REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Dzieje się

Disney zapowiada skrócenie okna dystrybucji kinowej. Powrót do stanu sprzed pandemii jest niemożliwy?

Rok 2020 ostro przeczołgał kina, ale zapowiada się, że czas postpandemiczny również nie będzie łaskawy. Prezes Disneya zapowiedział istotne zmiany w dystrybucji filmowej.

02.03.2021
18:39
Disney zapowiada skrócenie okna dystrybucji kinowej swoich filmów
REKLAMA
REKLAMA

Podczas niedawnej wirtualnej konferencji przeznaczonej dla inwestorów, obecny szef Disneya, Bob Chapek, zasygnalizował nadchodzące zmiany, które czekają filmy dystrybuowane przez studio Myszki Miki. Chodzi o skrócenie okna dystrybucji kinowej.

Czyli, mówiąc wprost, nadchodzą czasy, w których filmy będą wyświetlane w kinach znacznie krócej niż to miało miejsce do tej pory.

Tym samym produkcje studia szybciej pojawią się w serwisach streamingowych, o ile oczywiście studio nie zdecyduje się na równoległe premiery w streamingu (być może za dodatkową opłatą) i kinach.

Konsumenci stają się prawdopodobnie bardziej niecierpliwi, niż to miało miejsce przed pandemią, szczególnie w obecnej sytuacji, gdy mają za sobą luksusowy rok premier filmowych od razu w swoich domach, dostępnych do oglądania kiedy tylko mają na to ochotę. Nie wydaje mi się więc, by możliwym był powrót do stanu sprzed pandemii. Ale nie chcemy też kompletnie wycinać dystrybucji kinowej z równania. Natomiast widzowie nie będą już raczej mieli cierpliwości względem danego tytułu, który miesiącami jest pokazywany w kinach, w oczekiwaniu na jego premierę w serwisie streamingowym – opowiada Bob Chapek.

Jest to więc wyraźny znak tego, że Disney zmieni trochę reguły gry.

W czasach przed pandemią filmy grane były w kinach średnio około 3-6 miesięcy, po czym wędrowały do bazujących na subskrypcjach serwisów streamingowych bądź płatnych telewizji i na samym końcu trafiały do tradycyjnej telewizji.

Chapek na razie dość ogólnie zarysowuje wstępne plany Disneya, ale można przypuszczać, że jego pomysł zakładać będzie miesiąc, może pięć-sześć tygodni dystrybucji kinowej, po czym film trafi na Disney+.

Przed pandemią większość filmów i tak zarabiała ok. 90 proc. ostatecznych kwot w przeciągu maksymalnie miesiąca od swojej premiery. Skrócenie okna dystrybucji kinowej wpłynie zapewne na maksymalizację zysków z tego okresu, przez co premiera w streamingu nie będzie tak ryzykowna pod względem kasowym, jak to ma miejsce obecnie.

Oczywiście mówimy to głównie o filmach Disneya, a te nie będą miały problemu z wygenerowaniem zysków w 3-4 tygodnie od premiery. Gorzej będą miały inne studia, szczególnie te produkujące bardziej niszowe filmy, które często posiadają tzw. długie nogi, czyli są w obiegu kinowym miesiącami i potrafią przez ten czas przynosić zrównoważone wpływy każdego tygodnia. Blockbustery raczej długich nóg nie posiadają. Ze względu na ich charakter i sposób promocji, publiczność rzuca się tłumnie  do kin przez pierwsze dwa tygodnie po premierze.

Piszę o losie innych studiów, bo Disney jest na tyle silnym graczem, że ich ruch prawdopodobnie stworzy model, którym będą podążały także inne wytwórnie, czy tego chcą, czy nie.

Skrócenie kinowej dystrybucji może być dla niszowych producentów jednoznaczne ze zmniejszeniem wpływów. Tym niemniej, ruch ten wydaje się być kompromisem w zmieniającej się rzeczywistości. To ukłon z jednej strony w kierunku kin, bo Disney mógłby powiedzieć równie dobrze, że wszystkie siły przenosi na skrzydło streamingowe (choć to raczej nieopłacalne). Z drugiej strony, studio w pełni akceptuje sytuację i rekalibruje swoją uwagę względem VOD. Tym bardziej, że Disney+ pędzi jak szalony – na ten moment posiada prawie 95 mln subskrybentów (a w wielu krajach wciąż nie jest dostępny).

Pamiętajmy też, że Disney ma w swojej stajni również serwis z bardziej „dorosłą” i ambitną tematyką, czyli Hulu.

To na nim ostatnio zadebiutował zwycięzca tegorocznych Złotych Globów oraz poważny kandydat oscarowy – film „Nomadland”.

Hulu posiada prawie 40 mln subskrybentów. Myszka Miki włada też treściami produkowanymi przez studio Fox. Disney to nie tylko blockbustery oraz kino familijne i nie tylko te produkcje firma musi brać pod uwagę. Posiadanie w swoim katalogu filmów z niszowego i ambitniejszego repertuaru sprawia, że Disney musi siłą rzeczy prowadzić rozważną politykę dbania o każdy rodzaj produkcji filmowej i tym samym, za maksymalizację zysków z każdego z nich.

I tutaj kina oraz streaming również powinny działać w synergii. Bo o ile to z kin pochodzi najwięcej przychodów, zarówno z blockbusterów jak i skromnego kina, tak to platformy streamingowe są jednak lepszym miejscem do popularyzacji także tych mniejszych filmów ze względu na globalny zasięg i wygodniejszą prezentację w obrębie serwisów.

REKLAMA

Szczegółowe plany Disneya względem kinowej dystrybucji zapewne poznamy w najbliższej przyszłości. A ta siłą rzeczy zapowiada się całkiem intrygująco.

Autor zdjęcia głównego: spiderman777/Shutterstock

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA