REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Dzieje się
  3. Dramy

Ray J mówi, że sekstaśma Kim Kardashian to ustawka. Warunki "wycieku" miała negocjować jej matka

Minęło 20 lat od czasu "wycieku" sekstaśmy Kim Kardashian i Raya J. Teraz jej temat powrócił: muzyk i były partner modelki przyznał, że głośny incydent był wysoko opłaconą ustawką. Co więcej, piosenkarz grozi Kardashianom pozwem o zniesławienie.

12.09.2022
16:16
kim kardashian seks taśma ray j pozew
REKLAMA

Po dwóch dekadach przekonywania opinii publicznej, że nie ma absolutnie nic wspólnego z "wyciekiem" niesławnej sekstaśmy, Ray J, były chłopak Kim Kardashian, nagle zmienił narrację. Choć niektórzy byli zdania, że to właśnie on odpowiada za publikację (tzw. revenge porn, czyli publikowanie intymnych zdjęć lub filmów bez zgody jednej ze stron), prawda może być inna. Amerykański piosenkarz od niedawna opowiada w wywiadach, że cały ten "wyciek" to w gruncie rzeczy zaplanowana akcja.

W sobotę Kris Jenner, matka Kim, poddała się badaniu wariografem w programie "The Late Late Show With James Cordon", gdzie zaprzeczyła, że pomogła w publikacji sekstaśmy. Wówczas Ray J w streamie live na Instagramie opowiedział, że Jenner wraz z Joe Francisem Stevem Hirschem (prezes Vivid) podpisali umowę na publikację trzech takich filmów. Teraz, gdy zdaniem piosenkarza była partnerka "próbuje go zrujnować", postanowił przestać "odgrywać ustaloną rolę i wyznać światu prawdę".

REKLAMA

Ray J przekonuje, że to matka Kim Kardasian negocjowała warunki wypuszczenia sekstaśmy

Ray J grozi Kardashianom pozwem

Po tym, jak popularność Paris Hilton wystrzeliła w górę przy okazji podobnego "wycieku", Kim i Kris zrozumiały, że to łatwy sposób na rozruszanie rodzinnej kariery. Ray J miał podpisać kontrakt z Vivid za ich namową. Zarówno muzyk jak i modelka mieli zgarnąć za nagranie po 400 tys. dolarów. To był pierwszy z trzech uwzględnionych w umowie materiałów. Podobno piosenkarz jest również w posiadaniu drugiego, który nagrali w Santa Barbara.

Kardashian uparcie powtarza, że jest na "99 proc. pewna", że nigdy nie nakręcili takiego filmu. "Jestem pewna, że nic takiego nie ma. No chyba, że on wsadził mi dildo w tyłek gdy spałam i to nagrał" - powiedziała.

Ray J pokazał podpisaną przez siebie umowę z Vivid i zapowiedział, że istnieje wiele innych dowodów, których na razie nie upubliczni. Opowiedział też o zamiarze podjęcia kroków prawnych przeciw Kardashianom - za oszczerstwa i zniesławianie jego osoby.

Powszechnie wiadomo, że Vivid Entertainment wykupiło za milion dolarów prawa do filmu, a następnie - 21 lutego 2007 roku - wydało go pod tytułem Kim "Kardashian: Superstar". Kardashian pozwała Vivid, jednak pod koniec kwietnia 2007 roku wycofała pozew w zamian za 5 milionów dolarów, które na mocy porozumienia otrzymała od wytwórni. Niektórzy twierdzą, że to również był element zaplanowanej akcji, uwiarygadniający stanowisko rodziny, zgodnie z którym nie miałą z tym nic wspólnego.

Wygląda na to, że Ray J nie zamierza odpuścić i wkrótce światło dzienne ujrzą kolejne dowody. To oznaczałoby spektakularną demaskację wielkiej, dwudziestoletniej już ściemy. Wizerunek Kardashian zostałby podkopany bardziej niż kiedykolwiek w przeszłości.

REKLAMA

Zdjęcie główne: wirestock Creators/shuttertock

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA