Nie widzę problemu, żeby napisać, że w tej Skodzie Superb jechały zwłoki księżnej Diany. Jest to równie prawdopodobne jak to, że jechał nią Antoni Macierewicz.
Nie czekam w przesadnym napięciu na ustalenia podkomisji smoleńskiej, ale jeśli ten „sensacyjny” materiał Super Expressu pokazuje szalony rajd Antoniego Macierewicza limuzyną, to brzozy mogą być naszpikowane trotylem. Może być nawet tak, że jedynym, kto tu jechał brawurowo, jest reporter.
Antoni Macierewicz to nie Frog, a Superb to nie limuzyna
Super Express się dziś zsensacjonował. Szokujący tytuł brzmi tak: Limuzyna Antoniego Macierewicza w szalonym rajdzie po ulicach Warszawy! [WIDEO]. W materiale zgadza się wyłącznie to, że faktycznie zawiera relację wideo, ale niezwykle marną. Nie ma tam za to żadnego Antoniego Macierewicza, sensu też, sensacji wcale, a jedynym łamiącym przepisy może być reporter. Wiarygodności jest tu tyle, co w Wiadomościach.
Film pokazuje jak Skoda Superb, być może, raz lub dwa łamie przepisy. Tą Skodą ma często poruszać się Antoni Macierewicz. Za czeskim sedanem jedzie reporter i równie wesoło łamie przepisy. Sam przyznaje, że osiągał w mieście prędkość 117 km/h próbując gonić Skodę. Po co właściwie to robił, już nie opowiada.
Ruszyłem za limuzyną, po chwili na liczniku miałem 117 km/h, a i tak nie udało mi się jej dogonić. To wyglądało, jakby ktoś urządził sobie wyścigi! – reporter SE.
Ale co sobie pojeździł po mieście to jego
Reporter krytykuje kierowcę Skody za to, że wyprzedza z prawej strony. Po chwili, jakby chcąc zajrzeć do samochodu przez boczne okna, zjeżdża na prawy pas i … ucina film w momencie, gdy praktycznie pokazuje, że sam wyprzedził Skodę z prawej. To że wyprzedzanie z prawej strony nie musi być wykroczeniem, nie jest największą bułą
Strzały słychać w 28 sekundzie, a dokładnie tego kapiszona, którego zaserwowano nam jako trotyl. Pasek na filmie informuje, że nie wiadomo, czy Antoni Macierewicz w ogóle znajduje się w ściganym samochodzie. To zupełnie nie przeszkadza, by zdjęcie otwierające tekst przedstawiało tego polityka wsiadającego do samochodu.
Kto nagrywał ten film?
Rajd ma być karkołomny, brawurowy, budzić grozę i na pewno jeszcze jakiś. Samego nagrania jazdy starczyło na jakąś minutę z trzyminutowego filmu, a pojazdy przejechały spory kawałek Warszawy. Może jednak nie było tu żadnego rajdu, tylko dwa rzekome naruszania przepisów.
O ile kierowcy Skody Superb zapewne nie stanie się żadna krzywda, to fotoreportera Super Expressu może być nieco łatwiej ukarać. Sam dostarczył materiał dowodowy. Może tłumaczyć, że w żadnym momencie filmu nie widać jednocześnie wskazań prędkościomierza i widoku ulicy, nie da się więc stwierdzić, czy złamał przepisy. Zestawienie wskazań prędkościomierza z widokiem na Skodę Suberb jest widoczne tylko w galerii zdjęć, więc jedynym łamiącym przepisy może być reporter, bo Skoda mogła poruszać się z zupełnie inną prędkością. Tak zmontowany film nie dowodzi, że łamał je kierowca samochodu, w którym kiedyś widziano Antoniego Macierewicza i to nawet nie tego dnia.
I kto powinien oddać prawo jazdy?