REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Filmy

Harry Potter na igrzyskach śmierci. Recenzujemy film „Guns Akimbo”

Szalony, rozedrgany i pełen przemocy – taki jest „Guns Akimbo”, czyli film jawiący się jak komiks bądź gra wideo, które nigdy nie powstały. W takiej roli jeszcze Daniela Radcliffe’a jeszcze nie widzieliście.

10.04.2020
13:30
Guns Akimbo recenzja filmu
REKLAMA
REKLAMA

Jakbym miał opisać film „Guns Akimbo”, by najlepiej przedstawić jego zawartość, to posłużyłbym się odniesieniem do takich tytułów jak „Wanted. Ścigani” i „Baby Driver” oraz strzelanek TPP i FPP. W roli głównej Daniel Radcliffe, który magiczną różdżkę zamienił na śmiercionośne giwery. Nie mogę jednak stwierdzić, że jest to udana mieszanka.

Radcliffe wciela się w „Guns Akimbo” w młodego programistę o imieniu Miles, pracującego w firmie tworzącej wyciskające pieniądze gry mobilne, którego życie zawodowe i osobiste jest pasmem pomyłek. Pewnego dnia na skutek nieszczęśliwego zbiegu okoliczności zostaje on zmuszony do wzięcia udziału w podziemnej arenie walk na śmierć i życie, w której polują na siebie nawzajem psychopaci i kryminaliści. Do dłoni Milesa zostają przybite dwa pistolety i od tej pory musi on znaleźć sposób, by ujść z życiem i zwyciężyć igrzyska transmitowane w sieci.

Nietrudno dojrzeć w „Guns Akimbo” ślady społecznej satyry, która próbuje się mierzyć z tematami rozrywki w czasach internetu i social mediów, fascynacji przemocą, grami wideo i tym podobnymi.

Satyra ta jest pisana tłustymi literami i z podkreśleniem – nie jest więc zbyt finezyjna. I już od pierwszych minut filmu widać gołym okiem, że jest dość tania, w formie i treści. Ale to wcale nie musiało skazywać „Guns Akimbo” na porażkę. Można było zrobić szytą grubymi nićmi satyrę, która, choć ocierająca się o banał, mogłaby dać widzom dobrą zabawę. W tym przypadku tak się nie stało, głównie dlatego, że reżyser nie miał konkretnej wizji i umiejętności, by opowiedzieć tę historię w sposób zajmujący i zręczny. Dostajemy za to kakofoniczną, psychodeliczną i schizofreniczną jatkę, w której rzadko ktokolwiek wciska pedał hamulca. Są filmy, w których to działa, ale w tym wystarczy jakieś 15 minut, by dostać epileptycznych drgawek i oczopląsu oraz poczuć się tym morderczym tempem zwyczajnie wymęczonym.

guns akimbo daniel radcliffe film

Nie ma w „Guns Akimbo” żadnych szczególnie wpadających w oko sekwencji, dialogów czy scen, dzieje się dużo i szybko, ale te wszystkie obrazki przelatują nam przed oczami niczym strzały z kałasznikowa i tyle. Przemocy jest dużo, filmowcy szczególnie lubują się w wymyślaniu najbardziej szalonych i dzikich scen strzelanin, łącząc brutalność z czarną komedią. Ale, jak pisałem wyżej, to zwyczajnie nie zażarło w przypadku tego filmu.

Jednym z nielicznym jasnych punktów „Guns Akimbo” jest Daniel Radcliffe.

Jako Miles jest on naprawdę świetny. Aktor wiarygodnie wciela się w wyciszonego geeka, któremu życie ciągle podstawia nogę. Miles to XXI-wieczny everyman znajdujący się w samym środku oka cyklonu i tą rolą Radcliffe udanie wymazuje z naszej pamięci wizerunek Harry’ego Pottera, który ciągle wydaje się z nim zespojony. Ale jedna jaskółka wiosny nie czyni. Wręcz szkoda, że tak udana rola przytrafiła mu się w tak kiepskiej produkcji, gdyż „Guns Akimbo” to film klasy C.

REKLAMA

Jeśli szukacie tytułu bliskiego swoją naturą do „Wanted. Ścigani” czy „Baby Drivera”, możecie spróbować wejść w szalony świat „Guns Akimbo”. Nie prezentuje on sobą niczego nowego, świeżego, a od strony formalnej jest chaotyczną wydmuszką pełną absurdalnej i abstrakcyjnej przemocy.

Film dostępny jest na platformie CDA Premium.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA