REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. VOD
  3. Netflix

Netflix przepalił pół miliarda złotych na polskie seriale. Uwaga! Serwis straszy, że to nie koniec

Jeszcze więcej polskich filmów i seriali na Netfliksie. Na rodzime treści platforma wydała do tej pory niemal pół miliarda złotych. Mowa tu zarówno o tytułach oryginalnych, jak i tych dostępnych na licencji. Patrząc na to, co dostaliśmy dotychczas, zapowiedź dalszych inwestycji w naszym kraju należy traktować jako groźbę.

29.03.2022
16:02
zachowaj spokój netflix original polska
REKLAMA

Netfliksa interesują filmy i seriale z niemal każdego kraju, czy też, jak twierdzi sam serwis, platforma "szuka wyjątkowych historii w każdym zakątku świata, dlatego nieustannie inwestuje w inspirujące treści także z Polski". Dowiedzieliśmy się właśnie, ile streamingowy gigant wydał do tej pory na rodzime treści. Ta suma zwala z nóg, a inwestycji ma być jeszcze więcej.

W latach 2020-2021 Netflix wydał na treści z naszego kraju niemal pół miliarda złotych. Dokładnie: 490 mln zł. Mówimy tu o polskich filmach i serialach oryginalnych oraz treściach licencjonowanych. Podobnych inwestycji ma być jeszcze więcej. Chwaląc się tymi wydatkami, Netflix poinformował bowiem jednocześnie, że otwiera w Warszawie biuro, które ma pełnić rolę hubu na cały region Europy Środkowo-Wschodniej.

REKLAMA

Netflix inwestuje w Polskę

Polska jest dla Netfliksa kluczowym rynkiem w Europie Środkowo-Wschodniej. Dlatego platforma zamierza w nas inwestować jeszcze więcej niż dotychczas. Jak mówi Larry Tanz - Vice President, Head of Original Series:

Polska stała się dla nas kluczowym rynkiem w Europie Środkowo-Wschodniej. Biorąc pod uwagę rosnącą liczbę polskich produkcji, nadszedł właściwy moment, aby jeszcze bardziej zbliżyć się do lokalnej branży kreatywnej i filmowej. Biuro Netflix w Warszawie to naturalny krok w naszym rozwoju, który znacznie ułatwi budowanie długoterminowej współpracy w regionie i wzmocni istniejące relacje, tworząc szerokie możliwości dla twórców i producentów. Kreatywność i potencjał branży sprawiają, że Warszawa jest doskonałym punktem do prowadzenia biznesu na całą Europę Środkowo-Wschodnią.

Mówiąc w skrócie: Netflix będzie wydawał u nas więcej pieniędzy niż dotychczas. Powinniśmy się cieszyć, że powstaną nowe miejsca pracy i dostaniemy jeszcze więcej polskich treści tak oryginalnych, jak i licencjonowanych. Na platformę zmierzają więc kolejne rodzime filmy i seriale. Zamiast dreszczy ekscytacji, pojawiają się z tego powodu różnego rodzaju obawy.

Polskie treści na Netfliksie - nie wszystko się udało

Netflix został niejako zmuszony do współpracy z polskimi podmiotami. Unia Europejska wymaga bowiem od platform VOD działających na terenie wspólnoty, aby w ich bibliotekach przynajmniej 30 proc. produkcji pochodziło z Europy. Dlatego właśnie w serwisie możemy znaleźć tytuły TVP pokroju "Wojennych dziewczyn", "Rancza" czy... "Sanatorium miłości".

Tak, m.in. na te tytuły poszło to niemal pół miliarda zł. Super! Więcej inwestycji w Polsce oznacza, że na Netfliksie będzie więcej produkcji TVP. Biorąc pod uwagę popularność czwartej odsłony "Kogla Mogla" platforma może chcieć też stworzyć pod swoim szyldem kolejne części serii. O, zgrozo!

Oddajmy Netfliksowi co jego, bo to nie jest tak, że platforma dokumentnie skopała wszystko, czego się do tej pory tknęła w naszym kraju. "Rojst '97" wyszedł bardzo dobrze. Dlatego ze spokojem myślę o nadchodzącej "Wielkiej wodzie", nad którą twórca serialu Jan Holoubek pracuje wraz z Bartłomiejem Ignaciukiem.

Rojst '97 - Netflix - polskie seriale

Było też kilka filmów, które można uznać za całkiem niezłe, bo przecież i "Hiacynt" i (chociaż w tym wypadku jestem w mniejszości) "W lesie dziś nie zaśnie nikt 2" odhacza się jako bardzo przyjemne seanse. Niestety w pamięci są jednocześnie wpadki, takie jak "Bartkowiak", "Pod wiatr", "Erotica 2022" czy "Jak pokochałam gangstera". O tak, lista polskich wpadek Netfliksa jest o wiele dłuższa, niż ta obejmująca udane tytuły.

Netflix - krótka historia polskich seriali oryginalnych

Problemy platformy z produkcjami w naszym kraju zaczęły się już od pierwszego polskiego serialu oryginalnego. "1983" miało być wielkim hitem, ale na przeszkodzie w osiągnięciu celu stanęły drewniane dialogi w ustach papierowych bohaterów i nijaki pomysł na poprowadzenie opowieści. Ok, falstart. Niewiele lepiej wypadła jednak również adaptacja prozy Harlana Cobena realizowana nad Wisłą.

"W głębi lasu" znalazło swoich zwolenników. Nawet oni podczas seansu musieli jednak łapać się za głowy przy niektórych fabularnych absurdach i niemiłosiernym rozciąganiu opowieści w czasie. Z tego właśnie względu nadchodząca w kwietniu druga polska adaptacja prozy Harlana Cobena "Zachowaj spokój" nie powinna wzbudzać naszej ekscytacji. Zresztą te ekranizacje w innych krajach też nie wychodzą najlepiej.

Zachowaj spokój - Netflix - polskie seriale

Pal jednak licho Harlana Cobena. Na Netfliksie możemy się przecież nacieszyć adaptacją rodzimego fenomenu popkulturowego. Tak, "Kajko i Kokosz" (bo przecież nie tylko po części nasz "Wiedźmin", nie?) jest w porządku. Nie można tego jednak powiedzieć o ekranizacji "Drugiej szansy" Katarzyny Bereniki Miszczuk. Nasz recenzent zarzucał serialowi "Otwórz oczy" taniość wtórność i drewnianą grę aktorską. Zaznaczył też, że wciąga. Czyli mamy do czynienia z guilty pleasure do obejrzenia przez palce z poczucia patriotycznego obowiązku.

Polskie Netflix Originals - czy będzie lepiej?

Netfliksa należy pochwalić, że odpowiada na nasze potrzeby. W końcu platforma eksploatuje słowiańską mitologię. Z drugiej jednak strony patrząc na "Krakowskie potwory" może jednak lepiej, żeby przestała. To schematyczne młodzieżowe fantasy serwisu, w którym scenariusz straszy równie mocno, co niektóre efekty specjalne.

REKLAMA
Krakowskie potwory - Netflix - polskie seriale

To pokazuje, że Netflix potrafi zepsuć nawet opowieści z ogromnym potencjałem. Patrząc na to, co do tej pory powstało za, przypomnijmy, niemal pół miliarda złotych, zapowiedź dalszych i nawet większych inwestycji w naszym kraju należy traktować jako groźbę. Może jednak się mylę i będzie lepiej. Przekonamy się za jakiś czas.

* Zdęcie główne: Zachowaj spokój/Netflix/Piotr Liwic

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA