REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Filmy

Ten film ma energię ks. Kaczkowskiego i to świetna wiadomość. "Johnny" - recenzja

"Johnny" to opowieść o księdzu Janie Kaczkowskim, którego portret rysowany jest przez pryzmat jednego z jego podopiecznych. Ten film urzeka energią, z jaką powszechnie kojarzony jest duchowny. Bez wątpienia jest to produkcja "zrobiona pod publiczkę", ale na pewno nie w bezmyślny sposób.

22.09.2022
13:08
johnny recenzja premiera kaczkowski
REKLAMA

Dołącz do Disney+ z tego linku i zacznij oglądać głośne filmy i seriale.

"Johnny" to nie jest kolejna biografia wielkiego Polaka zrobiona w laurkowo- martyrologiczny sposób, z jakim zwykle kojarzymy podobne produkcje. Jak na z ducha fatalistyczną historię, przesiąkniętą wręcz obsesją na punkcie śmierci, jest to film wyjątkowo lekki i przyjemny. Znajdziemy w nim humor, optymizm i pogodę ducha, z jakich zasłynął ksiądz Jan Kaczkowski.

Duchownego (Dawid Ogrodnik) poznajemy jako człowieka otwartego i zabawnego. Przy rodzinnym obiedzie rzuca żartami na lewo i prawo, a kiedy trzeba, to przełożonemu odpyskuje i wypomni zamiłowanie do alkoholu. Kiedy dzielnie walczy o stworzenie hospicjum w Pucku, dostaje wyrok śmierci - zdiagnozowano u niego złośliwy nowotwór mózgu. On się jednak nie załamuje, a twórcy cały czas budują jego portret jako człowieka niezłomnego i osobnego - indywidualisty, podążającego własną ścieżką. Robią to, spoglądając na niego oczami chłopaka, którego w miarę upływu akcji sprowadza na właściwe tory.

REKLAMA

Johnny - recenzja biografii księdza Kaczkowskiego

"Johnny'ego" reklamuje się jako biografię księdza Kaczkowskiego, ale w rzeczywistości jest to tylko haczyk na widzów, aby jak najwięcej osób kupiło bilet do kina. W rzeczywistości głównym bohaterem jest Patryk Galewski (Piotr Trojan). To chłopak z ulicy, któremu z prawem nie po drodze. Jak sam w pewnym momencie stwierdza, długo myślał, że życie polega na wyjściach i powrotach do więzienia. To się zmienia, gdy w ramach narzuconych przez sąd prac społecznych ma opiekować się pacjentami hospicjum w Pucku. Kiedy się tam pojawia, wspomniany duchowny wyczuwa od niego alkohol i każe mu przyjść na drugi dzień. Tak zaczyna się ich wyjątkowa przyjaźń.

Ksiądz Kaczkowski pomaga Galewskiemu odkryć talent kulinarny i testuje jego uczciwość, zakładając się z jednym z podopiecznych hospicjum o flaszkę. Co jednak najważniejsze główny bohater duchowny oswaja go (i widzów przy okazji) ze śmiercią. "Oni potrzebują spokoju, odchodzą, bo już mogą" - usłyszy w pewnym momencie protagonista. To jest największa wartość "Johnny'ego". Pokazanie jak należy obchodzić się z osobami umierającymi. Nie szarpać ich i nie krzyczeć, że mają zostać. Po prostu przy nich być.

Johnny

W swoim debiucie fabularnym Daniel Jaroszek podejmuje wiele istotnych tematów. I to tak metafizycznych, jak i bardziej przyziemnych i społecznych. Przez większość czasu udaje mu się to robić w sposób bezceremonialny. Oczywiście, natkniemy się tu na kilka irytujących klisz, a rozwój wypadków nawet nie znając prawdziwej historii Galewskiego i księdza Kaczkowskiego, można bez problemu przewidzieć. Ogląda się to jednak bardzo przyjemnie. Tempo tego filmu pozwala zatopić się w opowiadanej historii i zmusza widzów do refleksji. W końcu jednak przychodzi ostatni akt.

Johnny - jak wypadają Dawid Ogrodnik i Piotr Trojan w głównych rolach?

Na koniec "Johnny" staje się produkcją aż nazbyt ckliwą - przepełnioną tanimi chwytami, które mają wywołać w widzach łzy. Zwolnione tempo i piosenka Dawida Podsiadły płynąca z głośników to aż nazbyt crowd pleasure'owe zabiegi. Może jednych to rzeczywiście poruszy, ale inni poczują niesmak. Tym ostatnim pozostanie jedynie skupić się na rolach aktorów, wcielających się w główne role. Mamy bowiem do czynienia z filmem bezbłędnie zagranym.

REKLAMA

Dawid Ogrodnik i Piotr Trojan ratują "Johnny'ego". Dzięki nim nawet w słabszych momentach nie sposób oderwać oczu od ekranu. Przeszli fizyczną metamorfozę i stworzyli między swoimi bohaterami urzekającą chemię. Korzystają z odmiennych środków wyrazu, grając kontrastami, ale żaden z nich nie trafia w fałszywe nuty. Za ich sprawą z tego filmu bije niesamowita szczerość. A to dostarcza wystarczającej dawki uniesień, aby wyjść z kina bez poczucia zmarnowania czasu.

"Johnny" w kinach od 23 września.

Publikacja zawiera linki afiliacyjne Grupy Spider's Web.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA