REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. VOD
  3. Netflix

Dlaczego raperzy nie grają w filmach? Nie, "Krime Story. Love Story" to bardzo zły przykład

Krime Story. Love Story to z jednej strony adaptacja opartej na faktach powieści rapera, z drugiej zaś - kolejny polski film, w którym raperzy odgrywają epizodyczne role. W przeciwieństwie do choćby USA, polscy hiphopowcy pojawiają się w filmach rzadko, a jeśli już, to przeważnie tylko na chwilę. Często też są to produkcje przeciętne, by nie rzec - słabe, a jednak stosunkowo łatwo jest wskazać chlubne wyjątki.

18.05.2022
20:50
krime story love story netflix film rap raperzy
REKLAMA

Okropne "Krime Story. Love Story" braci Węgrzyn, które obejrzycie na Nerfliksie, to próba przeniesienia na ekran książkowego oryginału - jego autorem jest Marcin "Kali" Gutkowski. Nie bez powodu ducha tej opowieści stanowią w pewnym sensie rym i bit - i nic dziwnego, że gościnnie wystąpili w nim Vienio z kultowej Molesty Ewenement czy Z.B.U.K.U.

No właśnie: "gościnnie". Polscy raperzy zdążyli już polubić się z kinem i telewizją, ale ich występy wciąż ograniczają się do mniejszych ról. W większości produkcji znane ksywy pojawiają się na dalszym planie, co więcej - są to przeważnie produkcje średnie lub kiepskie (wspomnijmy choćby Sobotę i Bonsona u Vegi). Zupełnie inaczej, niż w przypadku choćby Francji czy USA - wielu amerykańskich raperów umiejętnie wykorzystało swoją charyzmę, często występując w głównych rolach i uwalniając aktorski potencjał.

Gdy Ice Cube rozpoczął hollywoodzką karierę tuż po rozpadzie N.W.A. (rok 1991!), mało kto widział w tym problem. Tymczasem lata później wielu przedstawicieli polskiego środowiska hiphopowego dopatrywało się w udziale w filmach czy serialach zdrady ulicznych zasad. Zgadza się, pierwsze występy polskich raperów przed kamerami często spotykały się z niechęcią - zewsząd padały oskarżenia o "komerchę", czyli "sprzedanie się". Wystarczy wspomnieć powszechny hejt na Tedego, gdy ten pojawił się w serialowej "Niani" TVN-u - oburzenie części podziemia i reprezentujących ulicę artystów było tak wielkie, jak gdyby Jacek Graniecki osobiście napluł w twarz każdemu z nich.

REKLAMA
Krime Story. Love Story - zwiastun

Być może właśnie ze względu na tę "antykomercyjną" obsesję ten temat w naszym kraju raczkował tak długo. Teraz, gdy scena jest już znacznie bardziej otwarta na podgatunki, nurty i eksperymenty, raperzy raczej nie obawiają się takich występów - przypomnę tu choćby Rycha Peję, który nie tak dawno był jedną z gwiazd również produkowanej przez TVN "Azji Express".

Problem w tym, że polscy twórcy - którzy, jak wiemy, zazwyczaj nienawidzą podejmować ryzyka - nie mają na raperskie kreacje pomysłu, dlatego też wolą umieszczać hiphopowców na dalszym planie. Zresztą, nawet ci filmowcy, którzy święcie wierzą w komercyjny sukces swoich projektów, za które sami sobie płacą (tu znów Vega, który w tej materii raczej się nie myli), w tej sferze nie szarżują.

W przypadku "Krime Story. Love Story" i tak nie ma za bardzo o czym mówić - to kiepski film, po którego seansie żaden grający w nim raper nie byłby z tego występu dumny (sorry, Vienio). Nie oznacza to jednak, że w polskim kinie i telewizji brakuje udanych produkcji z udziałem hiphopowców, którzy zaliczyli tam fajny epizod. Oto kilka z nich.

Lepsze niż Krime Story. Love Story. Polskie filmy i seriale z udziałem raperów

Pitbull - serial

Zanim Patryk Vega stał się "tym Vegą", stworzył całkiem niezły serial "Pitbull" z Marcinem Dorocińskim - produkcję, która jakościowo bije wszystkie późniejsze "Pitbulle" na głowę. Jedną z postaci zagrał tam zmarły w 2009 roku Grzegorz Borek, czyli Bolec - jeden z pionierów polskiego hip-hopu. Swoją drogą, jego numery były wykorzystywane do ścieżek dźwiękowych, a on sam zagrał duże role w filmach "Poniedziałek" i "Wtorek" Witolda Adamka. Mogliśmy go zobaczyć również w "U Pana Boga w ogrudku" i "…za miedzą", w "Sezonie na leszcza" czy "Chaosie".

Pitbull

Poniedziałek

No właśnie - wspomniany "Poniedziałek". Był rok 1998 - w tym czasie nikt się jeszcze o występy w filmach nie spinał, a przynajmniej nie tak, jak niedługo później. W tym obrazie pojawiło się sporo raperów - m.in. chłopaki z Nagłego Ataku Spawacza i Kalibra 44 oraz Radoskór. Główna rola należała jednak do charyzmatycznego Bolca - egzekutora długów. To był naprawdę niezły film.

Ślepnąć od świateł

Jeden z najlepszych polskich seriali, w którym główną rolę zagrał Saful z Dixon37, czyli Kamil Nożyński. Adaptacja powieści Jakuba Żulczka z Krzysztofem Skoniecznym za sterami okazała się absolutnym hitem, który podbił serca widowni. Kreacja Safula podzieliła widzów - jedni zarzucali mu występ nijaki i papierowy, drudzy (zwłaszcza ci, którzy znali oryginał i wiedzieli, jaki był książkowy Kuba) zobaczyli w nim idealną inkarnację powieściowego bohatera.

Ślepnąc od świateł
REKLAMA

Niania

Na koniec, trochę z przekory, ale też z sympatii - Tede w "Niani". To było całkiem zabawne. Raper zagrał tam Igora - hiphopowca, co wywołało wielki ból dolnej części pleców u sporej części sceny i środowiska. Jak już wspominałem - a sam raper również mówił o tym w wielu wywiadach - polskim nawijaczom długo zajęło, zanim zorientowali się, że za granicą Dr. Dre, Tupac, RZA, Mos Def czy Ludacris z chęcią występują na ekranie (często w strasznych paździerzach) i nikt tam nie ma z tym problemu. Tym bardziej szanuję TDF-a za jeszcze większe wypięcie czterech liter w stronę pieniaczy - po "Niani" raper zagrał w sitcomie "Wszyscy kochają Romana", gdzie wcielił się w... policjanta. Było wycie.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA