REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Seriale
  3. VOD

„Agenci chaosu” to nowy dokument HBO, dzięki któremu poznacie żenujące początki rosyjskiej machiny trolli

Ostatnie wybory prezydenckie w Stanach Zjednoczonych pokazały ostatnim niedowiarkom, że weszliśmy w nową fazę światowej polityki. Jak duży wpływ na zwycięstwo Donalda Trumpa mieli jednak rosyjscy trolle działający na zlecenie Kremla? Odpowiedzieć na to pytanie próbują autorzy dwuczęściowego dokumentu „Agenci chaosu”.

02.10.2020
22:00
agenci chaosu hbo
REKLAMA
REKLAMA

„Agenci chaosu” to najnowsze dzieło jednego z najważniejszych amerykańskich dokumentalistów, Alexa Gibneya. Zdobywca Oscara za film „Kurs do Krainy Cienia” od dawna interesował się takimi postaciami jak Władimir Putin, Donald Trump i Julian Assange, więc wydawało się kwestią czasu aż podejmie temat amerykańskich wyborów prezydenckich z 2016 roku. Można sobie jednak zadać pytanie, czy nie czekał z tym trochę zbyt długo.

Ameryka żyje obecnie już kolejnymi wyborami zapowiedzianymi na 3 listopada, w których Trump powalczy z Joe Bidenem. Trudno w takim momencie wykrzesać równy entuzjazm wobec pytania o przyczyny poprzedniego zwycięstwa kontrowersyjnego celebryty. Czy najważniejsza była działalność rosyjskich trolli? A może przeważyli hakerzy wykradający niechlubne sekrety Demokratów i wypuszczający je w świat we współpracy z Assangem? I czy Amerykanie są gotowi uznać, że w rzeczywistości Trump pewnie tak czy inaczej by wygrał? Podobne pytania wiszą nad każdą minutą „Agentów chaosu”, doprowadzając niekiedy do absurdalnie szczegółowych rozważań nad dawno zapomnianymi i nieszczególnie interesującymi kwestiami.

Nie ma wątpliwości, że zdecydowanie ciekawsza jest 1. część miniserialu „Agenci chaosu”. To w niej ważną rolę grają internetowe trolle z Rosji.

Gibney pochyla się w niej nad początkami nowej odsłony internetowej wojny między USA i Rosją. Z rozmaitych rozmów z moskiewskimi ekspertami dowiaduje się jednak jak skromne były początki słynnej farmy internetowych trolli. Początkowo ich zadaniem była działalności tylko w obrębie Rosji i wpływanie na opinię publiczną poprzez szkalowanie opozycji i osób niechętnych Putinowi. Rzecz w tym, że większość zatrudnionych tam osób miała wówczas jeszcze bardzo niewielkie pojęcie skutecznych sposobach rozprzestrzeniania fake newsów.

Jeden z rosyjskich dziennikarzy wypowiadających się w „Agentach chaosu” wspomina historię z początku istnienia farmy trolli, gdy bez większego problemu udało mu się dostać tam pracę. Na miejscu spotkał... koleżankę po fachu, która też była w trakcie pisania materiału śledczego na ten temat. Trudno więc powiedzieć, żeby zabezpieczenia na tym etapie stały na szczególnie wysokim poziomie. Zresztą zatrudnione przez Kreml trolle internetowe próbowały wtedy wpływać na opinię publiczną tylko za pomocą komentarzy.

Dopiero z czasem zaczęli powielać prawdziwe informacje, mieszać je z fałszywymi czy zakładać grupy na ważne społeczne tematy, tak żeby zdominować obie strony politycznego spory. Wszystkie te działania miniserial „Agenci chaosu” pokazuje z dużą dokładnością i ukazaniem szerszego kontekstu wojny w Donbasie oraz amerykańskich wyborów prezydenckich.

Dla własnego dobra nie sięgajcie jednak po odcinek nr 2. Niestety, nikt nie przypilnował twórcy „Agentów chaosu” podczas ostatecznego montażu.

Dlatego można odnieść wrażenie, że Alex Gibney zbyt mocno przywiązał się do swojego materiału i nie potrafił na niego spojrzeć z dystansem. A spośród prawie 4 godzin pokazanego materiału spokojnie można było wybrać ponad godzinę ujęć, które mogły (i powinny były) wylądować na stole montażowym. Nie tylko dlatego, że ich bohaterowie nie mają nic ciekawego czy odkrywczego do powiedzenia na temat źródeł prezydentury Trumpa, ale też z powodu coraz bardziej zagubionej narracji dokumentu.

Gibney wyjątkowo mocno wzbrania się przed opowiedzeniem się po którejkolwiek ze stron, choć w wyraźny sposób jest przeciwnikiem obecnej głowy państwa. W normalnych okolicznościach można by to uznać za zaletę serialu, ale w przypadku „Agentów chaosu” taki symboliczny gest Piłata prowadzi produkcję na manowce. Gdzieś w trakcie oglądania 2. odcinka widz nie może się już właściwie połapać, co twórcy chcą mu powiedzieć. Czy Trump lub jego poplecznicy współpracowali z trollami?

REKLAMA

A co jeśli nie? Czy to usprawiedliwia resztę ich działań? I jakie to wszystko ma znaczenie w 2020 roku? Bez twardych dowodów (a tych autorom dokumentu nie udało się zdobyć) podobne oskarżenia zamieniają się w nijakie przypuszczenia kilku gadających w kółko głów, które w rzeczywistości nie mają nic konkretnego do powiedzenia. Dlaczego więc powinniśmy marnować na nich czas?

„Agenci chaosu” są już dostępni do obejrzenia w całości na HBO GO.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA