REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Gry /
  3. Książki /
  4. Filmy

„Metro 2033” dostanie własny film. Rosyjska marka wkrótce dorówna „Wiedźminowi”, bo wiele je łączy

Fani popkultury ze środkowo-wschodniej Europy mają ostatnio wiele powodów do radości. Właśnie ogłoszono, że marka „Metro 2033” Dmitrija Głuchowskiego powiększy się o kolejne dzieło - pełnometrażowy film. Nie ma w tym przypadku, że dwie najszybciej rozwijające się marki kulturowej Europy to „Wiedźmin” i „Metro 2033”.

23.08.2019
12:21
metro 2033 film
REKLAMA
REKLAMA

Nie od dzisiaj wiadomo, że Dmitrij Głuchowski nie przepada za Andrzejem Sapkowskim. Rosyjski pisarz nazwał kolegę po fachu „aroganckim sukinsynem”, gdy ten po raz kolejny niepochlebnie wypowiedział się o grach wideo od CD Projekt RED. Obu twórców zdecydowanie różni podejście do nowych mediów i ich roli w kształtowaniu globalnej marki. Głuchowski nigdy nie ukrywał, że bardzo cieszy się z gier z serii „Metro” i wiele im zawdzięcza. Wszystko dlatego, że literatura ze wschodniej Europy ma bardzo ograniczone możliwości docierania do zachodniego widza, a dzięki interaktywnym produkcjom może to jednak osiągnąć. Wszystko to co dzieli obu pisarzy nie ma jednak wielkiego wpływu na to, jak wiele łączy rozwój „Wiedźmina” i „Metro 2033”.

Właśnie ogłoszono, że dzieło Głuchowskiego doczeka się filmowej adaptacji.

To doskonała wiadomość dla wszystkich fanów post-apokaliptycznej serii. Proza rosyjskiego twórcy doskonale nadaje się jako baza dla wizualnego medium, co udowodniła już wielokrotnie w przeszłości. Wizja zatłoczonego, brudnego moskiewskiego metra, gdzie w każdym zaułku mogą kryć się zmutowane potwory, oglądanego na dużym ekranie już budzi ciarki na plecach. Oczywiście na premierę filmu przyjdzie nam jeszcze poczekać (na opublikowanym przez autora plakacie widnieje data 1 stycznia 2022 roku), ale w międzyczasie fani będą mogli zająć się docenianą grą „Metro Exodus” i prawdopodobnymi kolejnymi częściami serii.

Emocje związane z „Metro 2033” pod wieloma względami będą podobne do tego, co obecnie przeżywają fani „Wiedźmina”. Warto przypomnieć, że o polskim dziele fantasy też początkowo mówiło się w kontekście filmu a nie serialu. Zaangażowanie Netfliksa dodaje całej sprawie oczywiście sporo prestiżu, ale nie można powiedzieć, żeby fani marki „Metro” powinni czuć się w jakikolwiek sposób gorsi.

Obie historie - Geralta z Rivii i Artema - musiały przebić się przez podobne przeciwności i bariery, żeby uzyskać międzynarodową sławę.

Zaczęło się od lokalnej sławy wywalczonej świetnym książkowym początkiem, za którym poszły kolejne powieści powiązane z wykreowanym światem. Do popularności Sapkowskiego i Głuchowskiego przyczyniło się też, że żaden z nich nie został uznany za twórcę jednego hitu. Polski pisarz do sagi wiedźmińskiej dołożył cenioną trylogię husycką, a jego młodszy kolega napisał popularne powieści „FUTU.RE” i „Tekst”. Prędzej czy później po ich prozę musiały się więc zgłosić inne media. W przypadku Sapkowskiego pierwsze podejście było jeszcze nieudane (filmowo-serialowy „Wiedźmin” trafił na okres wielkiej zapaści polskiego kina), ale obie marki znalazły bardzo wygodny kąt w świecie elektronicznej rozrywki.

metro 2033 film class="wp-image-316458"
REKLAMA

Pierwsza gra z serii „Wiedźmin” wyszła w 2007 roku, a „Metro 2033” w 2010 roku. Do obu produkcji został dobrany odpowiedni styl opowiadania historii i gatunek, dzięki czemu były niezwykle grywalne. Duża w tym zasługa studiów CD Projekt RED i 4A Games, które do dzisiaj w mniejszym lub większym stopniu zajmują się obiema markami. Przy czym pomogła im też odmienna od typowej estetyka ich produkcji. W kontekście „Wiedźmina” Netfliksa dużo mówi się ostatnio o tej nieszczęsnej słowiańskości, ale akurat w branży gier komputerowych ten aspekt okazał się niezwykle cenny.

Produkcjom ze środkowo-wschodniej Europy (oprócz „Wiedźmina” i „Metra” również serii „S.T.A.L.K.E.R.”) niełatwo było się przebić do świadomości zachodniego gracza, ale w zestawieniu z robionymi jak spod linijki grami z Zachodu i specyficznymi dziełami z Japonii prezentowały swój własny, oryginalny głos. Na ile uda się to im przy nadchodzących adaptacjach pozostaje niewiadomą. Serial „Wiedźmin” już według niektórych osób jest zbyt konformistyczny, a w filmie może być jeszcze trudniej pokazać wszystkie smaczki „Metra 2033”. Warto jednak być dobrej myśli. Obu uniwersom udało się już podbić światy książek, gier wideo, a powstają też adaptacje komiksowe czy związane z grami fabularnymi i karcianymi. Czemu więc miałoby się nie udać?

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA