REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Seriale

TVN zrobi serial na podstawie książki Katarzyny Bondy. Coraz więcej adaptacji polskich książek, a które seriale są najlepsze?

Katarzyna Bonda ogłosiła, że stacja TVN zdecydowała się na adaptację jej książki. Najprawdopodobniej chodzi o „Lampiony”, ale tego typu produkcji w ostatnich latach jest coraz więcej. Takiego zatrzęsienia adaptacji rodzimej literatury w nie było od czasów PRL-u. Które seriale najbardziej zapisały się pamięci widzów?

27.02.2020
16:33
katarzyna bonda serial
REKLAMA
REKLAMA

Nie ma wątpliwości, że TVN w ostatnich dwóch-trzech latach stoi przede wszystkim serialami kryminalnymi. Podobne zainteresowanie tym gatunkiem widać zresztą również po innych stacjach i serwisach streamingowych. Nie wszyscy widzowie zdają sobie jednak sprawę, że duża część powstałych w ostatnich latach produkcji telewizyjnych została oparta o powieści rodzimych twórców. Kolejną polską książką przeniesioną na mały ekran będą zaś zapewne „Lampiony”.

Katarzyna Bonda poinformowała fanów, że TVN jeszcze w tym roku wypuści nowy serial na podstawie jej książki.

Pisarka nie zdradziła tytułu, ale do posta na Instagramie dołączyła grafikę, na której można dostrzec stare lampy gazowe. A jedna z nich pojawia się również na okładce powieści „Lampiony”, która wchodzi w skład cyklu „Cztery żywioły”. Możemy więc z dużą dozą prawdopodobieństwa stwierdzić, że już wkrótce fani Saszy Załuskiej zapoznają się z jej serialową wersją.

Czytelnicy rodzimej literatury nie mogli nie zauważyć, że podobnych przypadków w ostatnich latach jest coraz więcej. Polskie książki znów zaczęły być uważane za bardzo wdzięczny materiał do robienia serialu. I co ważne, widzą to tak naprawdę wszyscy wielcy gracze na rynku. Wybierają oczywiście różne dzieła i inaczej podchodzą do ich adaptowania, ale to akurat nie powinno nikogo dziwić. TVP, TVN, Canal+, HBO, a nawet Netflix – każda ze stacji ma w swojej bibliotece produkcje oparte na powieściach.

„Chyłka”, „Żmijowisko”, „Ślepnąc od świateł”, „Stulecie Winnych” i przede wszystkim „Wiedźmin”, to najgłośniejsze z ostatnich przykładów.

A przecież kolejne na liście są „Erynie”, „Szadź” i belgijski serial „Kierunek: Noc” na bazie „Starości aksolotla” Jacka Dukaja. Po prawie dekadzie ignorowania naszej literatury przez telewizję nadszedł drugi złoty wiek serialowych adaptacji. Podobne zjawisko można oczywiście interpretować wielorako.

Znaczna większość wspomnianych dzieł to adaptacje rozrywkowych powieści kryminalnych. Książki z nieco wyższej półki przeważnie wciąż odstraszają szefów stacji i mogą liczyć co najwyżej na kinową ekranizację. Z drugiej strony, podobna moda na kryminały jest dostrzegalna również na Zachodzie, więc trudno mieć o to szczególne pretensje do TVN-u czy Canal+. Zresztą w czasach PRL-u, gdy polskie książki również pełniły istotną rolę na rynku telewizyjnym, decydowano się głównie na adaptowanie klasyki. Wtedy również mało kto decydował się na większe ryzyko. Warto więc w tym miejscu zastanowić się, które seriale na bazie literatury znad Wisły stały na najwyższym poziomie.

Seriale na podstawie polskich książek - TOP:

Ślepnąc od świateł

„Ślepnąc od świateł” to bardzo prawdopodobnie nie tylko najlepsza serialowa adaptacja polskiej książki w ostatnich latach, ale wręcz najlepsze telewizyjne dzieło. Produkcja HBO oparta na powieści Jakuba Żulczyka doczekała się niezwykle pozytywnych reakcji w Polsce i za granicą, przede wszystkim dzięki oszałamiającej stronie wizualnej, wciągającemu scenariuszowi i kilku bardzo mocnym aktorskim rolom. Największe pochwały płynęły oczywiście w stronę debiutanta Kamila Nożyńskiego, ale sporo dobrego o swojej grze mogli też usłyszeć Jan Frycz, Robert Więckiewicz i Cezary Pazura.

Powstały w 2018 roku serial opowiada historię Kuby, warszawskiego dilera narkotyków, którego poukładane życie zaczyna się błyskawicznie rozpadać po spotkaniu gangstera o pseudonimie Dario. „Ślepnąc od świateł” jest stosunkowo wierną adaptacją (Jakub Żulczyk jest współautorem scenariusza), a przy tym nie boi się szukać własnej podmiotowości, choćby w sferze wizualnej. Co jest olbrzymią zasługą reżysera Krzysztofa Skoniecznego i autora zdjęć Michała Englerta.

Lalka

katarzyna bonda serial class="wp-image-380969"
Foto: Kadr z serialu „Lalka”

Klasyczne polskie powieści trafiały w ciągu ostatnich stu lat wielokrotnie na duży ekran, ale produkcje telewizyjne nie były równie liczne. Na szczęście wśród dzieł rodzimej telewizji z XX wieku można znaleźć kilka perełek. Jedną z nich jest licząca osiem odcinków „Lalka”. Miniserial w reżyserii Ryszarda Bera zasłynął przede wszystkim ze względu na kultowe z dzisiejszego punktu widzenia kreacje aktorskie. Role Stanisława Wokulskiego i Izabeli Łęckiej przypadły odpowiednio Jerzemu Kamasowi i Małgorzacie Braunek, ale widzom w pamięć zapadli również Bronisław Pawlik, Emil Karewicz i Mara Lipińska. „Lalka” jest epicka, momentami melodramatyczna i wciąż zaskakująco dobrze się ją ogląda.

Wiedźmin

Premierowy sezon zeszłorocznego serialu Netfliksa trudno nazwać idealnym. „Wiedźmin” miał oczywiście sporo mocnych kart w ręku. Użyte w serialu efekty specjalne nie zawiodły nawet najbardziej wymagających odbiorców, a Henry Cavill, Joey Batey i Anya Chalotra doczekali się licznych pochwał za swoją pracę. Niestety, na każdy pozytyw i mocną stronę dzieła Lauren S. Hissrich można było znaleźć przynajmniej jeden mniejszy lub większy problem.

Nie można jednak lekceważyć znaczenia „Wiedźmina” dla rodzimej literatury. Produkcja platformy Netflix pokazała, że książki pochodzących z Polski autorów mają olbrzymi potencjał i to nie tylko na naszym rynku. Przez lata słychać było narzekania i głosy jakoby Polacy nie mieli żadnych szans się przebić ze swoimi książkami na zachodnie rynki. W końcu nadszedł dowód, że nie jest to niemożliwe. A jeśli 2. sezon „Wiedźmina” będzie jeszcze lepszy, to rozgłos pójdzie jeszcze dalej w świat.

Przygody Pana Michała

REKLAMA
katarzyna bonda serial class="wp-image-380981"

W przeciwieństwie do wielu innych autorów ze swoich czasów, Henryk Sienkiewicz z pewnością nie miałby na co narzekać, jeśli chodzi o przenoszenie jego dzieł na mały i duży ekran. Dzieła jednego z najpopularniejszych pisarzy w naszej historii od zawsze był wdzięczną bazą dla rozmaitych adaptacji. A jedną z najciekawszych wyprodukowanych do tej pory są „Przygody Pana Michała” z 1969 roku. Mniej tu patetyzmu tak typowego dla adaptacji Jerzego Hoffmana, a więcej elementów przygodowych i humorystycznych. W tym ostatnim elemencie zdecydowanie wyróżniał się zresztą Mieczysław Pawlikowski, którego rola Onufrego Zagłoby jest wciąż wspominana przez widzów z olbrzymim sentymentem.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA