REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Filmy

„Teściowie” to polski film, którego nie możesz przegapić

Dzisiaj premiera filmu „Teściowie” Kuby Michalczuka. Ta opowieść o konfrontacji dwóch (i więcej) światów okazała się jedną z ciekawszych tegorocznych propozycji, stworzonych przez rodzimych twórców. Oceniamy produkcję.

10.09.2021
20:39
teściowie film 2021 recenzja opinie
REKLAMA

„Teściowie” są fabularnym debiutem Kuby Michalczuka, opartym na podstawie sztuki teatralnej autorstwa uznanego dramaturga Marka Modzelewskiego pt. „Wstyd”. Akcja filmu rozgrywa się na wynajętej z myślą o weselu sali bankietowej i w okalających ją korytarzach, toaletach, kuchniach i pokojach. Ale ślub nigdy się nie odbył: pan młody, syn dwójki głównych bohaterów (Małgorzaty i Andrzeja, w tych rolach Maja Ostaszewska i Marcin Dorociński), z niewiadomych przyczyn w ostatniej chwili zrezygnował. Nic nikomu nie mówiąc, wrócił do swojego mieszkania i zamknął się w nim, odmawiając wyjaśnień. Załamana panna młoda uczyniła to samo.

Andrzej i Małgorzata, którzy sfinansowali imprezę, stwierdzili, że mimo tego nagłego i nieprzewidzianego zwrotu akcji nie wypada odwołać jej w ostatniej chwili. I tak goście tłumnie przybywają na to dość kosztowne i wystawne wesele, korzystając z opłaconych dobrodziejstw i rzucając się w wir zabawy. Wielu z nich, rzecz jasna, szepcze po kątach, komentując niecodzienne okoliczności i snując przypuszczenia na temat przyczyny rozstania – i nie tylko. Biesiadujący pochodzą z różnych środowisk, podobnie jak osadzone na dwóch przeciwstawnych biegunach – pod względem pochodzenia, majętności, statusu, wykształcenia i przywilejów – małżeństwa teściów.

REKLAMA

Teściowie – recenzja polskiego filmu

REKLAMA

Rodzice uciekiniera sprzed ołtarza, reprezentanci klasy średniej wyższej, spotykają się za kulisami imprezy z rodzicami panny młodej, ludźmi prostymi i znacznie gorzej sytuowanymi. Kwartet rodziców niedoszłych małżonków od słowa do słowa – i mniej lub bardziej fortunnych sformułowań – przechodzi do wzajemnych oskarżeń i inwektyw. Próby przerzucania odpowiedzialności i wskazania najbardziej winnej lub winnego palcem eskalują; podlana wódką czy przez lata tłumionym żalem złość w końcu znajduje ujście w rękoczynach. Owa złość kiełkowała – w zależności od rodzica – z różnych ziaren. Pomiędzy kompleksami, poczuciem wyższości, rozczarowaniem i całym festiwalem innych przywar czy negatywnych emocji, jedną z najczęściej powracających wydaje się wstyd.

Zapowiadany jako komedia obraz, choć niewątpliwie prześmiewczy i momentami wręcz groteskowo zabawny, ostatecznie wybrzmiewa przede wszystkim jako dramat zbudowany z mniej lub bardziej trafnych kontrastów i błyskotliwego punktowania schematów zachowań. Modzelewski stawia bezlitosne diagnozy, a dostaje się właściwie każdemu – bo każdy z rodziców obnaża swoje paskudniejsze oblicze.

„Teściowie” wyszydzają społeczne podziały – najcelniej wtedy, gdy rezygnują z karykatury. Momenty szarży i przerysowania bywają, niestety, przestrzelone – i nie sposób pozbyć się wrażenia, że obyłoby się bez nich. Tak czy inaczej debiut Michalczuka należy do udanych, a w znakomitych kreacjach kwartetu pierwszoplanowej obsady – w słabościach, obawach, wstydzie, kompleksach czy uprzedzeniach głównych bohaterów – przejrzy się wielu widzów.

„Teściowie” już w kinach.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA