Twardzi faceci, piękne kobiety i emocjonujące przygody. Na Netfliksie pojawiło się włoskie kino gatunkowe

Na Netfliksie pojawiło się dzisiaj 40 nowych filmów i seriali. Wśród nich znalazło się miejsce na tytuły należące do włoskiego kina gatunkowego z czasów jego świetności. Działało ono na prostych zasadach. Kiedy coś podobało się publiczności, twórcy eksploatowali daną formułę (filone) jak tylko mogli. Jego bogactwo jest powalające. Roi się w nim od fabuł z twardymi facetami stojącymi po różnych stronach prawa, nie brakuje tam pięknych i roznegliżowanych kobiet, a nawet opowieści przygotowanych dla miłośników przygód. Nie musicie wierzyć mi na słowo. Sięgnijcie po poniższe tytuły, a na pewno zakochacie się w takiej włoszczyźnie i będziecie mieli ochotę na dokładkę.

Po sukcesie, jaki we Włoszech odniósł „Zew krwi”, tamtejsi producenci i twórcy, jak to mieli w zwyczaju, postanowili wyeksploatować pomysł, jak tylko się dało. Powstała więc seria filmów przygodowych, w tym produkcji opartych na innych dziełach Jacka Londona. Lucio Fulci, znany fanom horrorów jako ojciec chrzestny gore, na kanwę wziął „Białego kła”. „Powrót Białego Kła” to również przez niego wyreżyserowany sequel. Nie epatuje przemocą, ale emocji z pewnością nie brakuje. A jakby to było niewystarczającą zachętą, to na ekranie zobaczycie Franco Nero, czyli nieśmiertelnego Django ze słynnej serii spaghetti westernów.

Film już dostępny na platformie Netflix.

Na pierwszy rzut oka może się wydawać, że idea włoskiego kina gatunkowego z drugiej połowy XX wieku opierała się na dostarczeniu widzom rozrywki i to jak najniższym kosztem. W rzeczywistości jednak pod płaszczem kolejnych konwencji twórcy często odnosili się do ważkich kwestii społecznych i obyczajowych. Tak działo się chociażby w commedia all'italiana (komedie w stylu włoskim). Były to nieraz groteskowe satyry i farsy społeczne. Wśród wykształconych cykli wielką popularnością cieszyła się tzw. commedia sexy, czyli komedie o zabarwieniu erotycznym. Jedną z nich jest właśnie „Jak stracić żonę i znaleźć kochankę”. Podczas seansu spodziewajcie się, że ubawicie się po pachy. Pełno tu zabawnych pomyłek. A na dokładkę będziecie mogli podziwiać urodę jednej z seksbomb włoskiej kinematografii tamtego okresu Barbary Bouchet.

Film już dostępny na platformie Netflix.

A jak już się pośmiejecie i będziecie mieli ochotę na sporą dawkę akcji, to powinniście sięgnąć po „Tony'ego Arzentę”. Jest to poliziottesco (nazwa odnosi nas bezpośrednio do filmów policyjnych, ale w ramach określanej tak formuły, wykształciły się m.in. cykl skupiony na przestępcach), w którym śledzimy losy tytułowego mordercy. Chce on porzucić swój zawód, co nie podoba się jego szefom. Po tym jak ci zabijają mu najbliższych, postanawia się zemścić. Skojarzenia z „Samurajem” Jean-Pierre'a Melville'a jak najbardziej na miejscu. Tym bardziej że w głównej roli zobaczymy Alaina Delona.

Film już dostępny na platformie Netflix.

Formuła poliziotteschi (liczba mnoga od poliziottesco) jak każda inna z czasem zaczęła się wyczerpywać. Twórcy szukali sposobu na jej odświeżenie. Jeden z nich zaproponował Bruno Corbucci w „Squadra antiscippo”. To w nim widzowie po raz pierwszy mogli zobaczyć Nico Giraldiego - wyluzowanego gliniarza z poczochraną brodą i pomiętym ubraniu, który bezlitośnie rozprawia się z przestępcami i rzuca chwytliwymi one-linerami (wcześniej w poliziotteschi to się nie zdarzało). „Morderstwo na Tybrze” to szósta część jego przygód i jak zwykle w główną rolę wciela się Tomás Milián określany mianem aktorskiego kameleona. Jego kreacji nie sposób zapomnieć.

Film już dostępny na platformie Netflix.