REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. TV /
  3. Seriale

Wciągająca fabuła, świetny Grabowski i humor z wąsem jak w latach 90. Oceniamy trzy pierwsze odcinki serialu „Mały Zgon”

Na antenie Canal+ zadebiutuje dzisiaj wyczekiwany serial współtworzony przez Juliusza Machulskiego pt. „Mały Zgon”. Produkcja jest reklamowana jako pierwsza od dawna polska czarna komedia. Na podstawie trzech obejrzanych odcinków mogę jednak powiedzieć, że to nie do końca tak. Jak więc wypadło pierwsze spotkanie z „Małym Zgonem”?

08.03.2020
18:00
mały zgon serial
REKLAMA
REKLAMA

Nowy serial Canal+ to bez wątpienia jedna z najbardziej wyczekiwanych tegorocznych polskich produkcji. Wspomniana stacja w ostatnich latach zasłużenie awansowała do grona najlepszych producentów serialu w naszym kraju, więc można było mieć duże zaufanie, co do zaoferowanego w „Małym Zgonie” poziomu. Tym bardziej, że produkcja sygnowana jest też nazwiskiem Juliusza Machulskiego, czyli absolutnego mistrza komedii, który na swoim koncie ma więcej hitów niż niejeden rodzimy reżyser.

Błędem byłoby jednak przedstawianie „Małego Zgonu” jako jego samodzielnego, autorskiego dzieła. Sam Machulski to zresztą potwierdził w wywiadzie udzielonym portalowi Rozrywka.Blog. W nowej produkcji Canal+ można znaleźć bardzo wiele charakterystycznych dla tego artysty elementów, ale równie ważną rolę pełnili w tej układance Maciej Kawalski, Filip Syczyński i Piotr Domalewski, którzy przygotowali scenariusz. Dwóch z nich wspomagało też Machulskiego w reżyserii części odcinków. Podobnie dwuznacznych tropów w przedpremierowej dyskusji o tym miniserialu jest zresztą więcej.

Nie brak głosów, że „Mały Zgon” to kryminał i czarna komedia w jednym. A to nie do końca prawda.

Na to przynajmniej wskazuje seans pierwszych trzech odcinków produkcji. Owszem, nie brakuje tu wątków kryminalnych i mafijnych, ale w przeciwieństwie do klasycznego kryminału trudno się tu doszukiwać jakiejś większej tajemnicy do odkrycia dla widza. Początek historii jest co prawda dosyć skomplikowany i niejasny, ale głównie dlatego, że scenarzyści wstrzymują przed widzami kluczowe informacje, a całą opowieść prezentują w mocno zaburzonym porządku chronologicznym.

W otwierającej serial sekwencji jesteśmy świadkami wypadku samochodowego z udziałem dwóch mężczyzn. Jeden z nich wychodzi ze zniszczonego pojazdu i udaje się w stronie drugiego wraku. Po odwróceniu nieprzytomnego kierowcy jego oczom ukazuje się wyglądający identycznie człowiek. Wszystko to brzmi bardziej jak początek psychodelicznego science fiction niż gangsterskiej komedii, ale po tym wstępie twórcy zabierają się za przedstawienie obu bohaterów i otaczającego ich świata.

Pierwszy z nich, Marek wraz z rodziną bierze udział w programie ochrony świadków. Został na niego bowiem nałożony wyrok za zdradę dawnych przyjaciół z kartelu, a od złożonego przez niego przed sądem zeznania zależy powodzenie sprawy. Marek szybko przestaje jednak ufać w umiejętności pilnujących go agentów i postanawia uciec. W przeciwną stronę ukradzionych samochodem ucieka z kolei Ryszard (obaj są grani przez Piotra Grabowskiego). To uzależniony od hazardu, ale w zasadzie poczciwy dyrektor więzienia, któremu grozi niebezpieczeństwo ze strony lokalnego bossa przestępczego. W momencie wspomnianego wcześniej wypadku dochodzi do nieoczekiwanej zamiany miejsc.

Odkrywana krok po kroku historia Marka i Ryszarda stanowi bezsprzecznie najmocniejszą stronę serialu Canal+. A dzieje się tak za sprawą świetnego Piotra Grabowskiego.

Z każdym kolejnym odcinkiem aktor pokazuje kolejne części składowe osobowości swoich bohaterów, a poszukując w nich pokładów człowieczeństwa (czasem utraconego), otwiera przed widzami zupełnie nowe, niespodziewane ścieżki. Cały „Mały Zgon” rozwija się zresztą wraz z postępem epizodów. O ile pierwsza godzina sprawia jeszcze bardzo chaotyczne wrażenie, a powolne tempo i drętwe dialogi znacząco ograniczają przyjemność czerpaną z seansu, o tyle później jest już wiele lepiej.

mały zgon serial class="wp-image-383597"
Foto: Piotr Grabowski w serialu „Mały Zgon”/ Canal+ / Bartosz Mrozowski

Cieszy, że serial Juliusza Machulskiego (to on wyreżyserował omawiane w recenzji odcinki) nie ucieka od mocnych scen i realnych konsekwencji dla swoich bohaterów. „Mały Zgon” to w wielu momentach rasowe kino sensacyjne, do którego Grabowski dopasowuje się zaskakująco dobrze. Nieco gorzej jest ze scenami komediowymi, ale to już bardziej problem całej produkcji niż któregokolwiek konkretnego aktora.

„Mały Zgon” to serial o niezwykle wymuszonym humorze z wąsem. Oglądając tego typu sceny, można się poczuć jak z powrotem w latach 90.

Twórcom miniserialu niestety nie udaje się połączyć dwóch absolutnie sprzecznych estetycznie stylów. Sceny bardziej sensacyjne, poważne i emocjonujące wychodzą tu naprawdę udanie. Przewijające się w „Małym Zgonie” strzelaniny nie podniosą może adrenaliny odbiorców do podobnego poziomu co „Tożsamość Bourne'a” czy „John Wick”, ale jak na produkcję telewizyjną zdecydowanie nie ma powodów do wstydu. Całe mozolnie budowane napięcie zostaje jednak często przerwane całkowicie niepotrzebną i przede wszystkim nieśmieszną sceną bazującą na absurdalnym humorze. Pozytywnym wyjątkiem są tu właściwie tylko sceny z Anną Seniuk, ale tutaj główną robotę wykonuje charyzma doświadczonej aktorki.

Pierwsze trzy odcinki „Małego Zgonu” bynajmniej nie wskazują na to, że polski serial można nazywać czarną komedią. Za mało tu rozważań o brutalności życia, za mało autorefleksji nad stanem człowieczeństwa, a nade wszystko nie dość sarkastycznego odrzucenia wszelkich granic. Nie sposób trwającej kilka minut sceny, w której naćpani bohaterowie zaśmiewają się do rozpuku, porównać do klasyków gatunku. Humor w „Małym Zgonie” jest najzwyczajniej w świecie nieaktualny. I to wielka szkoda, że przynajmniej na samym wstępie pełni rolę rzuconej w nieodpowiednim momencie kotwicy, która boleśnie wyhamowuje statek zmierzający do mety z rekordowym czasem. Bo w nowym serialu Canal+ naprawdę nie brakuje elementów godnych uwagi i pochwał. Mimo wszystko liczę jednak, że im dalej posunie się ta historia, tym końcowy efekt będzie lepszy. Żal byłoby zmarnować taki potencjał.

REKLAMA

Pierwsze dwa odcinki produkcji „Mały Zgon” zostaną pokazane dziś od 21:30 na kanale Canal+.

* Autorem zdjęcia tytułowego jest Bartosz Mrozowski.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA