REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Seriale /
  3. VOD

„Profesor Iglesias” od Netfliksa to klasyczny sitcom, idealny na początek wakacji. Oceniamy premierowe odcinki

„Profesor Iglesias”, nowa produkcja komediowa od Netfliksa, jest klasycznym sitcomem, osadzonym w dzisiejszej rzeczywistości i odwołującej się do bieżących problemów.

24.06.2019
13:59
Profesor Iglesias - kadr promocyjny
REKLAMA
REKLAMA

Premierowy odcinek zaczyna się ostatniego dnia roku szkolnego, tuż przed rozpoczęciem wakacji – Netflix wypuścił więc serial w idealnym momencie. W wyniku cięć budżetowych, może się jednak okazać, że dla grupy uczniów będą to najdłuższe wakacje w życiu. Istnieje bowiem spora szansa, że nie wrócą do szkoły po letniej przerwie, dostając list o wydaleniu z placówki.

Takie rzeczy nie na zmianie Profesora Iglesiasa!

Pedagog decyduje się zmienić swoje plany, aby podczas letniej przerwy nadrobić z uczniami materiał, poprawić ich oceny i tym samym odciągnąć dyrekcję od pomysłu, który może zrujnować przyszłość jego podopiecznych.

Mr. Iglesias - nowy sitcom Netfliksa class="wp-image-297462"

„Profesor Iglesias” podchodzi jednak do tematu w lekki, komediowy sposób. Mimo że problemy, z którymi borykają się bohaterowie, często są poważne, ogólny pozytywny ton i przekaz serialu sprawiają, że każda bolączka może znaleźć rozwiązanie w 30-minutowym odcinku. To przybliża serial do formuły klasycznego sitcomu. Tak samo, jak fakt, że mimo pewnej ciągłości fabularnej, kolejne epizody można oglądać w oderwaniu od poprzedników, radując się konkretną sytuacją, wykreowaną w danym momencie.

No i jeszcze ten śmiech z offu!

Z początku zaskakuje. W ostatnich latach coraz częściej odchodzi się od tej klasycznej formuły, dlatego jej ponowne pojawienie się w kanale dźwiękowym, jest z początku mocno zauważalne. Później jednak człowiek przyzwyczaja się do tego swojskiego pomysłu i całkowicie o nim zapomina.

Produkcja wykorzystuje wiele rodzajów humoru, aby sprawić, że widz będzie śmiał się do rozpuku. Wiele z nich opiera się na różnicach charakterologicznych bohaterów, ale większość to po prostu dobrze napisane cięte riposty. Wcielający się w tytułową rolę Gabriel „Fluffy” Iglesias wywodzi się ze świata stand-upu i te korzenie wielokrotnie widać w serialu. Bohater częstokroć ma momenty przypominające jego monologi na scenie. Do tego chętnie naśladuje głosy innych, czy odwołuje się do bieżącej sytuacji. Serial nie boi się też zburzyć czwartej ściany – bohater patrzy wprost do kamery, dzierżąc w ręku kubek z logo Netfliksa.

Twórcy mieszają rodzaje humoru, aby wprawić widza w dobry nastrój, ale nie boją się też podejmować bieżących problemów i ukazywać ich w nowym świetle.

W tym kontekście serial staje się też wielokrotnie głosem w dyskusji na temat tego, co dzieje się za oknem. Dość powiedzieć, że w pewnym momencie z ekranu padną zdania, które pojawiały się w ostatnich miesiącach, także w naszym kręgu kulturowym. Dotyczą one wydarzeń związanych z reformą szkolnictwa.

Nauczyciele mają przecież najdłuższe wakacje z każdej grupy zawodowej. I domagają się większych benefitów?

W tym kontekście „Profesor Iglesias” staje się też ciepłą opowieścią o powołaniu do bycia nauczycielem, o pedagogach, którzy naprawdę przejmują się losem swoich uczniów. Pan Iglesias jest bowiem tak zaangażowany w życie swoich uczniów, że chętnie pomaga im, w jak najlepszym przyswojeniu materiału i uwierzeniu w swoje siły. Jego metody nauczania zdają się przynosić efekty. Profesor wielokrotnie używa mnemotechnik, by pozwolić uczniom zapamiętać ważne terminy, a sceny, w których ci przypominają sobie, w jaki sposób dotrzeć do prawidłowej odpowiedzi, są jednymi z najśmieszniejszych w całym serialu.

„Profesor Iglesias” to klasyczny sitcom, który jednak ze swojej utartej, sprawdzonej formuły czyni swój największy atut. Sprawia to bowiem, że dokładnie wiemy, czego się spodziewać. Znamy tę stylistykę, ten rodzaj prowadzenia akcji, czy punktowanie momentów humoru. Ba! Znamy nawet te lokalizacje. W końcu pokój nauczycielski w serialu jest kopią takiego pomieszczenia z serialu młodzieżowego „Glee”.

Dzięki temu „Profesor Iglesias” staje się czymś w rodzaju „comfort food”, rodzajem strawy na poprawę nastroju.

REKLAMA

Serial jest zwyczajnie przyjemny i niezobowiązujący. To nowa historia w dobrze znanym świecie. Czasami jednak właśnie czegoś takiego nam najbardziej potrzeba. Ja jestem jak najbardziej na tak i z wielką chęcią zobaczę kolejne odcinki przygód uśmiechniętych pedagogów.

Pierwszy sezon serialu już dostępny na platformie Netflix.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA