REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Filmy

„Robisz horror z Wieniawą, poj*bało cię?” – rozmawiamy z reżyserem „W lesie dziś nie zaśnie nikt 2”

W lesie dziś nie zaśnie nikt 2”, czyli kontynuacja głośnego slashera debiutuje w serwisie Netflix już dzisiaj. Rozmawiamy z Bartoszem M. Kowalskim.

27.10.2021
8:28
lesie dziś nie zaśnie nikt 2 premiera
REKLAMA

W czasie majówkowej przerwy na planie porozmawiałem z reżyserem m.in. o tym, czego możemy się spodziewać po kontynuacji „W lesie dziś nie zaśnie nikt”. O ile pierwsza część trzymała się gatunkowej konwencji z lat 80., o tyle sequel ma ją wywrócić do góry nogami.

REKLAMA

Pierwsza część horroru z Julią Wieniawą w roli głównej miała mieć początkowo premierę w kinach, ale rząd wprowadził pierwszy lockdown, więc przesunięto ją... na Netfliksa. Film trafił do TOP 10 najchętniej oglądanych produkcji – nie tylko w Polsce. Przyjął się m.in. w Stanach, ojczyźnie slasherów, gdzie wskoczył na 4. miejsce.

Dlatego też Netflix „przygarnął” twórców i już jesienią tego roku zadebiutuje 2. część produkowana właśnie na zlecenie amerykańskiego serwisu. Pierwszy klaps na planie padł 8 kwietnia. W sequelu na ekranie znów zobaczymy Julię Wieniawę, ale nie będzie już główną bohaterką. Pojawi się w jeszcze innej odsłonie. I to nie będzie jedyna nowość w zestawieniu z „jedynką”.

Bartosz Godziński: Zdjęcia do „W lesie dziś nie zaśnie nikt 2” powstają już od niemal miesiąca. Poprzednia część powstawała w jeszcze „normalnych” czasach. Teraz nadal mamy pandemię, ale na horyzoncie widzimy już jej koniec. Czy nadal trudno się kręci filmy, czy już te obostrzenia nie mają większego znaczenia?

Bartosz M. Kowalski: W czasie pandemii na planie obowiązuje restrykcyjne BHP. Cała ekipa ma testy antygenowe co kilka dni, codziennie mierzona jest temperatura. No i rzecz jasna nieustannie dezynfekujemy ręce, zachowujemy odstępy i chodzimy w maskach.

Hokejowych?

(śmiech) BHP jest szalenie ważne, bo plan zdjęciowy to ogromne skupisko ludzi pracujących niejednokrotnie w małej, zamkniętej przestrzeni. Nasza ekipa przestrzega tych zasad nie tylko ze względu na odgórny nakaz, ale przede wszystkim ze względu na własne zdrowie. A zdrowie jest najważniejsze. Tylko aktorzy w scenach nie chodzą w maskach, z oczywistych względów.

Kończymy zdjęcia pod koniec maja, jesteśmy w połowie. I jak na razie restrykcyjne BHP przynosi rezultaty – nikt nie zachorował. A jak wiadomo, wiele produkcji jest zamykanych i wstrzymywanych tygodniami czy nawet miesiącami przez covid.

Gdzie tym razem kręcicie? To będzie ten sam las?

Tak, jesteśmy w tych samych okolicach. Zdjęcia w większości powstają pod Warszawą m.in. w Kampinosie. Podobnie jak przy „jedynce”, nie mamy jakichś dalekich wyjazdów.

w lesie dzis nie zasnie nikt 2 scenariusz class="wp-image-1712980"
Fot. Netflix

Czyli tak jak sugeruje tytuł, to będzie pełnoprawnym sequel, a nie film osadzony w tym samym „uniwersum”?

Tak, to będzie bezpośrednia kontynuacja, niewiele więcej mogę na dzień dzisiejszy powiedzieć.

Nawet bym nie chciał, bo nie lubię spojlerów.

Wciąż rzecz jasna poruszamy się w konwencji slashera, czyli trochę strasznie, trochę śmiesznie, krwawo i groteskowo. Głównym bohaterem będzie młody, samotny policjant szukający miłości w świecie, w którym zdecydowanie więcej nas dzieli niż łączy (w tej roli Mateusz Więcławek znany z niedawnego polskiego przeboju Netfliksa „Wszyscy moi przyjaciele nie żyją” – red.). Film będzie kontynuacją, ale nie powtórką z rozrywki. Pierwsza część miała być z założenia mocno stereotypowym, wypełnionym archetypami powrotem do lat 80. Ukłonem w stronę klasycznych slasherów i zasad, którymi się rządziły. Druga część wywróci te zasady do góry nogami.

W 2. części powróci Julia Wieniawa. Sprawdziła się w roli pierwszej polskiej final girl?

Julka powróci w zupełnie nowej, przewrotnej odsłonie. Myślę, że zarówno fani jaki i anty-fani Wieniawy będą mieli pożywkę. (śmiech)

Czy teraz, tworząc historię, od razu nastawiałeś się na odbiorcę międzynarodowego? Przy pierwszej części poruszałeś sporo aktualnych tematów społecznych, o których się w tamtym czasie mówiło w Polsce – LGBT, księża-pedofile, naziści w lesie, czy wreszcie główny czarny charakter, a raczej charaktery, który kojarzył się z pewną słynną parą bliźniąt aktorów-polityków. Czy teraz ten kontekst będzie bardziej „światowy”?

Nasza opowieść dzieje się w Polsce, jest o nas i o naszym tu i teraz. Nie zabraknie więc mini komentarza społecznego. Tematyka i poruszane w filmie kwestie społeczne są na tyle uniwersalne, że będą też zrozumiałe dla widzów zagranicą.

To jest też właśnie taka nietypowa cecha slasherów – kojarzymy je przede wszystkim z filmami, w których ludzie latają z siekierami i się mordują, ale jednak od początku twórcy przemycali w nich jakiś morał.

Nie zawsze. O ile „Teksańska Masakra Piłą Mechaniczną” ma przekaz społeczny, o tyle „Maniac Cop” już raczej nie (śmiech). To nie jest w takim kinie najważniejsze. Najważniejsza jest rozrywka. I takie było założenie pierwszej części „W lesie dziś nie zaśnie nikt”, slashera, który karmi się archetypowymi zasadami, niezbyt mądrymi bohaterami, którzy sami pakują się w kłopoty i tak dalej.

Takiego filmu w naszym kraju nigdy nie było, co zawsze mnie zastanawiało i uwierało. Dlaczego dostajemy 10 komedii romantycznych rocznie, a żadnego horroru? Przecież w kinie komercyjnym jest miejsce dla wszystkich.

Jaki był odbiór tego filmu za granicą? U nas zdania były podzielone. Jedni właśnie doceniali to trzymanie się konwencji i wrzucenie ich w polskie realia (jak na przykład ja). Drudzy tego nie kupili.

Film wylądował wysoko w rankingach oglądalności w krajach, w których pojawił się na Netfliksie. Nie ukrywam, że podpatrywałem topki – w USA był na czwartym miejscu, w Niemczech na drugim, w Bangladeszu chyba na szóstym... Nie pamiętam, ale oglądalność była naprawdę dobra. Odbiór zagranicą był zdecydowanie mniej skrajny i żywiołowy. W Polsce, filtr oceny filmu był zupełnie inny.

Po pierwsze, w Polsce takie kino nigdy się nie udawało i nie ma prawa się udać. Po drugie - Julia Wieniawa. Po trzecie, polskie efekty specjalne czy charakteryzatorskie. Nie zapomnę gdy w trakcie zdjęć do „jedynki” napisał do mnie znajomy dziennikarz: „po >>Placu Zabaw<< robisz horror z Wieniawą, poj*bało cię?”. To jest pewien filtr świadomości, którego obcokrajowcy po prostu nie mają.

Po premierze „W lesie...” miałem wrażenie, że powtórzyła się sytuacja jaka miała miejsce przy moim debiutanckim „Placu zabaw”. Film też wywołał ogromne, skrajne emocje. Od zachwytów po groźby pobicia na ulicy.

W lesie dziś nie zaśnie nikt” był chyba pierwszym polskim filmem, który stał się „ofiarą” pandemii. Jego premiera została zaplanowana w zeszłym roku na piątek, 13. marca, ale zamknięto kina.

Zamknięcie kin, zeszłoroczny lockdown, to był dziwny, przerażający czas. Ale dla “W lesie...” skończyło się to bardzo dobrze, co ogromnie mnie cieszy. Choć czasem zastanawiam się, jaka byłaby frekwencja w kinach, gdyby ich nie zamknięto… Tego już się nie dowiemy.

Czy współpraca z amerykańskim gigantem ma jakiś znaczący wpływ na waszą pracę?

Mirella Zaradkiewicz i Janek Kwieciński są producentami z ramienia Akson Studio, produkcja jest Netfliksowa. Jako twórca mam komfort i poczucie bezpieczeństwa, no i po sukcesie „jedynki” mogę pchnąć sequel w innym, ciekawym kierunku.

Czy druga część będzie bardziej brutalna?

To chyba subiektywna sprawa. Przy pierwszej części „W lesie” spotkałem się z pytaniem a propos bezsensownej, ekstremalnej przemocy, była to osoba kompletnie nie rozumiejąca podgatunku i założeń filmu. Niedługo później podekscytowany fan slasherów powiedział mi, że miał niedosyt krwi, że chciałby więcej flaków. Ale wracając do pytania, na pewno druga część nie będzie mniej brutalna niż pierwsza!

Niestety na efekty przyjdzie nam jeszcze poczekać. Premiera filmu dopiero jesienią.

Dopiero? To już raptem za kilka miesięcy. Jeszcze nie skończyliśmy zdjęć, czeka nas trudna postprodukcja, montaż, efekty, dźwięk, muzyka. Terminy są napięte, ale mi pasuje takie tempo. Kilkanaście miesięcy absurdalnie absorbującej, skumulowanej, intensywnej pracy. Dużo trudniej jest gdy okres przygotowawczy rozwleczony jest na lata, gdy z braku środków zdjęcia przekładane są w nieskończoność. Mam jeden projekt, do którego scenariusz napisałem 6 lat temu...

W oczekiwaniu na sequel możemy obejrzeć sobie za to inny horror. Czy oglądałeś w ostatnim czasie coś godnego polecenia?

Nie mam za dużo wolnego czasu, naprawdę niewiele oglądam. Ale trafiłem niedawno na film „Kleszcze” z 1993 roku, klasyka horrorowej ery VHS. To jeden z tych filmów, które pamiętam że leżały na półce w wypożyczalni, w dziale „od 18 lat”. Grał młodziutki Seth Green, a reżyserem „Kleszczy” był Tony Randel – twórca genialnego „Hellraisera 2”. Nie wiem jednak, czy chciałbym ten film komukolwiek polecać… (śmiech) Z wyjątkiem wytrawnych koneserów horrorów klasy B.

Horror „W lesie dziś nie zaśnie nikt 2" będzie mieć premierę online na Netfliksie w październiku 2021 roku.

REKLAMA

* Zdjęcie główne: materiały prasowe / www.instagram.com/wlesiedzisniezasnienikt

Tekst pierwotnie został opublikowany w maju 2021.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA