Co słychać? Nowości muzyczne, których nie możesz przegapić

Jakich płyt warto posłuchać w tym tygodniu? Jakie nowe premiery muzyczne trzeba znać? Podpowiadamy, czego posłuchać w ten weekend.

W ostatnich tygodniach dużo działo się na polskim rynku muzycznym - pisaliśmy przede wszystkim o głośnych premierach płyt rodzimych artystów, jednak tym razem w okolicy zrobiło się nieco ciszej (co nie znaczy, ze całkiem cicho!), a nasze oczy (czy raczej: uszy) skierowały się też ku Zachodowi. Jak co weekend sprawdzamy najciekawsze płytowe premiery ostatnich dni.

Pierwszy pełnowymiarowy album studyjny Blake'a od trzech lat. Zdaniem muzyka jest to koncept album, którego utwory skupiają się na kwestiach wewnętrznych, mocno osobistych - jak "Say What You Will", który opowiada o pogodzeniu się z samym sobą. Z tym, z kim jesteś i w jakim miejscu życia się znajdujesz, bez oglądania się na innych. Blake to nagrodzony Grammy wokalista, songwriter producent i multi-instrumentalista, który wie co robi i za każdym razem dostarcza słuchaczom jakościowe wydawnictwa. Współpracował z największymi gwiazdami współczesnej sceny muzycznej i odpowiada za ogrom znakomitych produkcji. Fajnie, że w końcu - po lekkim opóźnieniu premiery - znowu możemy go posłuchać.

To już trzeci studyjny album Przyłuca - kiedy to zleciało?! Żaden już z niego świeżak, przeciwnie - to gracz o stabilnej pozycji. Najnowszy krążek to prawdopodobnie najbardziej osobisty materiał w jego dorobku. Zgadzam się z zapowiedziami, że siłą płyty jest absolutna autentyczność - Przyłu chyba nigdy wcześniej nie był tak otwarty i szczery, co więcej, doskonale odnajduje się w tej formie. Potrafi być też autokrytyczny i autoironiczny, a całość - ekspresyjna, można powiedzieć: życiowa - doskonale współgra z tym nowym obliczem artysty. Słuchać!

To dość ważny krążek dla Katatonii, czyli zespołu będącego jednym z pionierów doom metailu. "Mnemosynean" upamiętnia 30 lat od powstania tej enigmatycznej i urzekającej dźwiękowo formacji, której mroczny rock/prog nawet teraz przewierca mózgi i zaraża dusze słuchaczy dziwaczną melancholią. Nowa płyta zawiera obszerną kolekcję wszystkich rarytasów i stron B Katatonii, w tym utwory z wielu EP-ek zespołu, niepublikowane utwory, limitowane bonusy z edycji specjalnych, covery, a także serię wspólnych remiksów. Podróż „Mnemosynean” obejmuje przesiąknięty gotykiem eksperymentalny epos „Scarlet Heavens” nagrany w 1994 roku, aż do utworów nagranych podczas sesji do „The Fall of Hearts” z 2016 roku.

W mojej podświadomości Trivium wciąż funkcjonował jako stosunkowo młody zespół, tymczasem zdałem sobie właśnie sprawę, że formacja gra już od ponad dwóch dekad, a teraz wypuściła swój dziewiąty album studyjny. Trivium słynie przede wszystkim ze swoich koncertów (dają ich naprawdę dużo, a do tego dbają o ich jakość - swego czasu jeden z prestiżowych brytyjskich metalowych magazynów uznał grupę za najlepiej koncertujący band), a w ostatnim czasie nie każe długo czekać słuchaczom na nowe utwory. Premiery ostatnich krążków dzieli przecież od siebie rok! I dobrze, zwłaszcza, że nowa płyta brzmi świetnie i zawiera mnóstwo ciekawych historii, które twórcy zdecydowali się opowiedzieć. Jest tu więc dużo poczucia przytłoczenia, ale i woli walki. Dziesięć nowych kawałków gwarantuje rollercoaster atmosfer i emocji, przeważnie jednak zaraża energią.