REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Seriale

Serwisy VOD wydają pieniądze na seriale fantasy, a ja chciałbym więcej takich tytułów jak „Katarzyna Wielka” - recenzja

„Katarzyna Wielka” od HBO to serial, na który czekaliście, chociaż o tym nie wiedzieliście. Nowa produkcja, licząca cztery odcinki, trafiła już w całości do serwisu VOD stacji. Mam nadzieję, że takich seriali będzie więcej. 

03.10.2019
16:55
katarzyna wielka serial
REKLAMA
REKLAMA

Za sprawą „Gry o tron” widzowie na całym świecie pokochali seriale fantasy. Telewizje i serwisy VOD z kolei szanują widzów, bo ci płacą ich abonamenty, poświęcają im uwagę i wypisują pochlebne komentarze w mediach społecznościowych. My, komentujący popkulturę na blogach, w gazetach zacieramy ręce, bo też poczuliśmy miętkę do wielkich produkcji z napompowanymi budżetami. Bo jest o czym dyskutować, chwalić lub nad czym załamywać ręce.

Zrzućmy więc na karb zaślepienia miłością do fantastyki to, że produkcje historyczne coraz częściej schodzą na dalszy plan, chociaż twórcy fantasy przecież bardzo chętnie z odwołań do samej historii korzystają. Trudno jednak nie zauważyć, że rozgrywka pałacowa na dworze Cezara prędzej przejdzie bez echa niż zdrada w Winterfell. To też dlatego, że wynik tej pierwszej znamy, a drugiej nie zepsuje nam lekcja historii we wczesnych latach szkoły średniej.

W ostatnich latach na Netfliksie króluje oczywiście „The Crown" - premiera kolejnego sezonu już 17 listopada - „Wikingowie" mieli kilka swoich długich minut sławy. Odnoszę jednak wrażenie, że w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy serwisy VOD chętniej chwalą się przygotowywanymi opowieściami fantasy niż widowiskami historycznymi. Amazon szykuje bowiem serial na podstawie Tolkiena, Netflix nadchodzi ze swoim „Wiedźminem", a BBC bierze się za „Świat dysku” Pratchetta.

katarzyna wielka serial class="wp-image-328592"

Produkcje fantasy wydają się być ostatnio na uprzywilejowanej pozycji i chociaż ubolewam nad tym, to „Katarzyna Wielka” tego nie zmieni.

A szkoda, bo chociaż Katarzyna II, która zyskała przydomek Wielka, jest znana, to z własnego doświadczenia szkolnego wiem, że powszechna wiedza o tej wybitnej władczyni zaczyna się na rozbiorach, a kończy na tym, że ówcześni uczeni nazywali ją „Semiramidą Północy”. A bardzo niesłusznie, bo polski punkt widzenia (nawiązanie do programu pewnej prawicowej rozgłośni jest niecelowe, chociaż zabawne w tym kontekście) siłą rzeczy nakazuje nam spłaszczać wagę tej postaci.

W Polsce widzi się Katarzynę II jako drapieżnika, sprytnego i potężnego politycznego gracza, który wykorzystał okazję i doprowadził do upadku kulejącej już w tamtym czasie I Rzeczpospolitej. Wiem to, bo sam na dźwięk tego imienia zwykle widzę przed oczami Stanisława Augusta Poniatowskiego, herbu, nomen omen, Ciołek i wielki żal za historyczną niesprawiedliwość.

I właśnie takie seriale jak „Katarzyna Wielka" są świetną okazją do tego, aby móc nas konfrontować z naszą wiedzą czy wyobrażeniem o rzeczywistości. Seriale fantasy mogą co prawda przetwarzać jakieś motywy i mają większą łatwość w pokazywaniu uniwersalnych prawd w oderwaniu od politycznego i właśnie historycznego kontekstu. Nie potrafią jednak odkłamywać i na nowo interpretować rzeczywistości.

A właśnie „Katarzyna Wielka”, produkcji HBO i telewizji Sky, obiera dość oczywistą perspektywę, ale nadaje znanej postaci głębi.

Pokazuje nam władczynię na przestrzeni lat, jej wybory polityczne, romanse, sojusze, konflikty i zabawy, którym oddawał się jej dwór. Z jednej strony nie ma tu niczego świeżego i odkrywczego. To bardzo poprawna opowieść biograficzna, nie pozbawiona zresztą dłużyzn, niepotrzebnego sugerowania rozwiązłości dworu czy bezwzględności dworzan.

Jednak zza tych typowych i znanych z biograficznych opowieści chwytów wynurza się kompleksowa i bardzo solidna opowieść o władzy. Kulisy nie są tutaj tak istotne jak to, iż odkrywa się przed widzem nowa perspektywa historyczna. Perspektywa nieoczywista, bo dotycząca dość mało wyeksploatowanego tematu. Ale to niejedyna zaleta „Katarzyny Wielkiej”.

katarzyna wielka serial class="wp-image-328598"

Bo w połączeniu z doskonałą realizacją i świetnymi kreacjami autorskimi dostajemy serial tak kompletny, że większość wad idzie w niepamięć. Hellen Mirren, która wcielała się już przecież w koronowane głowy, jest naprawdę fenomenalna. Ciekawe jednak, że tworzy postać spragnioną władzy, ale też spragnioną życia. Nienasyconą. Oczywiście wszystko tu dzieje się dość subtelnie, co jeszcze mocniej świadczy o tym, jak udana jest to kreacja. Na Mirren się jednak nie kończy, bo i Jason Clarke wcielający się w słynnego Potiomkina ma tu bardzo dobry występ, i Rory Kinnear, którego możecie znać z roli premiera z pierwszego epizodu „Black Mirror”, stworzył bardzo żywą kreację.

„Katarzyna Wielka” robi wrażenie rozmachem.

Wydaje się, że jest to serial kompletny z pięknymi wnętrzami, wspaniałymi kostiumami i doskonałym aktorstwem. Brakuje mu co prawda pazura, świeżego spojrzenia i ucieczki od utartych schematów opowieści biograficznej. Ale z naszej, polskiej perspektywy to serial, który, nawet jeśli nie trzeba, to warto obejrzeć. Chociażby po to, aby opuścić znajome stereotypy i obrazy, a w ich miejsce wstawić nowe fakty i wydarzenia.

REKLAMA

Chociaż akcja „Katarzyny Wielkiej” odbywa się głównie w pałacowych przestrzeniach, nie brakuje tu rozmachu, intryg, brutalności. Nawet jeśli produkcja Sky i HBO jest skromniejsza niż hitowe produkcje o smokach i potworach, to tematy są przecież bardzo podobne, a emocje prawdziwe. Bardzo liczę na to, że moda na seriale fantasy, która zapanowała ostatnio w telewizjach i serwisach VOD nie sprawi, że na takie tytuły jak „Katarzyna Wielka" braknie zaangażowania i budżetów. To byłaby wielka strata.

Serial „Katarzyna Wielka” dostępny jest w HBO GO.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA