Nowości muzyczne. Czesław znowu Śpiewa, a Deep Purple gra covery

Co nowego w muzyce? Najciekawszą płytową premierą tygodnia - przynajmniej z punktu widzenia rodzimego rynku muzycznego - jest nowy album Czesława Mozila (oczywiście jako Czesław Śpiewa). Deep Purple wydali swój krążek z coverami, Zalewski zaprezentował kompilację unplugged, a Black Label Society dorzucili do pieca. Sprawdźmy, czego warto posłuchać w tym tygodniu.

Czesław znowu Śpiewa! Zgodnie z zapowiedziami muzyka, nowy krążek jest dość uniwersalny, to znaczy - muzycznie może zadowolić miłośników różnych gatunków. Co jednak ważniejsze, nowy krążek Mozila to kolejny zbior obserwacji świata, ale też jego najbliższego otoczenia, co czyni #IDEOLOGIĘMOZILA jednym z bardziej osobistych jego tworów. Czesław nie stroni od manifestów i odważnych opowieści (przemoc domowa, nieposiadanie dzieci, społeczna odpowiedzialność). Krążek był też osobistą walką muzyka z... kompleksem pisania po polsku. To pierwszy album, do którego teksty napisał w większości samodzielnie - nigdy nie krył tego, że jako emigrant wychowany na duńskiej ziemi, zawsze odczuwał tremę pisząc po polsku, a teraz podjął walkę z własnymi strachami. Wśród gości: Michał Sławecki, Hania Rani, Stanisław Sojka i Czadoman.

Pierwszy raz w historii na nowej płycie kultowej brytyjskiej formacji, która gra już od ponad pięćdziesięciu lat, pojawią się kompozycje stworzone i nagrane wcześniej przez innych artystów. Tak! Na krążku nie znajdziemy żadnego premierowego materiału Purpli - zespół zaprezentował fanom typowy cover-album. Formacja, nagrywając materiał w czasie izolacji, wzięła na warsztat kompozycje m.in. takich artystów jak Fleetwood Mac, Love, Cream czy Bob Dylan. Efekt? Całkiem niezły. Jasne, też wolałbym nowe numery napisane przez kapelę, ale energia Deep Purple - mimo upływu - czasu wciąż poraża.

MTV Unplugged uświadomiło mi, że wolę Zalewskiego na żywo. Poważnie - najbardziej wyeksploatowane kawałki artysty dostały drugie życie, często zachwycając mnie znacznie bardziej, niż studyjne "oryginały". Zresztą, na tej koncertowej płycie sam Zalewski wydaje się odsłaniać przed słuchaczami nieco inne oblicze. Na wieść, że Krzysztof Zalewski dołączył do grona artystów zaproszonych, by wziąć udział w tej prestiżowej serii, wzruszyłem ramionami. Teraz autentycznie cieszę się, że doszło do realizacji takiej płyty. W stu procentach akustycznie i w stu procentach satysfakcjonująco. Wśród gości: Justyna Święs i Kuba Karaś z zespołu The Dumplings, Miłosz Pękala, Paulina i Natalia Przybysz.

Ponad dwie dekady działalności na karku i wciąż kopią tyłki - na "Doom Crew Inc." nie ma miejsca na wtórność i nudę. Chłopaki brzmią świeżo, wciąż potrafią zaskoczyć kompozycją riffów, jednocześnie naznaczając każdy utwór czymś dla siebie charakterystycznym. Na nowej płycie znajdziemy szeroki przekrój nastrojów - od radości i celebracji, aż po oszołomienie i żałobę. Dosłownie każdy z dwunastu numerów to mały skarb.