REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. VOD
  3. Netflix

"Układanka" zaczyna się całkiem nieźle. Niestety tylko zaczyna

"Układanka" to nowy serial Netfliksa, w którym tajemnica goni tajemnicę. Grana przez znakomitą Toni Collette bohaterka ukrywa przed swoją córką niebezpieczną prawdę o sobie samej - niestety, ten festiwal sekretów z czasem okazuje się znacznie mniej angażujący, niż początkowo się zapowiada.

07.03.2022
19:25
układanka serial netflix recenzja opinie obsada
REKLAMA

Andy (Bella Heathcote) kończy 30 lat. Właśnie spotkała się z matką, Laurą (Toni Collette) na lunch, jednak rozmowa nie należy do najprzyjemniejszych - młodsza bohaterka "Układanki" ewidentnie ma do swojej mamy mnóstwo żalu. Po chwili jeden z goszczących w knajpie mężczyzn dobywa pistoletu i zabija dwie inne kobiety. Zwraca też uwagę na Andy: jej uniform sprawia, że oprawca bierze ją za policjantkę. Wówczas niespodziewanie do akcji wkracza Laura, która w brutalny sposób pacyfikuje zabójcę.

Wkrótce o Laurze robi się głośno - cała sytuacja ściąga na nią niechcianą uwagę i odkrywa przed Andy istnienie mrocznych sekretów jej rodziny. Pod koniec pierwszego epizodu trzydziestolatka zostaje zmuszona do wyruszenia w podróż, by znaleźć odpowiedzi na pytania dotyczące przeszłości matki.

REKLAMA

Układanka: recenzja serialu Netfliksa

Układanka: Netflix Polska
REKLAMA

"Układanka" to adaptacja powieści Karin Slaughter o tym samym tytule, a zatem: thriller z serią mrocznych, rodzinnych tajemnic w tle, którego showrunnerką jest Charlotte Stoudt. Pierwszy epizod skupia się na zarysowaniu punktu wyjściowego (wszystko za pomocą powyżej streszczonych wydarzeń), zapowiadając prawdziwy rollercoaster zwrotów akcji i stopniowe odkrywanie zaskakujących faktów o bohaterach. Niestety, ekspozycja rozwleka się właściwie na całą połowę produkcji, a gdy już wreszcie dotrwamy do prawdziwie kluczowych wydarzeń, wnet okaże się, że są one niespecjalnie przekonujące - głównie za sprawą braku fabularnej konsekwencji.

W serialu przeplatają się ze sobą dwie linie czasowe - młodość Laury i teraźniejszość Andy, która łączy ze sobą kolejne puzzle. Znaczna część retrospekcji nuży, bo ukazuje to, do czego widz zdążył już dojść sam. Wszystkie powyższe elementy negatywnie odbijają się na tempie opowieści - ta układanka jest układana zbyt niezręcznie i ślamazarnie.

Do sporych wad serialu należą też schematyczność i… wspomniana Andy, której naiwność szybko staje się frustrująca i rujnuje całe napięcie. Trudno też uwierzyć, że przy tym poziomie braku świadomości (i jednoczesnym poczuciu, że "wszyscy dookoła wiedzą coś więcej") bohaterka mogłaby poradzić sobie ze wszystkim, co rzucają jej pod nogi scenarzyści.

Twórcy poradzili sobie natomiast z najważniejszą z dynamik: tą między córką i matką. To ich historia, opowieść o relacji rozpisana na kilku warstwach - seria jest najlepszy i najbardziej satysfakcjonujący właśnie wtedy, gdy widzimy Collette i Heathcote razem na ekranie. Każda z nich - aktorsko i fabularnie - stanowi mieszankę czegoś unikalnego i bardzo ludzkiego, co widać najlepiej właśnie wtedy, gdy się je ze sobą zestawia. Podejrzewam, ze chęć zobaczenia ponownych spotkań matki i córki są jednym z elementów, które przekonują widzów do łyknięcia "Układanki" w całości.

"Układanka" jest dostępna w serwisie Netflix.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA