do rzędowymi „szóstkami” z BMW. Mam na komputerze galerię Polonezów egipskich, naprawianych częściami z czego popadnie, często z włożonymi dieslami od Peugeota. Po internecie krąży też zdjęcie Poloneza w postaci radiowozu w stolicy Kolumbii, Bogocie. Widziałem typów oddających na złom oryginalnego Poloneza w wersji 3d (ktoś go potem z tego złomu odkupił; ślad zaginął). Ale nie widziałem jeszcze Poloneza z kierownicą po prawej stronie przerobionego w stylu Initial D i z silnikiem z Mitsubishi.

Auto zachowało się z jakiegoś powodu w Tajlandii.

Jak donosi Maciejowy.blox, Polonez miał być eksportowany do Tajlandii, a na miejscu nawet montowany w systemie SKD przez firmę Karnasuta General Assembly. Z pewnością wysłano tam jeden egzemplarz próbno-pokazowy, ale czy była to jedyna sztuka, czy też później trafiły inne, trudno powiedzieć. Bez wątpienia w Tajlandii przez jakiś czas montowano Fiaty 125p, jednak co do Polonezów, żadnych bliższych informacji nie udało się znaleźć.

Wszystkie informacje o Polonezie w Tajlandii dotyczą tylko tego jednego auta. Ostatnio został namierzony przez jednego z czytelników, a także przez moment pojawił się w filmie na kanale Bez Planu. Jego właścicielem jest człowiek posługujący się loginem Sarapee-Retro, a kupił go prawdopodobnie w 2013 r. Od tego czasu samochód regularnie wypływa gdzieś na sprzedaż. W międzyczasie zdążył być raz przerejestrowany.

Nie wiadomo, kiedy włożono do niego silnik Mitsubishi, ale wiadomo że jest to jednostka o pojemności 1500 ccm połączona z ręczną skrzynią biegów. Doskonale wyszła przeróbka deski rozdzielczej: radio znalazło się na samej górze, a nawiewy poniżej. Są jeszcze jakieś tajemnicze pokrętła, być może ktoś dołożył do niego nieodzowną w tajskich realiach klimatyzację.

Oprócz tego stylowy tuning a’la lata 80. Dużo show, mało go

Przeróbki wyszły naprawdę nieźle. Czarny spoiler i poszerzenia, czarne dokładki progów, czarne naklejki – wszystko jest spójne i Polonez w tym bodykicie wygląda, jakby miał zaraz ruszać na jakiś tor albo na górską drogę, gdzie można pokazać swoje umiejętności w drifcie. Zamiast tofu (jak bohater japońskiego serialu Initial D) mógłby dostarczać pad thai. Albo pad thai z bigosem i cebulką.

Właściciel życzy sobie 98 000 bahtów, czyli 10 000 zł. Niewiele, jak za być może jedynego Poloneza w Tajlandii.

Zdjęcie wieczorne: Artur Nowakowski