REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Filmy

Oceniamy „Podwójne morderstwo: Cisza białego miasta” – hiszpański kryminał platformy Netflix

Teoretycznie w „Podwójnym morderstwie: Ciszy białego miasta” wszystko jest na swoim miejscu. Mamy brutalnego zabójcę, ambiwalentnego protagonistę, mnóstwo twistów i można poczuć gęstą atmosferę. Mimo to, podczas seansu nie zabraknie niekontrolowanych wybuchów śmiechu i odruchów ziewania.

09.03.2020
10:18
Podwójne morderstwo: Cisza białego miasta/Netflix
REKLAMA
REKLAMA

W pierwszej scenie „Ciszy białego miasta” widzimy jak nieznany nam jeszcze psychopata wpuszcza pszczoły do gardła dwóch swoich ofiar, zadając im wyjątkowo bolesną śmierć. Ich ciała zostają odnalezione w ważnej dla historii miejscowości – Vitoria-Gasteiz. Sposób działania mordercy do złudzenia przypomina modus operandi siedzącego od 20 lat w więzieniu zabójcy. Pojawia się więc mnóstwo pytań. Znalazł on naśladowcę? Od początku miał wspólnika? A może skazano niewinnego człowieka? Obowiązek rozwiązania tych zagadek spada na profilera Unaia, jego partnerkę i nową panią podkomisarz, z którą łączy go niejednoznaczna relacja. W pocie czoła będą próbowali odkryć tożsamość przestępcy, a sprawa przybierze charakter osobisty.

W przeciwieństwie do nich widzowie bardzo szybko dowiedzą się, kto odpowiada za brutalne zbrodnie.

Daniel Calparsoro pokazuje nam twarz sprawcy, jednocześnie zmieniając wektor zainteresowań z „kto to zrobił” na „dlaczego to zrobił?”. Zabieg niekoniecznie oryginalny, ale z pewnością odważny. W końcu od tego momentu zabawa polega nie na budowaniu atmosfery pod zaskoczenie widza, a ciężar opowieści zostaje zrzucony na utrzymanie suspensu. Obserwujemy jak morderca prowadzi grę z policjantami i powoli odkrywamy jego motywy. A te nie są zbyt interesujące.

Alfred Hitchcock twierdził, że opowieść jest tak dobra, jak dobry jest czarny charakter. Niestety antagonista w „Ciszy białego miasta” nie trafi na listę najciekawszych fikcyjnych morderców obok Buffalo Billa, bo jego działaniami, twórcy wprawiają w ruch spiralę gatunkowych klisz. Wszystko już gdzieś widzieliśmy i o jakimkolwiek zaskoczeniu nie ma mowy. Znajdziemy tu punkty wspólne z wybitnymi fabułami, jak chociażby z „Milczeniem owiec”, ale kolejne odniesienia i sposób prowadzenia opowieści wywołują jedynie ironiczny uśmieszek.

Wszystkie elementy tej produkcji wydają się ciekawe, ale ich potencjał bardzo szybko znika.

podwójne morderstwo netflix

Vitoria-Gasteiz ma mnóstwo mrocznych zakamarków, ciemnych uliczek i ciekawą historię. Budowany za ich sprawą klimat noir, miasta wciągającego bohaterów, rozpływa się niczym u Patryka Vegi w „Plagach Breslau”. Spójność znika wraz z zataczającą coraz szersze kręgi niekonsekwencją twórców, którzy zamiast wykorzystywać możliwość zagęszczania atmosfery, jedynie ją sugerują. Zamiast rozwijać kolejne tematy, pozwalają nam szybko o nich zapomnieć.

REKLAMA

Nie powinno to być jednak zaskoczeniem.

U Daniela Calparsora bywało już podobnie. W rozwinięciu ciekawych pomysłów przeszkadzały niskie kompetencje artystyczne reżysera (przykładem jest również dostępne na Netflix Polska „Ostrzeżenie”). Dlatego ponownie zamiast pełnej napięcia rozrywki, otrzymujemy papkę z przemielonych, odartych ze swych pierwotnych funkcji motywów i zabiegów. Mamy bowiem do czynienia z nieznośnie pretensjonalną b-klasową rozrywką. Gdyby za realizację popularnej książki Evy Garcíi Sáenz de Urturi wziął się ktoś inny, być może wyglądałoby to inaczej. Jeśli jednak ci sami twórcy zechcą zrealizować kolejne części literackiej trylogii, dla fanów oryginału powinno to zabrzmieć jak groźba.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA