REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Dzieje się

Kuba Wojewódzki chce "intelektualnej napie*dalanki" w wywiadach. Niech kiedyś spróbuje jej w swoim programie

Kuba Wojewódzki spełnił złożoną obietnicę i w piątkowy wieczór wystąpił w popularnym programie Hejt Park na Kanale Sportowym. Jeżeli liczyliście na ostrą wymianę zdań i opinii, to muszę was rozczarować. Krzysztof Stanowski ugościł kolegę dziennikarza niczym króla i pozwolił mu swobodnie pleść oderwane od rzeczywistości bzdury.

11.12.2021
14:12
kuba wojewódzki hejt park krzysztof stanowski odcinek opinia
REKLAMA

Pierwsze zapowiedzi tego spotkania w ramach Hejt Parku pojawiły się już w lipcu bieżącego roku, gdy Krzysztof Stanowski pojawił się w radiu newonce u Kuby Wojewódzkiego i Piotra Kędzierskiego. Obaj dziennikarze szybko znaleźli wspólny język i tak dobrze im się krytykowało Maję Staśko, że postanowili spotkać ponownie. Najpierw w programie Wojewódzkiego a później na Kanale Sportowym. Występ redaktora sportowego na antenie TVN-u przyciągnął trochę kontrowersji z racji na zestawienie go z członkami ekipy "Prince Charming", ale ostatecznie obszedł się bez jakiś wiekopomnych wydarzeń.

W piątkowym Hejt Parku stery przejął jednak Kuba Wojewódzki, co poskutkowało odcinkiem pod wieloma względami wyjątkowym. Nawet oglądanie 2. sezonu "Wiedźmina" nie przyniosło mi takiego cierpienia jak śledzenie tej rozmowy pogrążonej w oparach absurdu, megalomaństwa i totalnego oderwania od rzeczywistości. Wątków jest tu tak wiele, że złożenie ich w logiczną całość jest pewnym wyzwaniem (w końcu mowa o rozmowie trwającej prawie dwie godziny), ale warto się je podjąć. Rzecz toczyła się bowiem dziennikarstwa i jego totalnego skundlenia, ponad które Kuba Wojewódzki wyrasta niczym ostatni sprawiedliwy. Oczywiście tylko w swoich własnych oczach.

REKLAMA

Kuba Wojewódzki z pustymi frazesami i hipokryzją na ustach uczy Polaków jak być dziennikarzem doskonałym.

W dyskusjach z Krzysztofem Stanowskim popularny prowadzący TVN-u od zawsze ma dwa ulubione tematy. Pierwszy z nich to stan polskiego dziennikarstwa, a drugi własna zajebistość. Oba oczywiście bardzo szybko i sprawnie łączą się w nadrzędny temat niczym z czyjejś pracy doktorskiej zatytułowanej "Upadek polskiego dziennikarstwa a Kuba Wojewódzki". Gość 272. odcinka "Przejdźmy na ty" rzuca więc lekko pogardliwe uwagi o młodych dziennikarzach.

Taka postawa starszego pana narzekającego, że "za jego czasów to było, a teraz ta dzisiejsza młodzież" ma w sobie coś uroczego, bo w wyraźny sposób zbliża Kubę Wojewódzkiego do wielu jego równolatków. W jakiś sposób go wręcz normalizuje, co w oczach człowieka rzucającego zdania pokroju "Chciałem zawsze być jednoosobową subkulturą" może być obelgą. Ale nie to jest nawet najważniejsze. Kuba Wojewódzki nie jest pierwszą osobą, która z pustymi frazesami o dziennikarstwie jako dążeniu do prawdy poucza wszystkich dookoła. Gorsze jest jednak jego totalne zaślepienie na własną karierę, która od lat zaprzecza wszystkim tym wzniosłym ideałom.

Kuba Wojewódzki w jednym zdaniu plecie o prawdzie i własnej marce, a w drugim chwali się licznymi kłamstwami.

Dziennikarz z dumą i olbrzymim samozadowoleniem przypomniał u Krzysztofa Stanowskiego niedawną aferę, którą wywołał, sprzedając światu fake newsa o zakończeniu współpracy z TVN-u. Z uśmiechem od ucha do ucha opowiedział o niesamowitych zasięgach zrobionych przez tę informację i dziesiątkach artykułów poświęconych jego odejściu. Zapomniał tylko dodać, że większość z nich dotyczyła tego, jak zrobił z siebie błazna. W jednym trzeba Wojewódzkiemu przyznać rację - on naprawdę jest klikalnym tematem. Ludzie są go ciekawi i czekają na jego mocne, często kontrowersyjne opinie. Wynik 388 tys. wyświetleń wczorajszego odcinka Hejt Parku (w momencie pisania tego artykułu) robi wrażenie.

Pozwolę sobie tylko zapytać, kiedy któryś z tekstów poświęconych Kubie Wojewódzkiemu dotyczył jakiejś jego świetnej rozmowy? Kiedy ostatnio chwalono jego umiejętności dziennikarskie? Kiedy napisał fenomenalny tekst, nad którym pochyliła się cała Polska? Prowadzący TVN-u widzi siebie jako dziennikarską markę, ale muszę go rozczarować. Od lat nikt przy zdrowych zmysłach i pracujący w tym zawodzie nie brał go za wzór. Jeżeli kiedykolwiek pojawiał się w takich rozmowach, to jako przykład negatywny. I nie bez powodu.

kuba wojewódzki hejt park class="wp-image-1853014"
Krzysztof Stanowski/Hejt Park

W rozmowie ze Stanowskim Kuba Wojewódzki wielokrotnie przedstawiał się z pozycji ofiary medialnej nagonki zorganizowanej przez "różowy faszyzm" spod znaku Pudelka i innych portali tego typu. Nie chcę wnikać w naturę jego sporów z tymi mediami, nie znam wszystkich tych spraw i kompletnie nie nadaję się na ich arbitra. Kuba Wojewódzki (wbrew temu co twierdził niedawno Mateusz Damięcki) wcale nie bierze jednak odpowiedzialności za swoje słowa. Przedstawia się jako niewinną ofiarę, ale wytykanie mu wielu homofobicznych i seksistowskich żartów wcale nie jest "przyprawianiem mu gęby seksisty i homofoba". Bez żartów. To jest wyjątkowo łatwa linia obrony, bo Kuba Wojewódzki może zawsze powiedzieć: "Nie wiecie, co myślę naprawdę" i będzie miał rację. Nie na tym polega jednak odpowiedzialność za swoje publiczne wypowiedzi.

Krzysztof Stanowski zbyt często oddawał pola zaproszonemu gościowi. Stać go na więcej.

Założyciel portalu Weszło nie jest osobą szczególnie bliską mi z punktu widzenia światopoglądu, ale szanuję jego warsztat dziennikarski, dlatego sposób prowadzenia przez niego ostatniego odcinka był dla mnie dużym zawodem. Reagował bardzo rzadko, często zgadzał się z egotycznymi wypowiedziami Wojewódzkiego lub sam mu takie idee podrzucał. Jeden z niewielu momentów, gdy mocniej zaprotestował, dotyczył ohydnego żartu porównującego Multiplę do osoby z zespołem Downa. Krzysztof Stanowski słusznie podkreślał, że Wojewódzki ucieka od odpowiedzialności i pomimo przeprosin w trakcie programu bagatelizuje całą sytuację. W trakcie tej krótkiej dyskusji z ust "króla TVN-u" padły zresztą przeraźliwie absurdalne słowa:

Kiedy ja bym ufał, że istnieje w Polsce etyczne dziennikarstwo, a nie dziennikarstwo serwisów typu Pomponik czy Plotek, to ich wezwanie do moralności traktowałbym serio. A oni wzywają do trendu. Zamiana żartu nieudanego w programie dosyć rozrywkowym i lekkim na deklarację światopoglądową jest najwyższej próby nadużyciem. Jest szukaniem negatywnych emocji, czyli mówiąc wprost powodowaniem nagonki.

Kuba Wojewódzki lubi tłumaczyć swoje chamskie żarty metaforą i grą słowem (cokolwiek to znaczy), więc może posłużę się hiperbolą. Gangsterzy mogą zeznawać przeciwko gangsterom i w oczach prawa ich zeznania są równie istotne jak te płynące od osoby niewinnej. W jaki sposób realne lub rzekomy błędy prasy kolorowej usprawiedliwiają Kubę Wojewódzkiego? A skoro o nadużyciach mowa, to jest nim zestawianie przez dziennikarza wszystkich jego krytyków z kimś takim jak Sylwester Latkowski. Jeżeli kogoś ciekawi moja opinia o filmie "Nic się nie stało" napisana jeszcze w dniu premiery, to łatwo może się z nią zapoznać. Kibicuję osobom pomówionym bez żadnych dowodów przez dokumentalistę, wśród których jest Kuba Wojewódzki. Przeraźliwie niskie standardy niektórych pseudodziennikarzy atakujących Wojewódzkiego z własnej woli czy na zlecenie w żaden sposób nie niweczy jednak licznych wpadek autora najpopularniejszego polskiego talk-show.

REKLAMA

Kuba Wojewódzki żyje w swoim własnym świecie i może ma do tego prawo.

Nie mam najmniejszego pojęcia, czy gość wczorajszego Hejt Parku kiedykolwiek przeczyta ten tekst. Mam natomiast nieodparte wrażenie, że nawet jeśli, to wpisze go automatycznie w ramy "nagonki" na jego osobę. Dorobi sobie do tego ideologię różowego szmatławca czepiającego się go o pieniądze czy szukającego taniej sensacji w sporze z Małgorzatą Rozenek (obie kwestie były omawiane w trakcie programu). A na koniec z pewną siebie miną powtórzy wypowiedziane do Krzysztofa Stanowskiego słowa o tym, że wszyscy krytycy tak naprawdę chcieliby się z nim zamienić na życie.

Nie chcę burzyć tych złudzeń, ale tak nie jest. Dlaczego? Z bardzo prostego powodu. Jeżeli "dziennikarstwo zgniło i śmierdzi", jak twierdzi Kuba Wojewódzki, a w co ja sam nie wierzę, to akurat on dawno temu umościł sobie miejsce w samym środku tego kompostownika. Po czym przez lata tak bardzo nasiąkł tym smrodem, że już go na sobie nie wyczuwa.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA