REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Seriale

„Liczy się tylko i wyłącznie historia” — Tomasz Włosok opowiada nam o pracy na planie serialu „Nieobecni”

W nowym serialu Playera „Nieobecni” Tomasz Włosok wciela się w młodego i obiecującego piłkarza. W rozmowie z nami opowiedział nam o swoim bohaterze i pracy na planie w czasach pandemii.

12.01.2021
11:52
tomasz wlosok wywiad nieobecni wywiad player
REKLAMA
REKLAMA

Wywiad z Tomaszem Włosokiem o jego roli w serialu „Nieobecni

Rafał Christ: Grywasz zarówno w filmach, jak i serialach. Czy dostrzegasz jakieś różnice w pracy nad tymi dwoma formatami?

Tomasz Włosok: W samej pracy jest to drobna różnica i może wynikać z tego, że przygotowując się do filmu, miałem szansę odbyć więcej prób. To zawsze pomaga w budowaniu postaci – jest czas, żeby poznać swojego bohatera, porozmawiać o innych, a także przeanalizować całą historię. Siłą rzeczy w serialu jest tych postaci więcej. Jeśli nie gra się głównej, automatycznie nie ma też tyle czasu, ile by się chciało na poświęcenie jej uwagi. Od jakiegoś czasu miniseriale realizuje się w sposób bardzo filmowy. Stąd tych różnic nie ma za dużo. Nie jest też tak, że wolę pracę nad którymś z tych formatów. Liczy się tylko i wyłącznie historia.

Więc ze względu na scenariusz zdecydowałeś się wziąć udział w „Nieobecnych”?

Scenariusz, ale też w dużej mierze sama historia Kuby, bohatera, w którego się wcielam. To bardzo ciekawa rola i historia do opowiedzenia. Kiedy ją poznałem - po przeczytaniu scenariusza - miałem ogromną nadzieje, że ją dostanę. I udało się!

To co cię w Kubie tak zafascynowała?

Postać Kuby opiera się na niuansach. Skrywa pod maską ogromne pokłady emocjonalności. Zależało mi, żeby wydobyć z niego jak najwięcej kolorów. Mam nadzieję, że mi się to udało. Zainteresowałem się Kubą, bo to chłopak bardzo nieoczywisty, wielowymiarowy.

To jaki był klucz do interpretacji postaci?

Przede wszystkim wspomniana wielowymiarowość. Początkowo nie wiemy o jego życiu prywatnym zbyt wiele. Zawodowe jest natomiast bogate. Można nawet mu zazdrościć. Z czasem jednak okazuje się, że to szczęście jest tylko pozorne… W rzeczywistości to chłopak z tajemnicą. I jego postać świetnie współgra z całą historią. W „Nieobecnych” udało nam się zbudować intrygę dobrymi i fajnymi środkami.

Kuba jest młodym piłkarzem i faktycznie jego życie zawodowe jest bujne. Czy kondycyjnie ta rola była wyzwaniem?

Na szczęście nie musiałem za wiele kopać. I bardzo dobrze, ponieważ nie jestem mistrzem piłki nożnej, więc efekt mógłby być bardziej zabawny niż zachwycający. W tej historii ważniejsze jest, jakiego formatu Kuba jest gwiazdą, jaki to ma wpływa na jego życie prywatne i otoczenie.

Sama historia jest bardzo mocno osadzona w rzeczywistości, a reżyser Bartosz Konopka wywodzi się z dokumentu. Czy miało to jakiś wpływ na pracę na planie?

Z Bartkiem po raz pierwszy spotkałem się w zasadzie na początku mojej drogi zawodowej. Już wtedy zafascynował mnie swoim podejściem do pracy. Był bardzo rzeczowy i doskonale wiedział, czego oczekuje od aktorów w danej scenie. Jednocześnie był bardzo otwarty na propozycje. A to dla studenta grającego epizod w serialu nie jest do końca oczywiste. Teraz, kiedy miałem okazję spędzić z nim trochę więcej czasu, tylko się w tym odbiorze jego osoby utwierdziłem. To reżyser skupiony na pracy i na drugim człowieku. Nie wiem, czy to cecha dokumentalisty, którym jest, czy po prostu jego jako osoby, ale współpraca z nim to czysta przyjemność. Nie chcę, żeby było to odebrane jako laurka, bo nie mam na kartce zapisane: punkt trzeci wywiadu: chwalenie Konopki. Po prostu jest supergościem i życzyłbym sobie częściej z nim pracować.

Skoro miał konkretne oczekiwania, a jednocześnie był otwarty na dialog, to jaką miałeś szansę dodać do postaci coś od siebie?

Bartek jest bardzo wrażliwy na ludzi. Słucha osób, z którymi pracuje i mam wrażenie - co jest bardzo rzadkie - że traktuje aktora jako współtwórcę, a nie odtwórcę. Zazwyczaj kiedy jesteś na planie, musisz wbić się w panujący na nim rytm. Im mniej pytań zadajesz, tym lepiej, bo po prostu nie ma na to czasu. Podczas prób nie jesteś w stanie wyłapać wszystkiego i gdy wchodzisz na plan, gdzie jest scenografia, miejsce, atmosfera, okazuje się, że coś, co było wcześniej ustalone, wcale się nie sprawdzi. A Ty mimo wszystko musisz iść dalej. W pracy z Bartkiem zawsze znalazło się miejsce na dialog. Mogliśmy się zatrzymać, przegadać i spróbować zrobić coś inaczej. I przeważnie wychodziło to na dobre, przynamniej w moim odczuciu.

tomasz wlosok wywiad class="wp-image-482242"
Nieobecni/Player

Czyli miałeś szansę dodać do postaci coś od siebie, a czy sam czegoś się od Kuby nauczyłeś?

Mam takie wrażenie, abstrahując nawet od pracy, że każde doświadczenie nas czegoś uczy. Nawet teraz, podczas wywiadu, kiedy rozmawiamy, to czegoś się o sobie dowiadujemy. I chociaż to ja opowiadam więcej, to poznaję też ciebie. Obaj zdobywamy nowe doświadczenie i czegoś się od siebie może uczymy. Jako aktor również uczę się od swoich postaci. W scenariuszu zapisane są ich cechy charakteru, relacje czy nawet reakcje, które próbuje zrozumieć i przefiltrować przez siebie, bo w życiu nie musiałem się nimi mierzyć. To otwiera oczy, w jakimś stopniu poszerza horyzonty i uczy także czegoś o sobie.

„Nieobecni” realizowani byli w czasie pandemii. W jaki sposób koronawirus wpłynął na waszą pracę?

Tak, była nawet przerwa spowodowana lockdownem. Mnie ona ominęła, ponieważ pierwszy raz na planie pojawiłem się w lipcu. Jednak umówmy się: świat wywrócił się do góry nogami. Uczenie się funkcjonowania w nowej rzeczywistości i próba odnalezienia się po lockdownie, to był dziwny czas. Nagle mieliśmy wrócić do pracy, do ludzi, których na planie zdjęciowym spotykasz sporo. Z tyłu głowy zastanawiałem się, czy nasza wiedza na temat koronawirusa jest wystarczająca, żeby ryzykować. Z jednej strony był strach, a z drugiej też ekscytacja. Może będzie to widać na ekranie. Dodatkowo jak już wspomniałem, miniserial kręci się jak film, jest dużo bliskich kadrów na twarz, oko… Nic się nie ukryje. Mam nadzieje, że jeżeli będzie to widoczne, to tylko będzie stanowiło wartość dodaną.

tomasz wlosok wywiad class="wp-image-482251"
Nieobecni/Player

I teraz pytanie, które bardzo lubię zadawać moim rozmówcom na sam koniec. Czego nauczyłeś się sam, a wolałbyś żeby ktoś cię tego nauczył?

REKLAMA

Czasami myślę, że byłoby łatwiej, gdybym wysłuchał kolanowych rad taty na temat wszystkich niebezpieczeństw życia. Dzięki temu może uniknąłbym głupich decyzji. Z drugiej strony, czy gdybym jednak wysłuchał tych rad, to czy moje życie wyglądałoby teraz tak samo, czy spotkałbym tych samych wspaniałych ludzi… Nie mam tej pewności.

Cztery odcinki serialu „Nieobecni” obejrzycie na platformie Player. Kolejne co wtorek.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA