REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Filmy

Proletariat walczy z kryzysem w „Pechowych szczęściarzach”. Dzisiaj premiera filmu w VOD

Siła „Pechowych szczęściarzy” leży przede wszystkim w ich bohaterach, którzy pomimo niesprzyjających okoliczności rzucają wyzwanie tłamszącemu ich systemowi. Chociaż nie mają ku temu predyspozycji, szykują się do iście socjalistycznej rewolucji.

14.05.2020
22:00
Pechowi szczęściarze od dzisiaj na platformach VOD. Recenzja
REKLAMA
REKLAMA

Nazywają siebie frajerami, bo całe życie pozwalali się wykorzystywać. W większości pochodzą bowiem z nizin społecznych. Mają już dość stania z założonymi rękami i postanawiają wziąć los we własne ręce. Bogacze w swym cwaniactwie posunęli się bowiem za daleko. Fabularny punkt wyjścia przypomina więc „W starym dobrym stylu”. Bohaterowie „Pechowych szczęściarzy” nie są co prawda pozbawionymi funduszu emerytalnego sympatycznymi staruszkami, tylko grupką obdartych z marzeń i wkurzonych obywateli, ale walczą o swoje z nie mniejszym wdziękiem niż trio zdesperowanych seniorów.

Fermin wraz z przyjaciółmi postanawia wykupić opuszczone silosy rolnicze. Udaje im się uzbierać większą część potrzebnych do tego pieniędzy i umieszczają je w bankowym sejfie. Chcąc zdobyć resztę sumy, bohater za namową bankowego menadżera postanawia wpłacić zdobyte środki na swoje konto. Dzieje się to jednak w przeddzień szczytu kryzysu gospodarczego, przez co rząd wprowadza ograniczenia dotyczące funkcjonowania banków. Prawnik Fortunato Manzi wiedział, że tak się zdarzy i to wykorzystał, dorabiając się kosztem niedoszłych partnerów biznesowych.

Ci przygotowują się więc do widowiskowego rabunku, aby odzyskać utracone fundusze.

Problemem jest jednak to, że żaden z nich nie ma doświadczenia w łamaniu prawa. W grupie znajduje się bowiem prawdziwy wariat, bracia z absurdalnymi biznesowymi pomysłami, czy dróżnik wykonujący swoją pracę na stacji, na której nie zatrzymuje się żaden pociąg. W skrócie - są to życiowi nieudacznicy, ale za to bardzo poczciwi. Sebastián Borensztein ma więc wiele powodów, aby skręcić w stronę komedii utrzymanej w duchu filmów Jareda Hessa. Podkreśla on dysfunkcyjność swoich bohaterów, ale nie doprowadza jej do ekstremów. Ucieka od absurdu, skupiając się na realizmie, przez co zmusza nas do współczucia postaciom, nawet jeśli oznacza to nieco szantażu emocjonalnego.

Reżyser podkreśla beznadziejność sytuacji, w jakiej znaleźli się jego bohaterowie. Osadza swoją opowieść w konkretnym kontekście historycznym, argentyńskiego Corralito, w czasie którego rząd zamroził konta bankowe i ograniczył możliwość wypłat w amerykańskiej walucie, co mocno dało się we znaki mieszkańcom kraju. Do tego Borensztein usprawiedliwia chęć zemsty na Manzinim, mnożąc osobiste motywacje bohaterów. Owszem, jest ich tu za dużo i nie wszystkie wątki są satysfakcjonująco poprowadzone, ale twórcom udaje się sprawnie manipulować naszą sympatią. Kibicujemy Ferminowi i jego wspólnikom, kiedy przygotowują, a potem przeprowadzają skok. Protagonista prowadzi bowiem swoją grupę złodziei napędzanych poczuciem sprawiedliwości społecznej z charyzmą godną Danny’ego Oceana.

Pechowi szczęściarze/Best Film

Borensztein tworzy więc mocno zaangażowany społecznie heist movie, w którym konteksty socjoekonomiczne są równie ważne co gatunkowe atrakcje.

REKLAMA

Pod nieco mechanicznym łączeniem tropów związanych z konwencją kryje się ciepła opowieść o walce maluczkich z systemem. Wywrotowy charakter produkcji daje okazję do przemyśleń nad otaczającym nas światem, ale nie to jest w tym wypadku najważniejsze. „Pechowi szczęściarze” to w swym duchu prosta komedia ku pokrzepieniu serc. Za sprawą nieco utopijnego i naiwnego przekazu, twórcy przyprawią o uśmiech największego nawet sceptyka. Film dostarczy więc wystarczającej dawki optymizmu, aby chociaż przez kilka następnych godzin z podniesioną głową stawić czoła naszej dziwnej pandemicznej rzeczywistości.

„Pechowi szczęściarze” już dostępni na VOD, Player, Cineman, Chili, Ipla.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA