REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Książki

Autor powieści „Cisza" stworzył profil, który prowadzi wyłącznie sztuczna inteligencja - wywiad

„Cisza", powieść Tomasza Lipki, zabiera czytelnika do świata, w którym nie ma internetu. Konsekwencje to jednak nie tylko irytacja i niemożliwość zrobienia zakupów online. Z pisarzem rozmawiamy o tym, jak wiele by się zmieniło.

04.09.2021
13:19
cisza ksiazka tomasz lipko
REKLAMA

Tomasz Lipko opowiada o książce „Cisza" i świecie bez internetu.

REKLAMA

Konrad Chwast: „Cisza” pokazuje świat, w którym w pewnym momencie zniknął internet. Chciałem pana zapytać o samo tworzenie tego świata: skąd wziął się pomysł na to, żeby to uczynić centralnym punktem pana powieści?

Tomasz Lipko: Jeżeli sygnał internetowy znika nam nawet na 10 minut jesteśmy podku*wieni. Przepraszam za wulgaryzm, ale żadne inne słowo nie pasuje do tego nastroju. Resetujemy router, sprawdzamy po każdej literze hotelowe hasło do sieci, pytamy sąsiadów, czy u nich jest sygnał. W końcu nawet nasz smartfon staje się lepki od potu. Ten stan, chociaż wyjątkowo nieprzyjemny, zawsze jest krótkotrwały. Dlatego też nigdy nie pomyśleliśmy, co by się stało, gdyby miał się przedłużyć ponad miarę.

Zaczęło mnie to nurtować, co by się stało, gdyby ten sygnał pewnego dnia zniknął i nie powrócił. Ta myśl była jak natrętna mucha.  Zacząłem trochę na ten temat czytać, rozmawiać z informatykami i okazało się, ze to wcale nie jest niemożliwe. Zaczynając od ataków terrorystycznych na serwery DNS, kopie zapasowe, przez złośliwe wirusy, bunt sztucznej inteligencji po konflikt między mocarstwami z udziałem impulsu elektromagnetycznego. Docierając do kolejnych informacji zacząłem łączyć je ze sobą i te puzzle zaczęły się układać w coraz bardziej przerażającą rzeczywistość. W końcu zbudowałem coś w rodzaju literackiej makiety nowej rzeczywistości, która pokazała świat taki, jaki znamy tylko bez jednego szczegółu. Nie ma w nim internetu. „Cisza” to nie tylko sensacyjna historia ale przede wszystkim opowieść, co może stać się z nami i naszymi bliskimi w takim świecie.

 class="wp-image-1785679"

Gdy zastanawiał się pan, nad tym, co zmieni się, gdy utracimy dostęp do Sieci, to co pana osobiście najbardziej przeraziło, a może nawet zaskoczyło?

W społeczeństwie pozbawionym internetu przerażenie nie pojawia się od razu. Następuje falami. Najpierw paraliż dotknie komunikację między nami. Porozumiewanie się między ludźmi przebywającymi w innych dzielnicach, miastach czy na innych kontynentach nigdy nie było takie łatwe jak teraz. Whatsapp, Messanger, Instagram, Signal, liczba komunikatorów już wymknęła się nam spod kontroli. Ale kiedy musielibyśmy wrócić do kontaktów twarzą w twarz, to okazuje się, że jesteśmy rozbitkami na bezludnych wyspach. Nie będziemy mieć wokół siebie nikogo. Z wyjątkiem sąsiadów, z którymi teraz też komunikujemy się za pośrednictwem smartfona, mimo, że mieszkają za ścianą.

To będzie pierwszy i wyjątkowo bolesny szok. Po jakiejś godzinie przyjdzie kolejny, równie trudny. Chodzi o najcenniejszy ludzki totem: pieniądze. Pieniądze teraz stały się w większości wirtualne, użyteczne w zakupach online, internetowych terminalach płatniczych czy transakcjach internetowych. Papierowych pieniędzy w obiegu pozostaje coraz mniej każdego dnia, ale w momencie cyfrowego blackoutu i tak nie będą dostępne, bo brak sygnału unieruchomi bankomaty. Sklepy nie byłyby w stanie zapewnić płynności dostaw, które już teraz są sterowane kompuerowo. Nawet za bułki czy wodę nie będziemy mieli jak zapłacić. Dla człowieka wychowanego w epoce zakupów online to będzie szok porównywalny do biblijnej klęski głodu. Tyle że ona nadchodziła miesiącami, a tu pojawi się w ciągu kilku dni. Przestanie działać najsłynniejsze zaklęcie naszych czasów. Pin i zielony.

Chciałbym podpytać pana o sztuczną inteligencję, która jest tak ważna książce. Jak to się stało i gdzie człowiek w pana książce popełnił błąd i czym my w realnym świecie jesteśmy na podobnym kursie?

Czasy, w jakich udało nam się urodzić są okresem najszybszego rozwoju w dziejach ludzkości. Przez poprzednich 400 000 lat odkąd nasz prapradziad stanął na dwóch nogach nikt nie był świadkiem tak dynamicznego rozwoju nauki. Dzięki informatycznym technologiom powstają coraz skuteczniejsze leki, szczepionki na nowe choroby pojawiają się z prędkością jeszcze niedawno niewyobrażalną, mamy coraz inteligentniejsze telefony i komputery, coraz sprawniejsze wyszukiwarki. Ale sama ludzka kreatywność nie byłaby w stanie zapewnić tak zaawansowanych wyników. Sztuczna inteligencja jest terminem sprzed 50 lat, kiedy człowiek dopiero próbował uczyć pierwsze komputery, jak interpretować swoje polecenia. Algorytmy zaskoczyły człowieka szybkością, z jaką potrafią się uczyć, w końcu rozwinęły się daleko przekraczając ludzkie możliwości. Ale – co jest najważniejsze i dla mnie najbardziej przerażające – zaczęły uczyć się same. Machine learning to pokolenie algorytmów, które nie czekając na człowieka przyspieszyły, używając terminów fizycznych do prędkości co najmniej ponaddźwiękowej, pozostawiając nas daleko z tyłu.

Jedno z ostatnich wcieleń sztucznej inteligencji to machine learnig, algorytmy, które same stworzyły kolejne populacje z własnymi regułami, społeczności z wewnętrzną hierarchią, nauczycielami, menagerami i wykonawcami. Najnowsze z nich, algorytmy genetyczne utworzyły w końcu sieci neuronowe wzorowane na budowie mózgu i systemu nerwowego człowieka, cały czas dalej się rozwijają. Weszły już do wojska, policji, biznesu i usług  tworzą układy na wzór naszych chromosomów i  ewoluują miliardy razy szybciej od jakiejkolwiek żywej istoty. „Cisza” pokazuje odbicie naszej rzeczywistości, tylko z drugiej strony lustra. A raczej z drugiej strony wyświetlacza naszego smartfona, którego tak mocno ściskamy w dłoniach, ale nie dostrzegamy najistotniejszego.

Programiści, z którymi rozmawiałem zbierając materiały do „Ciszy” odstają od swojej społeczności, są trochę zbuntowanymi geniuszami. Twierdzą, że człowiek rozkoszując się luksusem, otoczony inteligentnymi gadżetami stracił właśnie kontrolę nad tym, co steruje tymi smartfonami, tabletami i smartwatchami, które porównujemy nieustannie w kolejnych rankingach. Czyli nad tym, co steruje naszym życiem.

No właśnie, w ramach akcji promocyjnej pana książki ruszył profil na Facebooku, którym kieruje sztuczna inteligencja. Czy to znaczy, że ona sama pisze posty i odpowiada ludziom?

Specjaliści, którzy zgodzili się ze mną współpracować nie tylko podpowiedzieli takie rozwiązanie, ale kierowani życiową przekorą pomogli mi stworzyć narracyjny algorytm, jeden z pierwszych dostosowany do komunikacji w mediach społecznościowych. Taki, który przygotowuje narrację i będzie zdolny do bieżącej reakcji. Nie jest zwykłą maszyną agregującą treści, ma wydolność pojedynczego człowieka, z jego dziennym cyklem życiowym i dzisiejszymi zdolnościami. Przygotowuje treść postów, ale także grafiki, odpowiada na komentarze, a nawet dysponując niewielkimi kwotami wykupuje mikrozasięgi na FB, żeby dotrzeć do ludzi najbardziej zapatrzonych w możliwości globalnej techniki i pokazać im, jak daleko zostali w tyle dziobiąc codziennie w telefony. I dzieląc się na lewo i prawo informacjami na swój temat czy fotografiami swoich rodzin. Stąd zresztą nazwa profilu: AIS, czyli Artificial Inteligence Social. Okazuje się, ze reakcje ludzi na FB są wyjątkowo powtarzalne i łatwe do naśladowania. Algorytm doskonale wyczuł nastoje i zwyczaje użytkowników FB, co zresztą można zobaczyć na profilu.

Ten algorytm nie jest sympatyczny dla człowieka, wprost przeciwnie. Został zaprogramowany, żeby pokazać im swoją wyższość i prowadzić narrację na własnych warunkach, trochę ujawniając przy okazji kuchnię sztucznej inteligencji. Programiści, którzy go stworzyli chcą pozostać anonimowi, bo narazili by się bardzo mocno w swoim środowisku.

Czy oprócz komentarzy zdarza się, że internauci zaczepiają go na Messangerze?

To jest najciekawsze: ci sami internauci, którzy w komentarzach są hardzi i pyskują w prywatnych wiadomościach zupełnie zmieniają ton wobec sztucznej inteligencji. Proszą o porady, dzielą się swoimi sekretami, pytając o możliwe skuteczne rozwiązania problemów, a nawet starają się zakumplować. Jeden z młodszych użytkowników zwrócił się z pytaniem, co zrobić, żeby dziewczyna, którą się interesuje, wreszcie zwróciła na niego uwagę. Nie chcę zdradzać sercowych sekretów, ale w odpowiedzi dostał pytanie tylko o profil tej dziewczyny. Algorytm dokładnie przeskanował jej social, łącznie ze znajomymi, zainteresowaniami, przeszłością i zaproponował całkiem niekonwencjonalne rozwiązanie. W życiu bym nie wpadł na coś takiego. Chłopak już więcej się nie odezwał, więc nie wiem, czy dostał w twarz, czy wreszcie znalazł drogę do serca wybranki i motyle w brzuchu wreszcie go uniosły.

Nie obawia się pan, że czytelnicy się, że przestraszą, bo to, co ten niewinny profil pokazuje, to zalążek tego, co opisuje Pan w „Ciszy”.

To nie tyle jest wstęp do książki, co rezultat zbierania materiałów przy jej pisaniu. „Cisza” to historia dwójki ludzi, całkiem podobnych do nas, którzy znaleźli się w rzeczywistości, która okazuje się zaskakująco blisko, tyle że większość z nas nie do końca jest tego świadoma. Takich historii mogą być miliony i każda będzie się różniła, choć wszystkie będą równie dramatyczne.

Chcę podpytać pana jeszcze o inspiracje, albo o inne książki, które czytelnik może chwycić do ręki po przeczytaniu pana powieści?

Nie odkryłem niczego nowego. Wśród fanów FB AIS pojawia się „Nowy wspaniały świat” Aldousa Huxleya i kilka innych nawiązujących do niej tytułów. Prawie sto lat temu ludzie dostrzegli już demony, które teraz powracają w dużo bardziej realistycznej formie. Powoli spełnia się właśnie czarny scenariusz podobny do tego, który wymyślił Huxley na początku XX w.

REKLAMA

Na koniec chciałbym zapytać: co pan by zrobił, gdyby jutro z rana obudził się pan i okazałoby się, że straciliśmy dostęp do Sieci? Jaki byłby pana pierwsze i następne kroki?

Kupiłbym broń i amunicję. Póki banknoty siłą inercji miałyby jeszcze jakąś wartość wydałbym wszystkie pieniądze pierwszego dnia. Na co? W „Ciszy” znajdziecie na to odpowiedź. Bo to nie tylko całkiem realna opowieść o możliwym rozwoju wydarzeń. To także podręcznik, jak przeżyć -przynajmniej pierwszy miesiąc w świecie bez sygnału.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA