18.10.2018

Nie ma co płakać po Dodge’u Challengerze Demonie. Chevrolet Yenko Camaro ma 1000 KM

Dodge Challenger SRT Demon to jeden z najbardziej rozbudzających wyobraźnię współczesnych muscle carów. Problem z nim jest taki, że produkcję zakończono w maju tego roku. Dla poszukujących alternatywy powstał nowy Chevrolet Camaro Yenko.

Zacznijmy od końca, a konkretnie od słowa Yenko. Wiele osób może kojarzyć tę nazwę, ponieważ aktualne Camaro bynajmniej nie jest pierwszym, które może nosić takie oznaczenie. Była to po prostu nazwa jednego z salonów Chevroleta. Obiekt ten mieścił się w miejscowości Canonsburg w Pensylwanii i jako dealer Chevroleta działał w latach 1949-1982.

Salon ten stał się znany ze względu na sprzedawanie zmodyfikowanych Chevroletów pod koniec lat 60. XX wieku.

Za modyfikacje te odpowiadał Don Yenko – syn Franka, założyciela całego interesu. Jednymi z pierwszych zmodyfikowanych samochodów oferowanymi w salonie były Yenko Stinger, opracowane na bazie modelu Corvair. Pod koniec 1966 r. w sprzedaży pojawił się nowy pony car – Chevrolet Camaro. Don stwierdził, że tym, czego konkurent Mustanga potrzebuje, jest nieco wyższa moc. Coś na poziomie przekraczającym 400 koni. Szczęśliwie, Chevrolet dysponował takim silnikiem.

Camaro Yenko z 1969 / By Matt Morgan from Alameda (1969_Chevrolet_Yenko_Camaro_427_Yellow_Low_Frt_Qtr) [CC BY-SA 2.0 ], via Wikimedia Commons

Camaro otrzymało więc 7-litrowe V8 o oznaczeniu L72, pochodzące prosto z Corvette’y.

Samochody z roczników 1967 i 1968 były przerabiane dopiero u dealera, ale kolejny rok później nastąpiła spora zmiana. Dzięki programowi COPO (Central Office Production Order, co można przetłumaczyć jako Centralne Biuro Zamówień Produkcyjnych), Camaro zamawiane przez Yenko były wyposażane w jednostki L72 już na linii produkcyjnej.

Do tego były też wzmocnione hamulce ze wspomaganiem, ulepszony układ chłodzenia i zmiany stylistyczne. Obecnie Camaro Yenko z lat 60. są wysoce pożądane przez kolekcjonerów, jest więc do czego nawiązywać.

I nawiązano, choć jedyne, co w tym samochodzie jest od Yenko, to nazwa.

Tym razem za konstrukcję odpowiada firma Specialty Vehicle Engineering, wcześniej znana pod nazwą SLP. Również jest to zresztą przedsiębiorstwo z doświadczeniem – zostało założone w 1970 r. przez Eda Hamburgera (czy można mieć bardziej amerykańskie nazwisko?).

Obecnie SVE zajmuje się – podobnie jak choćby Hennessey – szeroko pojętym tuningiem, głównie mechanicznym. Najnowszym projektem jest właśnie ich interpretacja dzikiego Camaro.

Za bazę do modyfikacji posłużył wariant SS (Super Sport) z pakietem 1LE.

Pod maską znajdziemy coś, co pierwotnie było wolnossącym silnikiem LT1 stosowanym zarówno w Camaro, jak i w bazowej Corvette C7. Seryjny silnik tego typu osiąga około 460 koni mechanicznych, co dla wersji Yenko jest oczywiście wynikiem niewystarczającym.

Dlatego też jednostkę rozłożono na części pierwsze i zbudowano praktycznie od nowa z wykorzystaniem między innymi kutych, aluminiowych tłoków, kutego wału korbowego z wysoko wytrzymałej stali, zmodyfikowanych głowic czy też nowych układów: dolotowego, wydechowego oraz zasilania w paliwo. Kierownikiem imprezy pozostaje oczywiście sprężarka mechaniczna.

Efekt? Ponad 1000 koni mechanicznych.

Dokładnie rzecz ujmując, 1000 HP, co przekłada się na 1014 kontynentalnych koni. W przeniesieniu tej mocy na asfalt pomaga elektronicznie sterowany dyferencjał o ograniczonym uślizgu, a także poprawione zawieszenie i odpowiednie ogumienie. Modyfikacja hamulców? Jest, a jakże. Pod postacią pomalowanych zacisków, bowiem innych zmian tu nie przewidziano. Do tego kilka detali stylistycznych, w tym fałszywy wlot powietrza na masce i dumne oznaczenia 1000 HP i Stage II. Dlaczego II? Ano dlatego, że dla osób o skromniejszych potrzebach SVE przygotowało też wersję Stage I o mocy 847 KM.

fot. Specialty Vehicle Engineering

Osiągów niestety nie podano.

Choć wzmocniony Chevrolet Camaro ma zdecydowanie wyższą moc niż wspomniany na początku 862-konny Dodge Challenger SRT Demon, to nie jest wcale takie oczywiste, że Yenko byłoby szybsze na prostej. Głównie dlatego, że Dodge był budowany przede wszystkim z myślą o wyścigach na 1/4 mili i ma dostosowane do tego ogumienie oraz skrzynię biegów. Camaro ma jednak wszelkie predyspozycje, by jeździć lepiej i szybciej w każdych innych warunkach.

Nowy Chevrolet Camaro Yenko powstanie w zaledwie 25 egzemplarzach.

Co więcej, nie jest znana ich cena – mówi się o kwotach rzędu 70 tys. dol. Znane są natomiast warunki gwarancji. Dla silnika, kompresora i elementów spoza układu napędowego to 3 lata lub 60 tys. km. Nieco gorzej wygląda kwestia gwarancji skrzyni biegów – to zaledwie rok lub 19 tys. km, a i to pod warunkiem, że wybierzemy słabszą wersję Stage I, na dodatek ze wzmocnioną skrzynią automatyczną w miejscu standardowej przekładni manualnej. Samochodem nie można też legalnie poruszać się po drogach Kalifornii.

Mamy więc samochód, który przy starcie raczej nie uniesie nad asfalt przedniej osi jak Dodge Demon i prawdopodobnie nie rozpędzi się do setki w takim czasie jak 1200-konny Jeep od Hennesseya (który, przypomnijmy, też ma opony przeznaczone do drag racingu), a na dodatek jego producent nie daje nawet gwarancji na skrzynię biegów w większości możliwych konfiguracji. Wszystko źle. Jeździłbym, aż by skrzynia nie padła!