REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Filmy

„Midway” Rolanda Emmericha to dziecinna zabawa w statki i samoloty z historią w tle - recenzja

Amerykanie usilnie lubią przypominać światu o swoich potwornych przeżyciach podczas II wojny światowej. Po raz kolejny ubierając te wspomnienia w dość puste i atrakcyjne wizualne widowisko. „Midway” to najnowszy film niegdysiejszego specjalisty od ekranowej rozwałki – Rolanda Emmericha.

08.11.2019
18:30
midway 2019 recenzja filmu
REKLAMA
REKLAMA

Siła Hollywood jest na tyle wielka, że co najmniej pół świata wie więcej o Pearl Harbor niż o niektórych wydarzeniach w ich własnych krajach podczas II wojny światowej. No, ale kino to czasem także propaganda, i to jedna z najskuteczniejszych. „Midway” jest na szczęście o tyle nieszkodliwy, że nie prezentuje przekłamanej wersji historii. Ubiera ją natomiast w miłe dla oka szaty.

Akcja zaczyna się w grudniu 1942 roku, kiedy to Japończycy nieoczekiwanie atakują bazy lotnictwa oraz floty Stanów Zjednoczonych w Pearl Harbor. Podczas seansu przyjdzie nam obserwować dramatyczne wydarzenia oraz reakcje Amerykanów na atak, który ostatecznie doprowadził do tego, że USA zaangażowało się w pełni w udział w II wojnie światowej.

Fakty historyczne są w tym przypadku nienaruszone, aczkolwiek przedstawione raczej z kronikarskiego obowiązku.

Zresztą temat jest zbyt poważny, by Emmerich mógł się nim frywolnie bawić na rachunek rozrywkowego widowiska. Oczywiście, twórca „Dnia niepodległości” nigdy specjalnie nie interesował się scenariuszem (chyba, że opisywał dokładnie sekwencje pościgów czy zniszczenia otoczenia) oraz aktorami (chyba, że mieli wygłaszać patriotyczne przemowy oraz brali udział we wspomnianych wyżej sekwencjach.). I tak jest też i w „Midway”.

Bohaterów jest tu cała masa (grani przez solidną hollywoodzką drugą ligę) jednak właściwie żaden z nich nie jest w pełni ukształtowany. Są niczym ruchome zarysy pewnych cech charakterologicznych (jeden jest porywczy, drugi ma znakomity analityczny umysł, jeszcze inny to staroszkolny twardziel). I tak przemykają przez ekran, wypowiadając papierowe kwestie, stanowiące przerywniki pomiędzy efektownymi scenami akcji.

midway film roland emmerich

Zresztą, co ja wam będę opowiadał – oglądaliście pewnie niejeden film Emmericha więc sami wiecie najlepiej, jak to u niego jest. Mnie to wcale nie dziwi ani nie zaskakuje, natomiast nie jest to coś, co jestem w stanie w pełni zaakceptować. Reżyser więcej uwagi i empatii poświęca blaszanym pojazdom, nabojom i rakietom niż ludziom, a to trochę niepokojąca fiksacja.

A jak wypada sam aspekt widowiskowy? W porządku. To stary dobry hollywoodzki poziom gdzieś tak z okolic roku 2002.

„Midway” pod tym względem ani nie rozwija pomysłów wizualnych, ani nie prezentuje ciekawszych i bardziej efektownych sekwencji bitew na morzu i w powietrzu niż „Pearl Harbor” Michaela Baya z 2001 roku. Zresztą pamiętam, że choć dzieło Baya to równie kiepski film, to zrobiło na mnie w swoim czasie mocne wrażenie od strony formalnej. „Midway” żadnych podobnych sznurków w mojej głowie nie poruszył. Może dlatego, że niewiele więcej da się pokazać w temacie walk powietrznych podczas II wojny światowej, a przez ostatnie 20 lat kino dało nam masę o wiele bardziej fantastycznych i skomplikowanych tworów w CGI. Te z kolei wyglądają, pomimo 100-milionowego budżetu, jak rodem z gry na Playstation 4.

midway 2019 film

Tym bardziej jednak zastanawiam się, po co w ogóle ten film powstał. Produkcji o Pearl Harbor i II wojnie światowej z perspektywy amerykańskiej była już cała masa, formalnie „Midway” nie wnosi nic nowego, także trochę szkoda zachodu i energii, mówiąc brutalnie, reżysera, który mógłby zabrać się za, mimo wszystko, mniej wtórny pomysł.

REKLAMA

Najchętniej Rolanda Emmericha wysłałbym na emeryturę – minęły czasy, gdy wystarczyło zrobić film katastroficzny albo o inwazji kosmitów i notowało się box office’owy sukces.

Tego typu produkcje zaczęły trącić myszką już ładnych parę lat temu. A „Midway” już w momencie premiery sprawia wrażenie filmu z 2003 roku, który zapodział się gdzieś na półkach w wypożyczalni DVD i przegapił swój moment.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA