23.07.2021

Lepsza skrętna tylna oś na abonament. Przestaniesz płacić, Mercedes EQS będzie gorzej skręcał

Dużo już było pomysłów na abonament w samochodach. Płatne aktualizacje map nikogo nie dziwiły, podobnie jak dostęp do niektórych usług online. Ale płatna lepsza skrętna tylna oś? To jest świeże.

W dużym skrócie – jak donosi Motor1 za Auto Motor Und Sport – klienci kupujący najnowszego Mercedesa EQS będą mieli w kwestii tylnej skrętnej osi do wyboru dwie opcje. Pierwsza jest wariantem bazowym, czyli tylna skrętna oś z maksymalnym kątem wychylenia na poziomie 4,5 stopnia. Druga opcja wymaga już dopłaty, w zamian za którą stopni będzie już 10. I ta dopłata jest ciekawa, bo można jej dokonać na kilka sposobów.

Ale najpierw – co daje te 4,5 albo 10 stopnia?

Podczas powolnej jazdy, np. manewrowania na parkingu, skręcenie kół tylnej osi w przeciwną stronę niż kół z przodu drastycznie zmniejsza promień skrętu. Dla ogromnej klasy S obecnej generacji, która wymiary ma zbliżone do EQS, promień skrętu z podstawową wersją skrętnej tylnej osi wynosi zaledwie 11,6 m. Przy wyższej opcji – już tylko 10,8 m. Różnica nie wydaje się wielka, ale czasem te kilkadziesiąt centymetrów (ok, prawie metr) mniej może sprawić, że chociażby zawracanie czy wjeżdżanie w ciasne miejsce parkingowe będzie wymagać dużo mniej zachodu.

Przy wyższych prędkościach (powyżej 60 km/h) system zaczyna już działać inaczej – koła tylnej osi skręcają się zgodnie z tymi z przodu, dzięki czemu ma być stabilniej i ogólnie świat staje się lepszym miejscem.

A skoro techniczne kwestie mamy już za sobą, można wrócić do opłat.

Mercedes pozwoli w EQS wykupić skrętną tylną oś… w abonamencie.

Który kosztuje 489 euro rocznie albo 1169 euro za trzy lata. Tak – pod względem sprzętowym każdy egzemplarz EQS będzie w 100 proc. gotowy na to, żeby oferować te 10 stopni – trzeba to po prostu odblokować. Możemy to zrobić w dowolnym momencie, po prostu wybierając odpowiednią opcję w serwiso-sklepie internetowym. 2 minuty i już – nasz EQS magicznie potrafi zawrócić na zauważalnie mniejszej przestrzeni.

Co ciekawe, teoretycznie klasa S też mogłaby oferować takie rozwiązanie, jeśli chodzi o dokupienie lepszej skrętnej osi tylnej. Podobno jednak nie zaoferuje ze względu na to, że pozycja ta nie może być oferowana w modelach z mieszanym ogumieniem. W przypadku EQS nie ma mieszanego ogumienia, więc nie ma problemu – kto chce, ten może sobie klikać i cieszyć się nowością, której nie miał w momencie zakupu.

Ale spokojnie, odłóżcie na razie pochodnie…

Bo jak najbardziej można sobie tę opcję dokupić tradycyjnie, w momencie konfiguracji samochodu i nikt nam jej potem nie dezaktywuje, jeśli przestaniemy płacić, bo w sumie to nie mamy za co przestać płacić. Kupione to kupione.

Ile kosztuje ta lepsza tylna oś skrętna przy jednorazowym zakupie? Około 1500 euro, co oznacza, że różnica pomiędzy 3-letnim abonamentem a zakupem za gotówkę jest pomijalna – szczególnie przy cenie całego samochodu.

Aczkolwiek…

Możecie jednak podnieść te pochodnie…

Szczególnie jeśli jesteście przeważnie n-tymi użytkownikami danego pojazdu. Jasne, mniej niż 400 euro (różnica między abonamentem a zakupem) to teoretycznie żadne pieniądze dla kogoś, kto kupi jako pierwszy EQS-a, ale… dlaczego miałby je tak naprawdę wydawać? Odsprzedażą i preferencjami kupującego nie musi się martwić, bo wyjeździ te swoje 3 lata i odda auto do dealera – niech on już szuka kolejnych kupujących. Po diabła miałby więc przepłacać?

I jeśli faktycznie takie rozwiązanie się przyjmie, to pewnie zobaczymy kolejne podobne opcje na abonament – w końcu coraz częściej bardziej opłaca się produkować jeden wariant auta, a potem odblokowywać albo blokować różne systemy.

W ekstremalnym scenariuszu coś takiego może doprowadzić do sytuacji, gdzie drugi kupujący dostaje niemal kompletnie gołe auto – poza tym, co jest w nim fizycznie zamontowane, i musi je sobie za ciężkie pieniądze wyposażać od nowa. A że nie planuje z nim zostawać na wieczność, to też weźmie je w kilkuletnim abonamencie, bo tak będzie taniej. Kolejny właściciel to samo, a potem kolejny i kolejny. W końcu pewnie ktoś ogarnie, jak to odblokować za 1/10 ceny producenta, ale producent do tego czasu zarobi już kilka razy na tym samym (w czym nie widzę nic złego).

Oczywiście to ekstremalny scenariusz.

Ja wolę ten mój, w którym jednym kliknięciem w aplikacji dokupuję sobie lepsze reflektory i podgrzewane fotele do mojej 159. Niestety raczej tej fantazji nigdy nie uda mi się zrealizować – ale opcję zakupu poszczególnych systemów i opcji już po zakupie samochodu bardzo doceniam. Oczywiście tylko do momentu, kiedy istnieje nie tylko opcja subskrypcyjna, ale i możliwość zakupu na stałe. Ale że póki co nikt jeszcze nie usunął tej drugiej – jestem za.