REKLAMA

Żarty z PiS-u na YouTubie, czyli oglądamy i oceniamy serial "Ucho Prezesa"

“Ucho Prezesa” wbrew zapowiedziom nie jest pełnoprawnym serialem, a zbiorem kabaretowych skeczy. Choć oba wypuszczone epizody produkcji są powiązane stałym miejscem akcji i występującymi w nich bohaterami, to można je oglądać w pełni niezłomnie niezależnie od siebie.

09.01.2017 10.15
Ucho Prezesa to nowy serial Roberta Górskiego i Mikołaja Cieślaka.
REKLAMA
REKLAMA

Pierwszy odcinek jest dosyć nudny, jednak nie można było się po nim spodziewać czegokolwiek innego. Jest to bowiem niespełna 10-minutowy wstęp do całej historii, w którym nieco bliżej poznajemy głównych bohaterów, czyli Prezesa, zawsze stojącego u jego boku Mariusza oraz Panią Basię prowadzącą sekretariat. Drugi odcinek dotyczy zupełnie innej sytuacji, której nie zamierzam wam przybliżać, by nie psuć radości z senasu. Dodam tylko, że będzie ona dotyczyć mediów publicznych.

Ogromnym plusem produkcji jest bardzo dobre odwzorowanie charakteru postaci.

Mimo że w serialu nie padają jakiekolwiek nazwiska, doskonale wiemy, kto jest kim. W końcu każda osoba nawet w minimalnym stopniu interesująca się polityką wie, kim może być Prezes, pozna prawdziwy odpowiednik Mariusza chodzącego za Prezesem krok w krok i prawdopodobnie będzie kojarzyć legendarną panią Basię prowadzącą sekretariat na ulicy Nowogrodzkiej w Warszawie. W przypadku epizodycznych postaci podawana jest ich funkcja, dzięki czemu przedstawione skecze będą zrozumiałe dla każdego odbiorcy.

Niestety, nie udało się idealnie odwzorować wyglądu konkretnych postaci. Twórcy starają się grać mimiką, zachowaniami i rekwizytami, czego dowodem jest ciągłe mlaskanie i mrużenie oczu przez Prezesa, kocie kłaczki znajdujące się na jego marynarce oraz wyciągnięty z przełomu wieków garnitur Mariusza. Na trailerze można zobaczyć, że podobnych smaczków w następnych odcinkach będzie jeszcze więcej i to mnie niezwykle cieszy.

W ten sposób nie da się jednak nie da się zatuszować absolutnie różnej aparycji kabaretowych aktorów oraz odgrywanych przez nich postaci. W “Posiedzeniu rządu” dało się na to przymknąć oko, ponieważ był to czysty skecz, format typowo kabaretowy. “Ucho prezesa” zaś aspiruje do miana serialu. Internetowego i niszowego, ale jednak serialu, produkcji tworzonej z nieco większym rozmachem. Dlatego tutaj można było bardziej się postarać.

Największą zaletą ”Ucha Prezesa” jest nieustanne puszczanie oka do widza. Ciągłe nawiązania do obecnej sytuacji politycznej, rzucanie z rękawa kultowymi tekstami polityków z pierwszych stron gazet oraz lawirowanie Prezesa między rolą zwykłego posła i dowódcy pociągającego za sznurki. Klimatu dodają również rekwizyty, takie jak globus, na którym znajduje się wyłącznie Polska otoczona oceanem oraz sam wystrój gabinetu stylizowany na późnego Gierka. Zbyt wiele skeczy moim zdaniem dotyczy kota Prezesa. Początkowo wywoływały uśmiech na mojej twarzy, potem jednak powodowały znużenie. Mam nadzieję, że w następnych odcinkach będzie ich zdecydowanie mniej.

Pierwsze dwa odcinki serialu “Ucho Prezesa” oceniam pozytywnie.

REKLAMA

W ostatnim czasie brakowało ciekawej formy satyry politycznej i Robert Górski wraz Mikołajem Cieślakiem ją nam dostarczyli. Serial ten ma być może pewne minusy. Niektórych skeczy w nim jest za dużo, aktorzy są za mało podobni do pierwowzorów. Rozchodzi się jednak oto, że minusy te nie przesłaniają licznych plusów.

Wydaje mi się jednak, że “Ucho Prezesa” nie przetrwa próby czasu i za kilka, może kilkanaście lat będzie serialem niezrozumiałym dla wielu młodszych widzów, a w oczy znacznie bardziej niż obecnie będzie kłuć jego uboga realizacja. Nie zmienia to jednak faktu, że obecnie ogląda się go bardzo miło i sam z niecierpliwością czekam na jego kolejne odcinki. Warto na nie poświęcić te kilka, czasami kilkanaście minut

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA