REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Filmy

Hollywoodzka miłość i pandemia. Oceniamy „Alone”, który jest już dostępny na platformach VOD

Chłopak, dziewczyna, tajemnicza pandemia i próba uporania się z samotnością. Hollywoodzkie schematy ubrane w aktualną tematykę, mogły wypaść o wiele lepiej. W końcu dobrze wiemy, że scenariusz „Alone” miał większy potencjał, niż pokazali to twórcy filmu.

21.05.2021
17:30
alone recenzja opinie vod online
REKLAMA

„Alone” może wydawać się najszybciej zrealizowanym amerykańskim remake’iem w historii. W końcu swoją premierę miał w październiku zeszłego roku, a kilka miesięcy wcześniej na Netfliksie zadebiutowało „#Alive”. To są te same historie. Oba filmy to opowieści o bliżej nieokreślonej pandemii, która zaatakowała znienacka świat. Ludzie powariowali. Zainfekowani gryzą zdrowych i przenoszą w ten sposób tajemniczego wirusa. Bohaterom nie pozostaje nic innego jak zabarykadować się we własnych mieszkaniach i czekać na koniec tej apokalipsy. Brzmi znajomo? Największych wartości tych dwóch produkcji należy doszukiwać się w oddaniu klimatu, jaki nam towarzyszy już od ponad roku. Izolacja stała się uciążliwa, samotność zaczęła doskwierać, a uratować nas może jedynie kontakt z drugim człowiekiem. Pod względem natężenia odniesień do naszej rzeczywistości koreański tytuł zdecydowanie przewyższa swoją zachodnią wersję. I tak praktycznie jest również z każdym innym aspektem.

REKLAMA

Wbrew temu co mogłyby sugerować daty premier obu filmów, to „#Alive” powstało na podstawie scenariusza do „Alone”.

I tekst powinien zostać wykorzystany tylko w tym wypadku. Bo amerykańska produkcja nie ma zbyt wiele do zaoferowania. Próżno tu szukać koreańskiej wyrazistości i umiejętnie budowanej atmosfery grozy. Zamiast tego jest multum bijących po oczach klisz i uderzające lenistwo Johnny’ego Martina. A przecież główny bohater działa według tego samego schematu. Doprowadzony do ostateczności i wraz z brakiem prądu i końcem zapasów zostaje popchnięty do ostateczności. Postanawia popełnić samobójstwo, aż tu nagle zauważa piękną dziewczynę w mieszkaniu naprzeciwko. Gdzieś z tyłu głowy powinien pojawić się uśmiech Hitchcocka, ale bardziej niż z fotografem z „Okna na podwórze” Aiden kojarzy się z obibokiem z „Tajemnic Silver Lake”. Deska surfingowa w mieszkaniu, wytatuowane klata i ramiona, a przede wszystkim uciekająca z jego łóżka panienka na samym początku produkcji sugerują, że jest on raczej lekkoduchem. W miarę rozwoju akcji przyjdzie mu dojrzeć i znaleźć chęć do życia.

Reżyser przeprowadza nas przez kolejne fabularne punkty jakby od niechcenia. Odhacza jeden i pędzi do drugiego, a ty widzu spróbuj samemu wyciągnąć z tego jakiekolwiek emocje. Oczywiście, nie ma sensu wymagać, aby twórca z głębią przemyśleń Roberta Eggersa pokazywał powolny rozpad psychiki swoich bohaterów spowodowany izolacją, ale „Alone” nie sprawdza się nawet jako miałka hollywoodzka rozrywka. Łatwo przysnąć w trakcie seansu, a jedyne sceny, na które warto się obudzić to te z Donaldem Sutherlandem. Aktor wciela się w zbzikowanego sąsiada Aidena i chyba znużony otaczającą go amatorką bawi się swoją rolą jak tylko może. Ten krótki występ stawia jakość filmu nieco wyżej niż jednego z poprzednich dokonań Martina „M jak morderca”, gdzie nawet Al Pacino nie był w stanie wykrzesać z siebie jakiejkolwiek ironii. Ale to wciąż za mało, aby uznać „Alone” za dobre albo chociaż przeciętne.

Filmografia Martina składa się z tanich horrorów i akcyjniaków.

REKLAMA

Takie horyzonty zainteresowań reżysera wyraźnie widać również w „Alone”. To w końcu sklecona naprędce opowieść, mająca nas skusić swoim aktualnym wydźwiękiem i utrzymać bezpretensjonalnym podejściem. Wyszła natomiast papka bez ładu i składu, która nie będzie guilty pleasure, tylko istną drogą przez mękę. A wystarczyłaby odrobina samoświadomości i dystansu, zamiast sztucznie kreowanej powagi. To już lepiej powtórzyć sobie „Corona Zombies”. Tam przynajmniej nikt nie próbuje nikogo oszukać, ani mamić, a twórcy serwują nam jeden facepalm za drugim i są z tego dumni.

„Alone” obejrzycie na platformach Premiery Canal+, Cineman, Vod.pl, Chili, Rakuten, Ipla.tv.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA