REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Seriale

„Syn marnotrawny” mocno inspiruje się postacią Hannibala Lectera. Recenzujemy nowy serial

Dzieła kryminalne o seryjnych mordercach zawdzięczają wiele literackim opowieściom o Hannibalu Lecterze i ich późniejszym adaptacjom. Rzadko jednak mamy do czynienia z tak wyraźną inspiracją co w serialu „Syn marnotrawny”. Nowa produkcja stacji FOX już dzisiaj zadebiutuje w telewizji, a my oceniamy jej pierwsze dwa odcinki.

08.09.2020
21:21
syn marnotrawny fox
REKLAMA
REKLAMA

Malcom Whitly przez większą część swojego dzieciństwa mógł się uważać za szczęściarza. Urodził się w bogatej rodzinie, nigdy niczego mu nie brakło i miał kochających rodziców oraz siostrę. Z czasem zaczął dostrzegać jednak dziwne zachowania u swojego ojca doktora Martina Whitly'ego. Pewnego wieczoru doniósł więc na policję, że podejrzewa go o popełnienie przestępstwa. I miał rację, niedługo później Whitly zostaje ujawniony jako niesławny seryjny morderca ochrzczony przez prasę mianem „Chirurg”. Życie rodziny Malcolma rozpada się w drzazgi.

Tak można w dużym skrócie podsumować punkt wyjścia nowego serialu kryminalnego przygotowanego dla Fox Broadcasting Company we współpracy z Warner Bros. Television. „Syn marnotrawny” w Stanach Zjednoczonych zadebiutował we wrześniu zeszłego roku, a dzięki wysokiej średniej oglądalności doczekał się niedawno zapowiedzi dwóch następnych sezonów oraz międzynarodowej dystrybucji. Premierowy odcinek produkcji zostanie wyemitowany w Polsce już dzisiaj.

Syn marnotrawny FOX – recenzja

Głównym bohaterem serialu jest wspomniany Malcolm Whitly, który po zamianie nazwiska na Bright rozpoczął pracę jako profiler kryminalny dla FBI. Brak poszanowania dla procedur, krytykancka postawa wobec lokalnej policji i szafowanie własnym życiem doprowadzają jednak do jego zwolnienia. Mężczyzna jest zmuszony wrócić do Nowego Jorku, przyjąć pracę konsultanta współpracującego z miejską policją od wieloletniego przyjaciela Gila Arroyo.

Jego pierwsza sprawa wygląda jednak zaskakująco znajomo – niczym wczesne morderstwa dokonywane przez „Chirurga”. Malcolm Bright zostaje w ten sposób zmuszony do ponownego spotkania ze skazanym ojcem. Co z kolei od razu pobudzi traumatyczne wspomnienia. A jeżeli wam po tym wstępie zapaliła się ostrzegawcza lampka, to bynajmniej nie jesteście w błędzie.

Serialowi „Syn marnotrawny” będzie niezwykle ciężko uciec od porównań do „Hannibala” i to na własne życzenie.

Różne elementy nowego serialu FOX-a przypominają bowiem inne fragmenty historii najsłynniejszego popkulturowego kanibala. Wątek konsultowania nowych spraw z doświadczonym seryjnym mordercą pojawiał się w „Milczeniu owiec”, „Czerwonym smoku” i serialu „Hannibal”. W filmie z 2002 roku pojawił się także podobny wątek naśladowcy kontynuującego dzieło mistrza, a estetyką i wykorzystaniem CGI w scenach profilowania „Syn marnotrawny” najbardziej przypomina wspomnianą powyżej produkcję telewizyjną z 2013 roku.

Oczywiście nie brakuje tutaj również różnic. Malcolm Bright (w tej roli Tom Payne) jest bohaterem o skrajnie odmiennym charakterze niż Will Graham czy Clarice Starling. To wygadany, skrajnie pewny siebie i łatwo wpadający w silne emocje mężczyzna. Bezpośredni związek krwi z zabójcą mającym na swoim koncie co najmniej 23 ofiary utrzymuje go w stałym lęku przed swoją własną ciemną stroną. Dlatego też jest znacznie bardziej niż Graham i Starling niechętny do współpracy z „Chirurgiem”.

„Syn marnotrawny” miesza ze sobą sceny rozgrywające się współcześnie z dawnymi morderstwami Martina Whitly'ego.

syn marnotrwany fox class="wp-image-440809"
Foto: Syn marnotrawny/David Giesbrecht / FOX

Na podstawie pilota i kolejnego epizodu zatytułowanego „Annihilator” należy stwierdzić, że działa to dosyć średnio. Każdy odcinek nowej produkcji FOX-a trwa od 43 do 45 minut. Podzielenie tego czasu między retrospekcje, spotkania Malcolma z ojcem i „nową sprawę dnia” prowadzoną przez policję sprawia, że wszystkie elementy wydają się przeprowadzone po łebkach (dochodzą też do tego pojedyncze sceny z rodziną Malcolma). Lepsze wrażenie „Syn marnotrwany” zostawiłby, gdyby kolejne śledztwa zajmowały więcej niż pojedynczy odcinek i miały szansę w ciekawy sposób się rozwinąć. Zamiast tego Bright, Arroyo i ich współpracownicy nie tyle wykonują rzetelną policyjną robotę, co czekają na błysk geniuszu profilera i późniejsze przyznanie się do winy przez mordercę. A to nie tylko nudny, ale też kompletnie niewiarygodny sposób na budowanie serialu kryminalnego.

Jeszcze większy zawód budzi zaś zdecydowany niedobór Martina Whitly'ego. Już od jego pierwszej sceny da się wyczuć, że Michael Sheen doskonale czuje się w tej roli. Jego seryjny morderca jest bardziej nieokrzesaną i uzależnioną od zainteresowania wersją Hannibala Lectera. Whitly potrafi w jednej chwili przejść z figury dobrotliwego ojca, w roztrzęsionego nałogowca, a potem wściekłego agresora. Niestety, w pierwszych dwóch odcinkach dostaje zwyczajnie za mało czasu, by pokazać pełnię swoich aktorskich możliwości (inaczej niż dostępnym od niedawna na HBO GO „Quizie”, gdzie mimo drugoplanowej roli doskonale się wyróżniał).

Wszystko to sprawia, że „Syn marnotrawny” wydaje się tytułem marnującym swój potencjał przez nadmierne kopiowanie wcześniejszych pomysłów i brak spójnej wizji, która pozwoliłaby skupić się na mniejszej liczbie wątków i pomysłów. Nie twierdzę, że na podstawie zaledwie dwóch odcinków warto go całkowicie wyrzucić z pamięci. Ale na podstawie tego co widziałem serial FOX-a mogę polecić przede wszystkim zdeklarowanym fanom „Hannibala” i talentu Michaela Sheena.

REKLAMA

Premiera pilotażowego odcinka serialu „Syn marnotrawny” 8 września o 22:oo na kanale FOX. Kolejne epizody co tydzień.

Nie przegap nowych tekstów. Obserwuj serwis Rozrywka.Blog w Google News.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA